Portugali straszy rynki
Początek tygodnia na rynku eurodolara przebiegał pod znakiem oczekiwań na wynik nieformalnego szczytu przywódców Unii Europejskiej oraz obaw o przyszłość Portugali. Mimo, że spotkanie europejskich liderów miało dotyczyć działań mających poprawić sytuację na rynku pracy to zostało zdominowane przez rozmowy o pakcie fiskalnym oraz Grecji. W obecnej sytuacji taki obrót spraw nie dziwił nikogo zwłaszcza, że na horyzoncie z problemami zaczęła pojawiać się Lizbona. Rosnące w tym tygodniu rentowności portugalskich papierów dłużnych mocniej niż ostatnio przykuły uwagę inwestorów. Zwiększające się koszty zadłużenia coraz bardziej bowiem zagrażały płynności tego kraju. Spekulowano, że w takiej sytuacji rząd w Lizbonie będzie musiał niedługo zwrócić się o drugą pomoc oraz podobnie jak gabinet premiera Lukasa Papademosa przystąpić do negocjacji z prywatnymi wierzycielami. A to jak pokazał w tym tygodniu przykład grecki nie jest łatwe. Mimo licznych zapowiedzi rząd w Atenach nie porozumiał się w sprawie stopy redukcji długu, choć z doniesień prasowych wynikało, że wierzyciele zgodzili się na ponad 70% obniżkę.
Dane w centrum uwagi
Druga połowa tygodnia została zdominowana przez dane makroekonomiczne. Lepsze od oczekiwań końcowe odczyty indeksu PMI dla sektora przemysłowego dla całej Strefy Euro, jak i w poszczególnych krajach stały się impulsem dla popytowej strony rynku. Dzięki temu kurs eurodolara wybronił się od głębszych spadków i wspólnej walucie udało się odrobić stratę po wtorkowej korekcie powstałej po nieudanym ataku na oporu na 1,32. We wzrostach głównej parze nie przeszkodziły mieszane dane z USA. Raport firmy ADP pokazał wzrost zatrudnienia w sektorze pozarolniczym na poziomie 170 tys., czyli nieco niżej niż oczekiwano. Prognoz nie wypełnił także odczyt indeksu ISM dla przemysłu w USA, który wzrósł, lecz nie tak wysoko jak oczekiwano. To wszystko nie przeszkodziło jednak bykom ponownie przetestować poziom 1,32. Tym razem ten opór również okazał się za silny i po cofnięciu kurs eurodolara skonsolidował się aż do piątkowych danych makroekonomicznych. W między czasie większe ruchy generowane były przez poszczególne doniesienia m.in. o możliwości zwiększenia zaangażowania Chin w EFSF i ESM, czy słowa szefa Eurogrupy, który greckie negocjacje z wierzycielami określił jak bardzo trudne.
Dane pozytywnie zaskakują
Ostatni dzień tygodnia upływał pod znakiem oczekiwania na dane z amerykańskiego rynku pracy. Eurodolar na fali lepszych nastrojów stopniowo wzrastał. Pomagały mu w tym całkiem dobre odczyty indeksu PMI dla sektora usługowego w Strefie Euro. Osiągnięte poziomy w połączeniu z wcześniejszymi odczytami dla przemysłu ukazały inwestorom dobre perspektywy na przyszłość. To w dużej mierze było motorem napędowym umocnienia euro. Ważniejsze jednak dla uczestników rynku były dane z USA, które okazały się o wiele lepsze od prognoz. Bezrobocie spadło bowiem z poziomu 8,5% do 8,3%, a liczba nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym również znacznie przekroczyła prognozy i wyniosła 243 tys. Takie odczyty szybko przełożyły się na poprawę nastrojów i próbę przebicia się przez 1,32. Optymizm nie utrzymał się jednak zbyt długo, bowiem chwilę po danych na rynku pojawiły się doniesienia, że zaplanowany na poniedziałek szczyt Eurogrupy ws. drugiego pakietu ratunkowego dla Grecji może się nie odbyć. Przeszkodą jest brak porozumienia Aten z wierzycielami. W tym samym czasie pojawiły się również plotki o rezygnacji premiera Grecji, które zostały jednak szybko zdementowane. To wszystko jednak pokrzyżowało palny bykom i zepchnęło notowania do poziomu 1,3070. Na odbicie powyżej wartości 1,31 w końcówce sesji pozwolił dopiero zdecydowanie lepszy od oczekiwań odczyt indeksu ISM dla usług w USA.
Nienajlepszy początek
Poniedziałek na krajowym rynku walutowym rozpoczął się od wzrostów par złotowych. Zwiększające się obawy o wynik nieformalnego szczytu przywódców Unii Europejskiej, czy o przyszłość Portugali sprawiły, że cena euro podskoczyła do poziomu 4,2650 zł, zaś amerykański dolara podrożał do 3,2565 zł. Obie te wartości, które funkcjonowały jako poziomy oporu wytrzymały napór sprzedających złotego i już podczas wtorkowych notowań ceny zagranicznych walut znajdowały się blisko tegorocznych minimów. Tym razem to te wartości wyhamowały ruchy par złotych, a nieco rozczarowujące dane z USA sprawiły, że notowania znów przeniosły się na wyższe poziomy.
Powrót do spadków
Środowe notowania na krajowym rynku walutowym można zaliczyć do bardzo udanych. Złoty od rana dynamicznie się umacniał, w dużej mierze za sprawą zaskakująco dobrego odczytu indeksu PMI dla polskiego przemysłu. Wynik na poziomie 52,1 pkt. w połączeniu z dobrymi odczytami tego wskaźnika w Strefie Euro oraz powrotem wzrostów na eurodolarze pozwolił parom złotym na ustanowienie nowych tegorocznych minimów. USD/PLN spadł do okolic 3,17, natomiast EUR/PLN do 4,1855. Nieco powyżej tych poziomów nastąpiła konsolidacja, która trwała do piątkowej publikacji danych z USA. O wiele lepsze odczyty pozwoliły na kontynuację umocnienia złotego. Bardziej skorzystał na tym złoty względem euro, bowiem spadki na głównej parze walutowej sprawiły, że kurs USD/PLN po początkowym spadku cofnął się. Jednak pod koniec sesji europejskiej wraz z ponownymi próbami umocnienia euro względem dolara kurs tej pary znów ruszył na południe.
Michał Mąkosa
FMC Management