Negocjacje przedstawicieli państw Unii Europejskiej, które trwały w nocy z poniedziałku na wtorek, zakończyły się porozumieniem, w ramach którego UE nałoży częściowe embargo na rosyjską ropę naftową. Mowa o częściowym wstrzymaniu importu z uwagi na wyłączenie państw Europy Środkowo-Wschodniej: Czech, Słowacji czy Węgier, które nie mają obecnie alternatywy dla rosyjskich dostaw poprzez ropociągi. W pierwszej kolejności zablokowany zostanie system dostaw drogą morską, stanowiący ok. 2/3 całego importu do UE. W perspektywie kolejnych miesięcy będzie ograniczany również przesył systemem rurociągów, jednak wcześniej potrzebne będzie zorganizowanie źródeł alternatywnych. W tym celu wspólnota europejska planuje zwiększenie wydobycia na Morzu Północnym oraz importu z USA i bliskiego wschodu.
Embargo ciosem dla rosyjskich finansów
Według założeń do końca roku Unia Europejska ograniczy o 90% import ropy naftowej z Rosji, zostawiając jedynie furtkę krajom europy środkowo-wschodniej, nieposiadających alternatywy na ten moment. Będzie to niewątpliwie mocny cios dla rosyjskiego budżetu, który w dużej mierze opiera się na eksporcie surowców. W zeszłym miesiącu przychody ze sprzedaży ropy stanowiły ok. 63% całego wpływu Federacji Rosyjskiej, z czego 40% to dostawy dla UE, a w przeliczeniu na baryłki daje ok. 3 mln dziennie.
Rysunek 1. Struktura importu ropy naftowej z Rosji, źródło: DM BOŚ (WA:BOSP), parkiet.com
Alternatywnymi kierunkami eksportu dla Rosji może być Azja, jednak tam surowiec jest dużo tańszy o mniej więcej 34 dolarów za baryłkę. Brak jest również odpowiednio rozwiniętej infrastruktury przesyłowej, a jej potencjalna rozbudowana będzie trwała latami. Sporym problemem może być utrzymanie obecnej infrastruktury wydobywczej, z uwagi na fakt, iż aby szyb naftowy mógł funkcjonować, musi nim płynąć ropa, tak więc wstrzymanie i późniejsze wznowienie wydobycia będzie praktycznie niemożliwe. Jeżeli dodamy do tego brak odpowiedniej liczby magazynów, może okazać się, ze Rosja będzie zmuszona do znaczącej redukcji pól wydobywczych.
Embargo na import ropy z Rosji w połączeniu z poprzednimi pakietami sankcji, z dużym prawdopodobieństwem doprowadzi do poważnych problemów budżetowych oraz gospodarczych. Według różnych szacunków PKB Rosji w 2022 roku może skurczyć się w granicach 10-15%.
Skutki embarga dla Polski
Należy mieć na uwadzę, iż embargo jest bronią obosieczną, którą w mniejszym stopniu niż Rosja, ale jednak odczują państwa europejskie. Szczególnie narażona w tej sytuacji jest Polska, która pomimo istotnych postępów w celu dywersyfikacji dostaw, w dalszym ciągu ponad 60% zapotrzebowania importuje z Federacji Rosyjskiej.
Rysunek 2. Struktura przesyłu ropy ropociągiem przyjaźń, źródło: bloomberg.com
Jak podaje Instytut Badań Strategicznych w pesymistycznym scenariuszu i wzroście cen w granicach 50%, będzie miało to przełożenie na spowolnienie wzrostu gospodarczego o ponad 3%. Przy przewidywanym średnim wzroście PKB 5,5% w 2022 roku, oznaczałoby to istotne uderzenie w dynamikę wzrostu gospodarczego, jednak prawdopodobnie nie wywoła recesji.
Kluczowym elementem zatrzymania importu ze wschodu jest jak najszybsze rozwinięcie dostaw na kierunkach alternatywnych. Z uwagi na postępującą od lat rozbudowę infrastruktury głównie do transportu morskiego, Polska jest w relatywnie nie najgorszej sytuacji i może w krótkim czasie zwiększyć eksport z bliskiego wschodu czy USA.
Czy ropa naftowa wybije nowe maksima?
Wraz z ogłoszeniem embarga, notowania ropy naftowej, wybiły się ze średnioterminowej konsolidacji, i ponownie zmierzają w stronę przełamania 120 dolarów za baryłkę. Z technicznego punktu widzenia docelowym obszarem w tej sytuacji wydają się tegoroczne maksima zlokalizowane w rejonie cenowym 130 dolarów.
Rysunek 3. Analiza techniczna Ropa WTI
Presję popytową dodatkowo zwiększają informacje z Chin, gdzie władze szykują się do luzowania obostrzeń covidowych, co powinno zwiększyć zapotrzebowanie na ropę naftową. Kluczowymi graczami w kontekście możliwości większego odreagowania cen są kraje OPEC oraz USA. Jeżeli zdecydują się na zwiększenie swoich mocy produkcyjnych wraz z rosnącym zapotrzebowanie na kierunku europejskim, cena za baryłkę może powrócić w okolice 100 dolarów po wcześniejszym krótkoterminowym wzroście.