- Brak pewności co do interwencji banku centralnego w sprawie utrzymujących się spadków na rynkach akcji
- Maksymalne zawężenie spreadów kredytowych
- Inwestorzy nadal trzymają się obligacji śmieciowych i kupują „na dołku”
Trwa krach na rynkach finansowych. 26 stycznia indeks S&P 500 osiągnął maksimum na poziomie 2 872, po czym gwałtownie spadł do 2 650, co stanowiło stratę o 7,8%. Załamanie widać również na rynkach obligacji: rentowności dziesięcioletnich obligacji skarbowych wynoszą 2,84% - taki poziom odnotowano ostatnio w 2014 r.
Wydarzenia te wywołały szok wśród inwestorów, a należy zdać sobie sprawę również z kolejnego zjawiska: dla byków to już koniec.
W miarę wzrostu zmienności i przeszacowania na rynku akcji rynek obligacji korporacyjnych stanął w miejscu w oczekiwaniu na sygnał do sprzedaży, który nie nastąpi. Czy jesteśmy właśnie świadkami rozpoczęcia kryzysu finansowego, czy też sprowadza się to zaledwie do zmian wypukłości? Trudno powiedzieć, znajdujemy się jednak w punkcie, w którym inwestorzy dzielą się na dwie grupy: na tych, którzy mówią o kryzysie, i na tych, którzy uważają, że to jedynie korekta.
Czy banki centralne rzeczywiście nas zabezpieczają?
Ci, którzy uważają, że obecne pogorszenie na rynkach finansowych to korekta, są również przekonani, że banki centralne dołożą wszelkich starań, aby uniknąć kolejnego kryzysu. Wkraczamy jednak w fazę, w której trudno będzie przewidzieć, jak zachowają się te instytucje.
W Stanach Zjednoczonych rośnie inflacja, a tegoroczna republikańska ustawa podatkowa przyczyni się do poprawy wzrostu gospodarczego i wydatków, co będzie dodatkowym bodźcem dla gospodarki. Czy osoby fizyczne zaczną jednak więcej wydawać, jeżeli ceny akcji w dalszym ciągu będą spadać? Prawda jest taka, że efekty rekordowych cen akcji stosunkowo szybko stracą na znaczeniu, a wydatki ponownie zaczną się kurczyć.
W tym momencie inwestorzy mogą oczekiwać od Rezerwy Federalnej odejścia od planowanego ograniczania skupu aktywów, jeżeli jednak to nie nastąpi, będzie to stanowiło kolejny powód do wyprzedaży na rynkach.
Po drugiej stronie Atlantyku wzrost inflacji w dalszym ciągu jest powolny, a mocne euro nie pozostawia Europejskiemu Bankowi Centralnemu innego wyboru niż przyjęcie bardzo niskiego poziomu prognozowanych stóp procentowych. Ponadto - co podkreślaliśmy w ubiegłym tygodniu, problemem dla EBC jest niestabilność polityczna. Różnice pomiędzy rentownościami obligacji peryferii / Niemiec są rekordowo małe pomimo nierozwiązanego kryzysu w Katalonii i planowanych za miesiąc wyborów we Włoszech. To wyraźny sygnał, że inwestorzy uważają, że EBC „dołoży wszelkich starań”, aby wesprzeć strefę euro.
Jeżeli jednak wyprzedaż akcji się pogłębi, EBC będzie miał niewielkie pole manewru.
Czy to już koniec dla rynków wysokich rentowności i rynków wschodzących?
Pomimo spadku w odniesieniu do obligacji skarbowych rynek obligacji nadal uzyskuje wsparcie w postaci znacznego popytu ze strony inwestorów, a ostatnie rozszerzenie spreadów nie sugeruje wyprzedaży na rynku kredytowym. W ciągu ostatnich tygodni można było zaobserwować, że inwestorzy stali się bardziej wybredni i spread pomiędzy obligacjami denominowanymi w USD z ratingiem BB gwałtownie wzrósł, w miarę jak inwestorzy dążą do większych zysków z podjętego ryzyka.
Faktem jest, że stopy przeterminowania znajdują się nadal na historycznym poziomie bazowym, a zarówno obligacje rynków wschodzących, jak i wysokich rentowności w dalszym ciągu korzystają na akomodacyjnym otoczeniu makroekonomicznym, mocnym rajdzie cen akcji i licznych podwyżkach ratingów kredytowych. Kiedy spready zaczną się rozszerzać, zmienność, która obecnie wywołuje wstrząsy na rynku spowoduje jedynie, że rynek kredytowy stanie się bardziej atrakcyjny.
Dla rynku kredytowego lepiej już może nie być
Zamiast sprzedawać drogie aktywa, inwestorzy obecnie kupują „na dołku”, ponieważ muszą zaangażować swoje pieniądze, a na poziomach, których potrzebują, nie ma wystarczająco dużo aktywów do nabycia. Jeżeli pozostaniemy na bieżącym poziomie zawężenia, w odniesieniu do obligacji o ratingu inwestycyjnym może nastąpić kolejny duży napływ inwestorów, co wywinduje ceny tych aktywów jeszcze wyżej.
Ostatecznie gospodarka jest w dobrej kondycji, a zatem mimo iż obligacje z tym ratingiem są drogie, ich wycena nie jest nieprawidłowa.
Biorąc pod uwagę, że banki centralne nadal zasadniczo zabezpieczają inwestorów, jedyną rzeczą zdolną zagrozić obecnemu trendowi jest dalsze załamanie rynku akcji.
Czy ceny akcji nadal będą spadać?