Globalny rynek akcji ogarnęła fala wyprzedaży, a efekt kuli śnieżnej porywa ze sobą wszystkich, dla których nie są obce rozterki o wysokie wyceny, mijanie szczytu w dynamice przychodów, wyższe stopy procentowe, skutki wojny handlowej USA-Chiny, czy słabnące wskaźniki koniunktury w Europie. Czyżby to bliskość Halloween powodowała, że łatwiej ogarniają nas obawy o to, czego nie widzimy, ale może kryć się w ciemności? Jesteśmy już za tym etapem, gdyż teraz inwestorzy widzą krwistą czerwień w zmianach wartości indeksów.
Załamanie rynku akcji wymazało z S&P500 całe tegoroczne zyski, pogrom przeszedł przez rynki azjatyckie, a otwarcie w Europie nie wygląda lepiej. W mojej opinii rynki uginają się pod własnym ciężarem i cierpią z powodu pogorszenia sentymentu. Powody fundamentalne wskazane powyżej są obecne od wielu miesięcy i nagle teraz stały się bardziej niebezpieczne niż wcześniej? Trudno mi kupić tą teorię. Z drugiej strony, jeśli przewaga negatywnych czynników nad pozytywnymi jest 10:0, nie staje się na drodze rozpędzonego pociągu. Ale co można powiedzieć o 2018 r., to że nigdy nie można w pełni zaufać rynkowi i nie dziwic się, kiedy odwrót przyjdzie znienacka. Kto pamięta korektę z przełomu stycznia i lutego i późniejsze dynamiczne odbicie?
Pomimo silnych ruchów na rynku akcji, FX w dalszym ciągu pozostaje oderwany od ponurej rzeczywistości. Przede wszystkim uderzające jest, jak stabilny jest USD/JPY pomimo załamania indeksów, ale też spadku rentowności obligacji 10-letnich USA do 3,10 proc. Rynek walutowy przestał być barometrem nastrojów. Chaos informacyjny wokół istotnych spraw (gównie politycznych) spowodował, że inwestorzy rzucili ręcznik i zeszli z ringu, czekając na konkrety. Brexit zniszczył handel na GBP, a teraz spór o włoski budżet rozregulował EUR. Wszyscy patrzą na EUR/USD, który tylko w tym tygodniu miał 3 fałszywe sygnały wybicia poziomów technicznych (choć dodatkowo jeden prawdziwy). Dziś po południu EBC raczej nie pomoże ustabilizować sytuacji. Komunikat prawdopodobnie obędzie się bez niespodzianek, gdyż już ostatnim razem prezes Draghi przekazał, że stopy procentowe nie ulegną zmianie przynajmniej do jesieni przyszłego roku. Program QE ma się zakończyć w grudniu, ale ostateczne decyzje o jego przyszłości oraz polityce reinwestowania raczej będą podjęte na następnym posiedzeniu. Rozsądnym będzie wstrzymać wszelkie decyzje o strategii na przyszłość, które mogłyby zasugerować odchodzenie od akomodacyjnej polityki pieniężnej, szczególnie gdy wątpliwości budzi spór o włoskie finanse publiczce oraz słabnące indeksy PMI. Ogólnie zabarwienie konferencji może mieć gołębi charakter (odroczenie decyzji), ale z perspektywy rynku nie będzie w tym nic zaskakującego, stąd w normalnych warunkach wpływ takiej decyzji na EUR byłby umiarkowany. Tylko że obecnie nie mamy normalnych warunków.
Dziś także decyzja Norges Banku, gdzie dopiero co jesteśmy po podwyżce stopy procentowej i na kolejną nie zanosi się wcześniej, jak na wiosnę 2019 r. Ostatni istotny odczyt inflacji podnosi ryzyko jastrzębiego komunikatu, ale Norges Bank też nie chce strzelać sobie w stopę i napędzać aprecjacji korony (co by zgasiło presję inflacyjną). Ostrożny optymizm powinien wystarczyć.