Po czterech dniach boksowania w pobliżu 1200-1210 dolarów za uncję, w piątek kurs złota momentalnie poszybował w górę. Zmiana była ogromna i bardzo szybka. Kurs wystartował z pułapu 1210 dolarów i raptem kilka minut później był już przeszło 30 dolarów wyżej. Dobre nastroje utrzymały się do końca sesji, dzięki czemu złoto zakończyło cały tydzień na 3-proc. plusie.
To korekta oczekiwań wobec podwyżki stóp procentowych w USA stała za umocnieniem złota w minionym tygodniu. Stało się więc to, o czym pisaliśmy w poprzednich komentarzach – bardzo „jastrzębie” zapiski z majowego posiedzenia miały jedynie skalibrować oczekiwania rynku, a nie faktycznie zapowiedzieć zmianę kosztu pieniądza.
„Sprawdzam” powiedział amerykański rynek pracy. Dane były koszmarne. Liczba nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym w maju wyniosła zaledwie 38 tysięcy. Co prawda ekonomiści spodziewali się nieco gorszego wyniku, ale w pobliżu 120-150 tysięcy. Ostatnio tak słabe wyniki tamtejszy rynek notował ponad pięć lat temu.
Przyjrzyjmy im się nieco bliżej. Za spadki odpowiedzialne były przede wszystkim firmy związane z sektorem górniczym. Pracę w nim straciło kolejne 10 tysięcy osób. Od września 2014 roku, cały sektor skurczył się już o 207 tysięcy miejsc pracy. Jeszcze więcej, bo aż 34 tysiące ubyło w sektorze telekomunikacyjnym. O ile jednak w górnictwie możemy mówić o trendzie, tak w drugim przypadku wynik należy uznać za jednorazowy. Był to bowiem efekt gigantycznego strajku w firmie Verizon w maju.
Co ciekawe, nie był to pierwszy raz, kiedy strajk Verizona zakłócał odczyty amerykańskiego biura statystycznego. W ciągu ostatnich lat zdarzyło się to już dwukrotnie – wcześniej w 2000 oraz 2011 roku. Za każdym razem rynek łapał poważną zadyszkę, ale już miesiąc później liczby powracały do normy.
Czy w takim razie ubiegłotygodniowy wystrzał kursu złota był jednorazowy, a już za miesiąc przy kolejnej publikacji z rynku pracy zobaczymy tak zwany wodospad? Oczywiście nie. Ekonomiści, którzy oczekiwali rezultatu w pobliżu 120 tysięcy miejsc pracy, tworzyli swoje prognozy wiedząc, że ekipa Verizona ruszyła na strajk. Innymi słowy majowy wynik był sporo poniżej wyników uznawanych za przyzwoite i pokazał pierwsze efekty spowolnienia gospodarczego w pierwszym kwartale.
Doskonale wiedzą o tym inwestorzy, którzy przesunęli swoje oczekiwania odnośnie podwyżki stóp procentowych. Scenariusz, który jeszcze niedawno zakładał czerwiec, obecnie wydaje się bardzo wątpliwy.
Zwątpili również inwestorzy posiadający dolara. Amerykańska waluta istotnie osłabiła się względem najważniejszych walut świata. W relacji do euro kurs ruszył z 1,11 do 1,14. Pobodnie było w przypadku złotego. Kiedy jeszcze na przełomie maja i czerwca wydawało się, że lada moment z przodu zobaczymy liczbę 4, tak w poprzedni piątek kurs zatrzymał się na poziomie 3,86. Warto w najbliższych dniach przysłuchiwać się wypowiedziom członków Fed. Jeszcze w poniedziałek wystąpi osoba numer jeden w banku, czyli Janet Yellen.