Za nami kolejny pozytywny tydzień na globalnych rynkach finansowych. Choć globalne dane makro nie były jednoznaczne, nie nastąpiło nic, co zachwiałoby wiarę inwestorów w bardzo korzystny scenariusz solidnego wzrostu, spadku inflacji i cięć stóp procentowych. Na tym tle rozgrywa się hossa technologiczna. Sprzyja to też złotemu, choć warto zauważyć pewną zmianę sentymentu w zakresie EURUSD.
Czwarty kwartał przyniósł kolejny mocny wzrost PKB w USA. Po słabszym roku 2022 mogło się wydawać, że to w 2023, kiedy z większą siłą uderzą stopy procentowe zobaczymy silniejsze spowolnienie a być może nawet recesję. Nie tylko tak się nie stało, ale mieliśmy cztery kolejne kwartały solidnego wzrostu, napędzane przede wszystkim konsumpcją, ale także przy solidnych inwestycjach. Mało tego, styczniowe wskaźniki PMI pokazały poprawę niemal wszędzie, a szczególnie w USA i Wielkiej Brytanii, sugerując, że ten rok może być nawet lepszy. Do tego publikowane w piątek dane pokazały spadek bazowej inflacji PCE do 2,9%, a to ulubiona miara Fed. Czy oznacza to, że wszystkie dane są idealne? Nie, wskaźniki regionalne w styczniu w USA odnotowały głębokie tąpnięcie i ten rozdźwięk z PMI jest bardzo zastanawiający. Warte obserwowania, jednak dla rynków zbyt mało aby psuć sobie nastroje.
Ten tydzień zapowiada się niezwykle emocjonująco. Od strony makro to przede wszystkim decyzja Fed (środa). Jeśli Fed ma faktycznie obniżyć stopy procentowe już w marcu, prawdopodobnie zostanie to jasno wskazane na styczniowym posiedzeniu (wskazówka powinna znaleźć się już w komunikacie) – byłby to kolejny pozytywny impuls dla rynków. Jeśli nie, rynek będzie patrzyć na piątkowe dane z rynku pracy jako na kolejną wskazówkę. Równie ważne będą wyniki kwartalne spółek, gdyż to technologia napędza się wzrosty na Wall Street. W tym kontekście należy zwrócić uwagę na wtorek (po sesji wyniki Microsoft (NASDAQ:MSFT), Google (NASDAQ:GOOGL) i AMD (NASDAQ:AMD)) i czwartek (Apple (NASDAQ:AAPL), Amazon (NASDAQ:AMZN), Facebook (NASDAQ:META)).
Należy zwrócić uwagę, iż pomimo świetnych nastrojów na Wall Street dolar radzi sobie nieźle. Zwykle korzystny sentyment oznacza odpływ od dolara, mocne euro i jeszcze mocniejsze waluty rynków wschodzących. Dlaczego teraz miałoby być inaczej? Centrum zainteresowania inwestorów to amerykańskie spółki technologiczne – nie można zatem wykluczyć, że kapitał niekoniecznie będzie odpływać z USA nawet przy dobrych nastrojach. A to oznaczałoby potencjalny koniec umocnienia złotego, który rozpoczyna tydzień bardzo stabilnie. Dziś o 9:20 euro kosztuje 4,36 złotego, dolar 4,03 złotego, frank 4,67 złotego, zaś funt 5,12 złotego.