Indykatywne głosowania nad pomysłami popchnięcia procesu brexitu dalej odbyły się wczoraj w brytyjskim parlamencie, jednak żaden z pomysłów nie uzyskał poparcia większości, co jest rozczarowującym rezultatem i funt dziś traci. Reszta rynku boryka się z wizją ponurej przyszłości globalnej gospodarki.
Izba Gmin głosowała nad ośmioma (spośród szesnastu) opcjami dalszego postępowania w procesie brexitu i posłowie mogli oddać głos na każdy, który byliby gotowi zaakceptować. Finał głosowań jest taki, że żadne rozwiązanie nie zebrało nawet połowy głosów. Izba Gmin nie ma problemu z pokazywaniem, czego nie chce, jednak nie jest zdolna określić, co chce w zamian. Tylko że tą drogą nie uda się uniknąć bezumownego rozstania z UE, bo bez obranej alternatywy UE nie zgodzi się na przedłużenie Artykułu 50. poza 12 kwietnia. Zatem ryzyko chaotycznego brexitu cały czas pozostaje niezerowe i szybko znajduje to odzwierciedlenie w notowaniach funta, który traci. Niektórzy się nigdy nie nauczą, choć teraz już nie wiem, czy tytuł ten odnosi się tylko do brytyjskich polityków, czy także do mnie osobiście. Naprawdę myślałem, że pozostało tak niewiele czasu, że dla dobra kraju posłowie odczują potrzebę wypracowania konsensusu. Naiwnym ja, choć patrząc po zachowaniu GBP w ostatnich dniach sądzę, że nie byłem jedyny.
Czy nie ma już pomyślnej drogi dla funta? Niekoniecznie. Wczoraj opcją niepoddaną pod głosowanie był plan May. Premier celowo wstrzymuje trzecie głosowanie nad projektem, gdyż na razie nie ma jeszcze wystarczającego poparcia. Jednak to poparcie rośnie, szczególnie wśród kluczowych brexitowców (m.in. Boris Johnson, Jacob Ress-Mogg), dla których alternatywa w postaci przedłużenia negocjacji oznacza potężne ryzyko całkowitego odwołania brexitu. Zatem uważam wciąż za bardziej prawdopodobne zaakceptowanie planu May, albo obranie drogi ku łagodniejszej wersji brexitu. Z perspektywy GBP nie zmienia to jednak wiele – łatwiej zakładać, że w średnim terminie będzie wyżej, ale dużo trudniej powiedzieć, jak nisko jeszcze znajdzie się po drodze.
Na szerokim rynku widać walkę o zachowanie spokoju i niepopadanie w ponury sentyment. Gołębi zwrot czołowych banków centralnych i ucieczka w obligacje skarbowe pozostawiają wrażenie obaw o otoczenie makroekonomiczne. Dziś pod lupą znajdą się dane o inflacji z Niemiec. Po zeszłotygodniowym dużym rozczarowaniu w indeksach PMI, teraz przychodzi pora na ocenę trendów inflacyjnych. EBC ostatnio wyrażało obawy o presję cenową, więc wrażliwość EUR na dane będzie uzasadniona.