Zeszłotygodniowe spotkanie państw OPEC w sprawie ograniczenia produkcji „czarnego złota” to prawdziwa czarna rozpacz dla Władimira Putina i jego marzeń o powrocie Rosji na imperialne salony. Brak zgody ze strony Arabii Saudyjskiej na przykręcenie kurka może kosztować Kreml nawet 100 mld dol. rocznie. Ręce już zacierają kierowcy i…Unia Europejska.
Spadające ceny ropy naftowej, a więc i gazu ziemnego to dla Rosji prawdziwa katastrofa ekonomiczna – wiedzą to Stany Zjednoczone oraz Unia Europejska, która na całym „zamieszaniu” zyskuje najwięcej. Rosnąca podaż ropy jest bowiem czynnikiem hamującym imperialistyczne dążenia Władimira Putina na Starym Kontynencie i jednocześnie stanowi impuls dla gospodarki Eurolandu, przekładając się przede wszystkim na niższe koszty transportu oraz ceny żywności. Spotkanie państw OPEC może zatem okazać się kluczowe w ujęciu geopolitycznym, znacząco wpływając na rozwój wydarzeń w rejonie Europy Środkowo – Wschodniej. Pamiętajmy, że już raz OPEC zapoczątkował rozpad sowieckiego imperium, gdy w 1985 roku znacząco podniósł wydobycie, doprowadzając do dramatycznego spadku cen ropy, dławiąc tym samym gospodarkę ZSRR. Hstoria lubi się powtarzać…
Na tym jednak nie koniec. Zakładając hipotetyczne i czysto przewrotnie zmniejszenie produkcji ropy naftowej przez Saudów pod naciskiem pozostałych państw Bliskiego Wschodu – a o takich coraz częściej spekulują analitycy – Putin i tak zostałby największym przegranym. Musiałyby liczyć się z ograniczeniem rynków zbytu. Opłacalność wydobycia surowców energetycznych ze złóż łupkowych jest bowiem w Stanach Zjednoczonych coraz wyższa, a to z kolei buduje presję na ceny eksportowe ropy państw Zatoki Perskiej oraz Rosji. Ich windowanie byłoby zatem odroczonym uderzeniem w podstawy własnej gospodarki.
„Bierzemy pod uwagę wszystkie scenariusze włącznie z tzw. katastrofalnym spadkiem cen ropy, który jest możliwy a my to przyznajemy…” – komentuje Putin
"Mimo bardzo trudnej sytuacji gospodarczej mamy nadwyżkę - powiedział Putin w minionym tygodniu. - Nie podniesiemy podatków, by wyrównać straty w dochodach" – dodaje
Pytaniem otwartym pozostaje jak w takim razie Kreml zamierza zapobiec masowemu odpływowi petrodolarów?
Obecna sytuacji na rynku ropy naftowej wydaje się patowa. Niemniej jednak w obu przypadkach najwięcej do stracenia ma Putin, którego polityka strukturalnie uzależniona jest od koniunktury na rynku surowców. Ta jest dla niego coraz mniej łaskawa.
dr Maciej Jędrzejak