Wybuch wojny na Ukrainie spowodował znaczące ruchy na rynkach finansowych. Jedną ze spodziewanych konsekwencji są znaczne wzrosty notowań ropy naftowej. Pod koniec zeszłego tygodnia ropa typu WTI zdołała wybić się powyżej 100 dolarów, jednak cena w tym rejonie zdołała się utrzymać jedynie kilka godzin. Wystarczyło to do wywołania wzrostu cen na polskich stacjach od kilkunastu do kilkudziesięciu groszy, czego konsekwencją były kolejki kierowców oraz braki zapasów na stacjach. Pytanie, czy taka reakcja była uzasadniona? Jak na razie wydaje się, że rynek wycenia już surowe sankcje, które prawdopodobnie zostaną wdrożone w przyszłym tygodniu. Trzeba mieć na uwadze, iż Europa może nie być w stanie z dnia na dzień zrezygnować z rosyjskich surowców, z uwagi na to, że import z tego kraju jest w dalszym ciągu istotnym elementem całego zapotrzebowania energetycznego.
Polacy ruszyli na stacje benzynowe
W ostatnich dniach polski internet obiegły zdjęcia z cenników stacji paliw, które wskazywały ceny po 9,99 zł za litr wszystkich dostępnych rodzajów paliwa. Na reakcję kierowców nie trzeba było długo czekać i już w piątek na stacjach ustawiały się duże kolejki, a na części z nich zapasów zabrakło. Panika wydaje się być jednak nieuzasadniona. Zgodnie z komunikatem Orlenu (WA:PKN), były to jednostkowe przypadki wykorzystania sytuacji, aby uzasadnić prawie 100-procentowe podwyżki. Ceny wzrosły, jednak średnio utrzymują się poniżej 6 zł za litr PB 95.
Dostawy z kierunku rosyjskiego w dalszym ciągu są utrzymywane gazociągiem Przyjaźń. Dodatkowo według informacji podanych przez Prezesa Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego Leszka Wiwała, polskie magazyny są wypełnione ropą naftową i pokrywają ok. 3-miesięczne zużycie. Niezbędne jednak może być uruchomienie dodatkowych, alternatywnych źródeł importu ropy, na wypadek całkowitego wstrzymania dostaw z kierunku wschodniego.
W przypadku gdy ceny nie zdołają przełamać 100 dolarów za baryłkę, średnia cena paliw w Polsce nie powinna przekroczyć 6 zł za litr PB 95. Pamiętajmy jednak, ze obniżki stawek podatkowych na paliwa oficjalnie wygasają w lipcu i jeżeli nie zostaną przedłużone, możemy mieć do czynienia ze sporym szokiem cenowym.
Wzrosty cen ropy mogą utrzymać wysoką inflację
Kontynuacja wzrostów cen ropy naftowej z pewnością nie jest na rękę NBP, który stara się wyhamować inflację poprzez podnoszenie stóp procentowych oraz liczne jastrzębie wypowiedzi Adama Glapińskiego. Wraz z wybuchem wojny za naszą wschodnią granicą, pierwszy cios dla Rady Polityki Pieniężnej przyszedł z rynku walutowego, na którym polski złoty osłabił się względem euro oraz dolara o kilkadziesiąt groszy.
Rysunek 1. Notowania EURUSD USDPLN
Kolejny problem to kontynuacja wzrostu cen energonośników z ropą naftową i gazem ziemnym na czele. Obecny trend wzrostowy niekorzystnie wpłynie na wzrost cen w Polsce, który napędzany jest głównie przez drożejącą energię. Ostatnie odczyty inflacyjne pokazały poziom 9,2%. Niestety ten rok może nie przynieść odwrócenia sytuacji, a wręcz przeciwnie. Przy utrzymaniu wysokich cen energii oraz możliwemu powrotowi do poprzednio obowiązujących stawek podatkowych, inflacja w Polsce z dużym prawdopodobieństwem osiągnie poziomy dwucyfrowe.
Trend wzrostowy na ropie wyhamował przy 100 dolarach
Dynamiczny impuls popytowy zdołał przez chwile przełamać obszar 100 dolarów na notowaniach ropy naftowej typu WTI. Strona podażowa utrzymała ten obszar, gdzie obecnie zarysował się kluczowy opór.
Rysunek 2. Analiza techniczna ropa WTI
Pomimo silnego odreagowania dzisiejsze otwarcie sporą luką pokazuje siłę popytu, co zwiastuje prawdopodobne kolejne podejście pod zarysowany opór. Jeżeli bykom uda się przełamać lokalny szczyt na 102 dolarach, wówczas kolejnym naturalnym celem jest obszar 110 dolarów.
W przypadku ewentualnej głębszej korekty kluczowa będzie linia trendu wzrostowego, której wybicie otwiera drogę do ataku na poziom wsparcia zlokalizowany w rejonie cenowym 89 dolarów za baryłkę.
Autor: Damian Nowiszewski