Miniony tydzień na rynkach głównych par upłynął pod znakiem dynamicznego umacniania dolara, jednak o takim obrazie zadecydowała sesja piątkowa, a konkretnie zdecydowanie lepsze od oczekiwań dane z amerykańskiego rynku pracy. Tym samym na nic zdały się mozolne próby wykształcenia większej korekty spadkowej amerykańskiej waluty, które oglądaliśmy szczególnie w jego pierwszej części.
Umacniający się dolar i słabe euro, to mieszanka która musiała doprowadzić do dalszych spadków kursu EUR/USD, gdzie zobaczyliśmy najniższe poziomy od września 2012 roku. Jak widać na powyższych wykresach największa fala spadkowa od kilku lat ma się dobrze, jednak patrząc na jej strukturę wydaje się, że jej najbardziej dynamiczna część dobiega końca. Gdzie zatem szukać kolejnych wsparć, które mogą wywołać co najmniej kontrę popytu ? Moim zdaniem w okolicach 1,2485, gdzie dwie fale w dół budujące się od maja br. pozostawać będą względem siebie w stosunku jak 1 do 2,618. Do ww. poziomu zabrakło w piątek 15 pipsów, a to oznacza, że można uznać, iż poziom ten został osiągnięty lub powinien zostać osiągnięty w poniedziałek. Z drugiej strony najbliższe, mechaniczne opory znajdują się na 1,2580 i ich pokonanie mogłoby sygnalizować rozpoczęcie większego odreagowania np. do strefy 1,2820-1,2980, której genezę pokazałem na drugim z powyższych wykresów.
Oglądany przez ostatnie miesiące dynamiczny trend wzrostowy był w minionym tygodniu na rynku USD/CHF kontynuowany i co ciekawe na sesji piątkowej zostały pokonane ważne opory, które prezentowałem w poprzednich raportach. Te opory tworzone są przez górne ograniczenie długoterminowego kanału spadkowego, a to oznacza, że zgodnie z regułami klasycznej analizy technicznej droga do wyższych poziomów została otwarta. Podobnie jednak jak to ma miejsce na rynku eurodolara, struktura co najmniej części wzrostów wygląda z obecnej perspektywy na wypełnioną, a to wkrótce może doprowadzić do jakiegoś cofnięcia. Naturalnym celem dla takiego cofnięcia jest strefa 0,9611-0,9512, która jest tworzona, przez górne ograniczenia kanałów kreślonych na różnych danych i nieco w różny sposób. Dopóki ww. strefa nie zostanie wyraźnie pokonana obowiązującym trendem na USD/CHF będzie trend wzrostowy. Kolejne cele dla takiego trendu znajdują się w strefie 0,995-0,9975, której genezę pokazałem na powyższych wykresach.
Mniej więcej do połowy minionego tygodnia wydawało się, że korekta spadkowa na GBP/USD dobiega końca i cykliczne odbicie będzie wkrótce kontynuowane. Ostatnie sesje przyniosły jednak uaktywnienie podaży i najpierw wybicie dołem z kanału spadkowego dołem (patrz raporty dzienne), a następnie już po piątkowym „zamieszaniu” ustanowiliśmy nowe minima. Tym samym trend spadkowy na tej parze obowiązuje i jeśli rynek ten zejdzie wyraźnie poniżej 1,5960, to droga do zdecydowanie niższych poziomów cenowych zostałaby otwarta. Do jakich poziomów ? Moim zdaniem do strefy 1,540-1,5160, której to genezę pokazałem na pierwszym z powyższych wykresów. Co mogłoby przywrócić nadzieję na poprawę sentymentu na tym rynku ? Moim zdaniem pokonanie mechanicznych oporów znajdujących się między 1,6050 a 1,6070.
Zmagania z ważnym oporem usytuowanym nieco poniżej 110 są na rynku USD/JPY kontynuowane i póki co strona podażowa nie potrafiła wygenerować większego ruchu korekcyjnego. Co więcej, tak jak pisałem w ostatnich raportach dziennych wydaje się, że trwający przez ostatnie dni ruch korekcyjny dobiegł końca, a to mogłoby oznaczać kontynuację wzrostów. Taki scenariusz z punktu widzenia klasycznej analizy technicznej stanie się mocno prawdopodobny w momencie pokonania poziomu 110 USD/JPY. W takim przypadku kolejnych celów szukałbym w okolicach 111,86 (50 % zniesienie wieloletniej struktury spadkowej) lub w wariancie mocno optymistycznym w okolicach 114,50, gdzie znajduje się górne ograniczenie długoterminowego kanału spadkowego. Genezę ww. poziomów pokazałem na pierwszym z powyższych wykresów. Z drugiej strony kluczowe dla mnie wsparcie znajduje się na 107,60 (patrz drugi z powyższych wykresów) i dopóki będzie otrzymane, obowiązującym trendem będzie trend wzrostowy.
Tomasz Marek