Ostatnie godziny na rynku eurodolara upłynęły pod znakiem wykształcenia lokalnej korekty wzrostowej, która do tej pory nie osiągnęła choćby pierwszych modelowych zasięgów, tj. 1,1250 (patrz wykres powyżej). W każdym razie aktualnie oglądamy moim zdaniem korektę trzeciej fali w ramach sekwencji spadkowej zainicjowanej na początku maja, a po jej wypełnieniu do głosu powinna ponownie dojść strona podażowa, czego konsekwencją będzie jeszcze jeden wyraźny ruch w dół. Sygnał do realizacji takiego scenariusza otrzymamy w momencie spadku notowań analizowanej pary poniżej lokalnych minimów, tj. 1,1125. Wówczas droga do dalszej przeceny wspólnej waluty względem amerykańskiego dolara co najmniej w okolice 1,0940 zostałaby otwarta. Przypominam, że na wspomnianym pułapie znajduje się 61% zniesienie sekwencji wzrostowej ukształtowanej na tym rynku na przestrzeni ostatniego półrocza.
Po oczekiwanym wybiciu dołem z formacji klina korekcyjnego, kurs USDCAD dotarł do 38% zniesienia sekwencji wzrostowej zainicjowanej na tym rynku na początku bieżącego miesiąca, tj. 1,2910. Od tego poziomu na przestrzeni kilku ostatnich godzin możemy oglądać stosunkowo dynamiczne wzrostowe odbicie. Moim zdaniem nie można jednak na razie mówić o zanegowaniu wygenerowanych w środę sygnałów prospadkowych. Do takiej sytuacji doszłoby dopiero w momencie zwyżki kursu analizowanej pary ponad ograniczenia zlokalizowane na 1,3190 (patrz wykres powyżej). Dopóki tak się nie stanie obowiązującym trendem w szerszym horyzoncie pozostanie trend spadkowych. Najbliższe wsparcia dla takiego scenariusza usytuowane są w okolicach 1,2735, ale docelowych zasięgów szukałbym w rejonie 1,2450, tj. na minimach z początku maja.