W centrum uwagi:
· Kolejny wzrost zapasów ropy w USA
· Cena złota pod presją podaży
Wczoraj na rynkach towarowych zdecydowanie dominował kolor czerwony. Odzwierciedlił to indeks CRB, który wczoraj zanotował zniżkę o 2,46% do poziomu 216,40 pkt. Liderem przecen była ropa naftowa, której ceny wczoraj spadły o ponad 4,2%. Taniały jednak także metale oraz spora część towarów rolnych.
Kolejny wzrost zapasów ropy w USA
Wyraźna zniżka cen ropy naftowej była wczoraj podyktowana kilkoma czynnikami. Najważniejszym z nich były informacje o kolejnym sporym wzroście zapasów ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych. Wczoraj Departament Energii USA w dużej mierze potwierdził wnioski zawarte we wtorkowym raporcie Amerykańskiego Instytutu Paliw i podał, że w minionym tygodniu zapasy ropy w USA wzrosły o 10,95 mln baryłek (wg API było to 12,2 mln baryłek). Tym samym osiągnęły one kolejny historyczny rekord.
Warto wspomnieć, że w minionym tygodniu produkcja ropy naftowej w USA wzrosła i przekroczyła 9,4 mln baryłek dziennie. Tym samym, zanegowana została teoria o zmianie tendencji w kwestii produkcji ropy naftowej w USA – wcześniejszy delikatny spadek produkcji okazał się, przynajmniej na razie, wyjątkiem od reguły.
Departament Energii podał także, że zapasy ropy naftowej w miejscowości Cushing w Oklahomie wzrosły aż o 1,2 mln baryłek w minionym tygodniu, przez co tamtejsze magazyny są już zapełnione w 85%. Obawy o ich całkowite zapełnienie pojawiają się dość często, co ma uzasadnienie w obliczutempa wzrostu zapasów ropy naftowej. Pewnym sposobem na zapobieżenie takiej sytuacji są ułatwienia dotyczące eksportu tego surowca z USA. Chociaż oficjalnie istnieje w tej kwestii zakaz, to poszczególne firmy otrzymują od amerykańskiego rządu pozwolenia na eksport lekkich kondensatów ropy naftowej, tym samym ten zakaz omijając. Wczoraj o uzyskaniu takiego pozwolenia poinformowała spółka ConocoPhillips (NYSE:COP) – największy niezależny producent ropy i gazu w Stanach Zjednoczonych.
Wczorajsza przecena ropy naftowej WTI była uzasadniona nie tylko fundamentalnie, lecz także technicznie. We wtorek notowania tego surowca dotarły bowiem do ważnego poziomu oporu w okolicach 54 USD za baryłkę, który kilkakrotnie powstrzymał stronę popytową w lutym tego roku.
Cena złota pod presją podaży
Tymczasem na rynku złota niedźwiedzie dominują od początku tego tygodnia. Wczoraj cena tego surowca przełamała w dół psychologiczną barierę 1200 USD za uncję, co ma duży związek z umocnieniem się amerykańskiego dolara.
Wczorajsze minutki Fed zasugerowały, że mimo słabszych danych makro w USA, scenariusz podwyżki stóp procentowych w tym kraju już w czerwcu nie jest wykluczony. To zaś oznacza presję na silnego dolara i, co za tym idzie, niższy poziom cen złota. Jednak nie tylko powiązanie z rynkami walutowymi działa na niekorzyść złota.
Problemem na tym rynku pozostaje także wątły popyt na złoto fizyczne. Chińskie zakupy tego kruszcu są rozczarowujące – wielu tamtejszych inwestorów pamięta jeszcze sytuację w roku 2013, kiedy to zakupili oni złoto po dużych spadkach cen tego surowca, a mimo to notowania kruszcu nadal poruszały się w dół. Obecnie wielu chińskich inwestorów i konsumentów podchodzi do tego rynku z ostrożnością. Podobnie ma się sprawa z inwestorami, którzy lokują swój kapitał na rynkach metali szlachetnych poprzez fundusze ETF. Aktywa tych funduszy w tym tygodniu utrzymują się na relatywnie niskim poziomie, co podkreśla wyczekiwanie inwestorów na lepszą okazję do kupna złota.
Obecnie sytuacja na rynku złota jest w dużej mierze zależna od notowań amerykańskiego dolara. Dalsze umacnianie się tej waluty doprowadziłoby do pogłębienia spadków na rynku złota – i być może także do osiągnięcia nowego tegorocznego minimum cenowego.