Po godzinie trzeciej czasu polskiego, urząd statystyczny Australii opublikował dane dotyczące lokalnego rynku pracy. Chociaż te w pierwszej chwili nie przełożyły się na aprecjację AUD, to sesja azjatycka pozwoliła ostatecznie przetestować walucie z Antypodów miesięczne maksima i delikatnie je pogłębić. Przedpołudniowa zmienność na głównych parach z dolarem jest jednak mocno przygaszona.
Informacje prosto z Antypodów – CPI oraz zmiana zatrudnienia
Przed danymi z Australii, wyniki inflacji konsumenckiej publikowała Nowa Zelandia. W ujęciu kwartalnym CPI zwiększała dynamikę do 0,5% (prognoza 0,4%, poprzednio 0,1%) kw/kw, natomiast w ujęciu rocznym jej spowolnienie pokryło się z prognozami analityków (spadek z 1,6% do 1,1%). Informacja w pierwszej chwili wywołała re-test dawnego wsparcia na 0.7340, cena szybko powróciła jednak do swoich wcześniejszych poziomów.
O wiele silniejsza reakcja pojawiła się o 03:30, kiedy dane z rynku pracy publikowała Australia. Raport nie należał z pewnością do najsilniejszych pokazując skromny wzrost ilości zatrudnionych o 5 tysięcy wobec 20 tys. prognozowanych i niekorzystnej rewizji lutowej (z 17,5 tys. do -6,3 tys.). Zgodnie z projekcjami spadała stopa bezrobocia, o 0,1 p.p. do 5,5%. Na rekordowych poziomach znalazła się jednak stopa partycypacji, a łączne zatrudnienie (we wszystkich sektorach) wykazywało pozytywny trend. Raport nie był więc wysoce negatywny, ani pozytywny, AUD wystarczył jednak do wyraźniejszego umocnienia, chociaż początkowo dominowały spadki.
W pierwszej reakcji AUD/USD osuwał się o kilkadziesiąt pipsów pogłębiając dzienne minima, które posłużyły następnie jako baza do odbicia powyżej 0,7800 i pogłębienia szczytów kwietniowych. Nowy poziom rysuje obecnie podażowego pin bara, który już wywołał pierwszą falę osunięć:
Dolar australijski jest w tym momencie niewątpliwie najsilniej zyskującym walorem do dolara amerykańskiego, ogólna zmienność na rynku walutowym jest jednak nieco przygaszona. Po drugiej stronie barykady znalazł się japoński jest tracący -0,14% (na wykresie dziennym poruszając się w historycznym zakresie zmienności, bez wyraźniejszych sygnałów technicznych):
W oczekiwaniu na dane o brytyjskiej sprzedaży detalicznej
W trakcie sesji czwartkowej jednymi z najważniejszych danych będą te dotyczące marcowej sprzedaży detalicznej Wielkiej Brytanii. Zdaniem analityków Barclays (LON:BARC) pogoda może sprawić, że wyniki w sektorach uzależnionych od warunków atmosferycznych będą raczej marne, co przełoży się na ogólny obraz marcowego wskaźnika. W efekcie analitycy są przekonaniu, że retail sales spowolni z 0,8% do -0,5% m/m, podobnie jak wskaźnik bazowy. W ujęciu rocznym spodziewane jest jednak rozpędzenie dynamiki z 1,1% do 1,4% r/r.
Opinię Barclays podziela również Nomura sugerując, że istnieje co najmniej kilka niepewnych czynników co do dzisiejszego odczytu. Jedynym pozytywem jest fakt, że BRC raportował wzrost wyników sprzedaży w minionym miesiącu (głównie z powodu wcześnie wypadającej Wielkanocy).
Oczekując na wzmożoną zmienność w obliczu danych makroekonomicznych należy pamiętać, że GBP/USD dopiero co testował po raz drugi wieloletnie maksima na 1,4330, co wywołało reakcję podażową. Ostatni kontakt z poziomem na początku marca zepchnął cenę o prawie 600 pipsów. Pierwszym docelowym wsparciem wydają się być jednak kwietniowe minima (23,6% zniesienia Fibonacciego) wypadające tuż pod 1,40:
Sytuacja intraday po naniesieniu na wykres siatki pivot pokazuje natomiast, że przedpołudniowym zakresem na GBP/USD powinien być PP 1,4228 (pełniący rolę oporu i wspierany przez 33SMA) oraz PP M2, który pokrywa się z sesyjnymi minimami 1,4185.
Niepodległość Izraela i dane z USA – co jeszcze w kalendarzu?
Oprócz wydarzeń brytyjskich, dane makroekonomiczne poznamy również o 14:30. Oprócz coczwartkowych jobless claims kalendarz informuje również o wskaźnikach przemysłowych FEDu z Filadelfii oraz sytuacji na kanadyjskim rynku pracy. Dzisiaj z handlu wyłączone są rynki Islandii (Dzień Lata) oraz Izraela w związku z obchodami Dnia Niepodległości.