Ostatnie miesiące delikatnie mówiąc nie należą do najlepszych jeżeli chodzi o notowania polskiego złotego. Nasza rodzima waluta konsekwentnie traci względem praktycznie wszystkich głównych walut poza lirą turecką, gdzie sytuacja jest jeszcze gorsza. Obecny stan rzeczy to konsekwencja globalnej inflacji, spóźnionej reakcji Rady Polityki Pieniężnej oraz braku dobrej komunikacji na linii RPP – Rynek. Komunikaty płynące z Narodowego Banku Polskiego ustami jego prezesa Adama Glapińskiego nijak mają się do rzeczywistości i faktycznie podejmowanych działań.
Rada Polityki Pieniężnej traci wiarygodność względem inwestorów
Jeszcze w połowie tego roku prezes Adam Glapiński w udzielanych wywiadach zapewniał, że sytuacja jest pod kontrolą, nie ma zagrożenia wzrostem inflacji, a stopy procentowe nie będą podnoszone w tym roku. Najprawdopodobniej przyczyną takich komunikatów są modele prognostyczne NBP, które w lipcu prognozowały inflacje na koniec roku 2021 na poziomie 4,2%. Jak doskonale wiadomo mamy już za sobą dwie podwyżki, ale rynek w dalszym ciągu jest zaskakiwany pojawiającymi się wypowiedziami przewodniczącego RPP.
W udzielonym na początku listopada wywiadzie bezpośrednio po drugiej podwyżce mogliśmy usłyszeć, że nie ma potrzeby dalszego zwiększania poziomu stóp procentowych:
„Wszystko wskazuje na to, że inflacja będzie spadać, nie trzeba będzie dalej podnosić stóp procentowych. Ale żaden proces nie jest zagrożony, nic dramatycznego się nie dzieje” - stwierdza Adam Glapiński na antenie TVN24.
Jest to o tyle zaskakujące, iż wydaje się, że kolejne podwyżki są nieuniknione. Z ciekawością zatem powinniśmy obserwować czy tym razem sygnały wysyłane rynkowi będą zgodne z rzeczywistością
Gdzie zatrzymają się niedźwiedzie na polskim złotym?
Aktualny trend spadkowy na polskim złotym trwa w najlepsze. Jest on szczególnie widoczny na głównych para walutowych, gdzie złotówka traci najwięcej. Notowania pary walutowej USDPLN na dobre zadomowiły się powyżej psychologicznej bariery 4 zł za jednego dolara. Obecnie kurs zmierza w okolice maksimum ustanowionego w marcu zeszłego roku w rejonie cenowym 4,27 zł.
Rysunek 1. Analiza techniczna USDPLN
Jeżeli dojdzie do przełamania wskazanego oporu, wówczas otwarta zostaje droga do ataku na historyczne szczyty z 2000 roku zlokalizowane w okolicy 4,70 zł.
Podobnie sytuacja kształtuje na parze EURPLN. W tym przypadku jednak jesteśmy zdecydowanie bliżej potencjalnego testu kluczowego oporu w pobliżu 4.67, który wyznaczony został na podstawie tegorocznych maksimów.
Rysunek 2. Analiza techniczna EURPLN
Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest wybicie oporu i kontynuacja ruchu w kierunku północnym, gdzie kolejnymi celami dla kupujących będą również historyczne maksima 4,90 zł testowane w 2004 oraz 2009 roku.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej nie sprzyja notowaniom złotówki
Obok problemów czysto ekonomicznych na notowaniach par walutowych z polskim złotym ciążą również problemy natury politycznej. Kryzys na granicy polsko-białoruskiej z pewnością stanowi element zwiększający awersję do ryzyka wśród inwestorów, co zazwyczaj prowadzi do odejścia od aktywów bardziej ryzykownych, w tym polskiego złotego, do tych uznawanych za tzw. „save haven”. Potencjalna eskalacja konfliktu nie pozostanie bez reakcji inwestorów, a osłabienie naszej waluty może nabrać rozpędu.
Z drugiej strony w dalszym ciągu Polska znajduje się w otwartym konflikcie politycznym ze strukturami Unii Europejskiej. Spór na linii Warszawa-Bruksela dotyczący zakresu kompetencji UE oraz respektowania wyroków TSUE, może skutkować zablokowaniem co najmniej części środków, który przydzielone zostały Polsce w ramach programów unijnych. Brak środków może prowadzić do zwiększenia deficytu budżetowego i spowolnienia gospodarczego, a to w konsekwencji prowadzi prostą drogą do koszmaru stagflacji.