Optymizm inwestorów w odniesieniu do postępów w rozmowach handlowych jest wystawiany na ciężką próbę w obliczu nowych gróźb prezydenta Trumpa i oporów Chin do zakupu towarów rolnych. Awersja do ryzyka zaczyna przenikać mocniej w wyceny aktywów, premiując bezpieczne przystanie i uderzając w rynki wschodzące.
Według doniesień medialnych rozmowy handlowe USA i Chin utknłęy w miejscu, gdyż Pekin odmawia sztywnych deklaracji odnośnie importu towarów rolnych z USA. Chiny obawiają się, że są zmuszone oferować wiele za nic w zamian i targują się o zniesienie ceł, ale znów USA traktują cła jako ważny instrument wywierania presji. Z drugiej strony prezydent Trump mocno liczył na sprzedaż towarów rolnych do Chin, by udobruchać farmerów i zabezpieczyć głosy przed przyszłorocznymi wyborami. Ale też Trump nie zamierza łatwo ulegać i zagroził, że jeśli nie dojdzie do porozumienia z Chinami, cła będą dalej wzrastać. Było to zaskakujące stwierdzenie dla rynków, gdyż dotychczas rozpatrywano tylko 2 scenariusze: porozumienie albo utrzymanie aktualnego status quo. Teraz dochodzi opcja eskalacji sporu. W oparciu o taki bagaż informacji upewniam się w prezentowanym wcześniej przekonaniu, że potencjał dyskontowania optymizmu związany z ewentualną umową „pierwszej fazy” już został przez rynki skonsumowany i teraz dużo większe jest pole do rozczarowania i kapitulacji z ryzykownych pozycji. Od wczoraj widzimy tego pierwsze skutki.
Rynków też szybko nie uratuje Fed, który jest zadowolony z tego, w jakim położeniu jest jego polityka monetarna. Wczorajsze przesłuchanie prezesa Powella w Kongresie nie dostarczyło nowych informacji. Potwierdził on dotychczasowy przekaz Fed, stwierdzając, że „obecne stanowisko w polityce pieniężnej prawdopodobnie pozostanie odpowiednie, o ile napływające informacje z gospodarki będą zasadniczo zgodne z naszymi prognozami”. Ryzyka na rzecz pogorszenia warunków oczywiście istnieją (patrz wyżej), ale Fed prędzej poczeka na materializację skutków niż zamierza działać z wyprzedzeniem. Stąd nie ma powodu, by rynek miał wyceniać większe szanse obniżek stóp procentowych i na tej podstawie szukać wsparcia dla apetytu na ryzyko.
Złoty, jak inne waluty rynków wschodzących, cierpi na pogorszeniu sentymentu rynkowego. Wzrost obaw o ponowną eskalację konfliktu handlowego powoduje, że nie są to warunki, by trzymać pieniądze w ryzykownych aktywach, a w szczególności tam, gdzie ostatnio udało się sporo zarobić. Ponad 5 proc. zysku złotego względem dolara w październiku postawiło go pod podwyższonym ryzykiem realizacji zysków. Jak pisaliśmy pod koniec października, złoty umocni się za szybko i teraz przychodzi za to zapłacić. Co może krótkoterminowo uratować polską walutę? Dzisiejszy odczyt PKB to dobry pretekst by rozprawić się z pesymizmem dotyczącym położenia gospodarki w świetle rozczarowującego odczytu PMI dla przemysłu (najniżej do czasu globalnego kryzysu finansowego). Zakładamy, że w III kwartale dynamika PKB wyniosła 4,1 proc. r/r. Bazując na samych PMI należałoby spodziewać się znacznie niższego odczytu. Obawy budzą perspektyw inwestycji, ale nadal motorem pozostaje mocna konsumpcja. Spowolnienie tempa wzrostu jest nieuniknione, kwestią otwartą pozostaje jego skala.