W ostatnich dniach inwestorzy na rynkach metali szlachetnych zwracają szczególną uwagę nie tylko na notowania złota, lecz także na bijące historyczne rekordy notowania palladu. Gdzieś w tle spektakularnych zwyżek cen tych kruszców pojawia się srebro, które w zasadzie podąża za optymizmem widzianym na rynkach pozostałych metali szlachetnych.
Obecnie notowania srebra – po kilku dniach zwyżek – dotarły już do bariery 16 USD za uncję. Jest to najwyższy poziom cenowy od pierwszych dni lutego br., co oznacza, że dynamiczna zwyżka z ostatnich dni nie była tak przełomowa jak to miało miejsce w przypadku złota czy palladu, gdzie wypracowane zostały ważne długoterminowe maksima.
Nie ulega wątpliwości, że srebro – podobnie jak platyna – znajduje się pod presją podaży w większym stopniu niż złoto, co wynika z uwarunkowań fundamentalnych na rynkach metali szlachetnych. Tzw. „białe” metale szlachetne są wykorzystywane głównie w przemyśle, więc obawy dotyczące spowolnienia gospodarczego również generują presję spadkową na ich ceny. Jednak w przeciwieństwie do palladu, na rynkach srebra i platyny nie mamy do czynienia z wieloletnim, dotkliwym deficytem, który mógłby powyższe czynniki niwelować. Nie zmienia to faktu, że jeśli optymizm utrzyma się na rynku złota, srebro również za nim podąży w górę.