Internetowi rebelianci z forum WallStreetBets na Reddit, nie zdołali „wycisnąć” krótkich pozycji srebrnych gigantów. Cena srebra osiągnęła 29,5 USD, po czym powróciła w okolice 27 USD. Jednak już na chłodno, wiele prognoz mówi o całkiem realnych 28-33 dolarach na koniec roku.
Zdaniem Jeffreya Currie, dyrektora ds. towarów w Goldman Sachs (NYSE:GS), przyczyn porażki „Reddit Ridersów” jest fakt, że rynek srebra jest zbyt duży, by mogli nim zatrząsnąć indywidualni inwestorzy. Jest on warty 200 miliardów dolarów rocznie. Aby doszło do skutecznego podbicia ceny i wywołania strat dla grających na spadki cen tego metalu, każdy z inwestorów biorących udział w akcji, musiałby nabyć ok. 4200 uncji srebra (113,5 tys. dolarów). Do duża ilość, jak na inwestorów indywidualnych. Currie zwraca także uwagę, że od czasu, gdy w latach 80. bracia Hunt próbowali przejąć kontrolę nad rynkiem srebra, wprowadzono pewne regulacje prawne, które to uniemożliwiają.
Jednocześnie analitycy Goldman Sachs zapowiadają, że według ich szacunków srebro powinno zakończyć 2021 roku na poziomie 30 USD lub 33 USD, jeżeli Joe Biden przepchnie swoje plany zwiększenia produkcji energii odnawialnej. Są to szacunki niższe niż te, które przedstawił Saxo Bank czy Bloomberg Intellingence, jednak wydają się również bardziej realistyczne.
Prognozy LBMA
LBMA (London Bullion Market Association) opublikowało swoje badanie, w którym ankietowani są analitycy rynku złota. Średnie prognozy mówią o cenie 1 973,8 USD na koniec roku dla złota oraz 28,50 USD dla srebra. Również są to niższe prognozy, niż Goldman Sach, Saxo Bak czy Bloomberg Intelligence, jednak podkreślić należy, że w minionych latach często zdarzało się, że prognozy z ankiet LBMA były ostrożnie niedoszacowane.
Trzy główne czynniki determinujące rynek, jakie wskazywali ankietowani, to ujemne lub spadające stopy procentowe (25 proc. prognostów), słabszy dolar amerykański (21 proc.) oraz stymulująca polityka fiskalna (16 proc.). W dalszej kolejności wymieniono m.in. inflację, duże deficyty budżetowe i rosnące poziomy zadłużenia, szczyt podaży osiągnięty przez kopalnie, a także COVID-19 jako czynnik wzmacniający złoto w roli zasobu strategicznego.
Na szczególną uwagę zasługuje popyt detaliczny w Azji, który pojawi się wraz z ożywieniem gospodarczym. Indie i Chiny odpowiadają łącznie za niemalże połowę światowego popytu na złoto fizyczne w postaci monet, sztabek oraz biżuterii.
Diamenty do głównego nurtu?
Inwestorzy gromadzą aktywa alternatywne, jak np. diamenty, aby chronić swój majątek z obawy przed inflacją. Jednak w dalszym ciągu pozostają one poza głównym obiegiem, z powodu swojej specyfiki – każdy diament jest inny i inwestowanie w diamenty w dalszym ciągu pozostaje kwestią bardzo indywidualnych, jednostkowych zakupów.
Tymczasem amerykański fintech zamierza wprowadzić kryptowalutę Diamond Standard Coin, która ma być zbiorem fizycznych diamentów. Każda diamentowa moneta będzie cyfrowym odzwierciedleniem 4,5 karata diamentów, z możliwością fizycznej dostawy. Technologia bazować będzie na blockchain, jednak – jak podkreślają jej twórcy – w odróżnieniu od bitcoina, będzie bazowała na materialnym, fizycznym zasobie, w dodatku takim, który jest nośnikiem wartości od stuleci. Dodatkowo Diamond Stanrard wprowadzi na nowojorską giełdę fundusz ETF bazujący na dimanetach.
Zdaniem Paula Ziminskiego, niezależnego analityka z branży diamentowej, Diamond Standard jest dotąd najlepszą próbą uczynienia z diamentów aktywo głównego nurtu. Warto przy tej okazji podkreślić, że rynek diamentów jest warty 1,2 bln dolarów, czyli więcej niż rynki srebra i platyny razem wzięte. Jednak popyt inwestycyjny na diamenty jest stosunkowo niewielki, jeżeli porównamy go chociażby z rynkami akcji. Wprowadzenie standaryzacji mogłoby to zmienić.