Europa zaczyna nowy tydzień z niewielką liczbą wskazówek z Azji, gdzie trzy główne rynki są zamknięte z powodu święta. Słaba jest aktywność, ale też i nastroje, gdyż spory handlowe nie dają o sobie zapomnieć. Martwi też kondycja gospodarki Eurolandu i Brexit. Poza tym większość inwestorów myślami jest przy środowej decyzji FOMC.
Nie da się ukryć lekkiej nerwowości na otwarciu ostatniego tygodnia września, a powodu upatrywać należy w wykruszeniu się podstaw zeszłotygodniowego optymizmu. Od dziś w życie wchodzi nowa runda ceł importowych na warte 200 mld USD produkty z Chin i 60 mld USD produkty z USA. Po wstępnym ogłoszeniu tej decyzji tydzień temu rynek szukał pocieszenia w fakcie, że USA nałożyła cła w wysokości tylko 10 proc., a nie 25 proc., jak pierwotnie straszyła. To miało zachęcić Pekin do przystąpienia do rozmów negocjacyjnych, ale po weekendzie wiemy, że chińska delegacja odwołała wizytę w Waszyngtonie w tym tygodniu, jak również z przyjazdu zrezygnował wicepremier Chin Hu. To nie pokazuje, aby sprawy miały iść w dobrym kierunku, w rezultacie jeszcze nie raz możemy być świadkami zaostrzenia sporu, zanim sprawa na dobre przycichnie (osobiście liczę na pozytywny dla gospodarki globalnej finał). Jednak póki ryzyko jest nie do zignorowania, podtrzymanie rajdu aktywów ryzykownych nie będzie łatwym zadaniem.
W schemat obaw o losy wojen handlowych wpisały się rozczarowujące odczyty PMI z Eurolandu. Sektor przemysłowy wciąż nie może stanąć mocno na nogach i we wrześniu indeks zaliczył dwuletni dołek przy fatalnej postawie eksportu. W komentarzu do danych napisano, że „wojny handlowe, Brexit, słabnący popyt, rosnąca awersja do ryzyka i ryzyka polityczne” napędzają spowolnienie. Jak ważne były to dane, potwierdza zatrzymanie rajdu EUR/USD na 1,18 oraz późniejszy odwrót niżej. Z technicznego punktu widzenia jest jeszcze za wcześnie, by zaprzeczyć dominującej roli kupujących (potrzebny powrót pod 1,1720), ale rynek stracił swój wstępny pęd. Ostatni rajd przede wszystkim miał podłoże w słabości USD podyktowanej przetasowaniami w pozycjach inwestorów, niż w fundamentach. Ale jeśli atmosfera wokół wojen handlowych ma być podgrzewana, a nie studzona, USD wciąż może łatwo odbić. Dodatkowo w tym tygodniu mamy decyzję FOMC, gdzie niemal pewna jest podwyżka, jak i szykowanie rynku na kolejną w grudniu. Nie będzie to niespodzianką, ale niezjednany w swej jastrzębiości Fed powinien przywrócić zaufanie w USD.
Drugim, istotnym kanałem słabości USD przed weekendem był rajd GBP/USD, który jednak został zmiażdżony (kolejnym) zwrotem w sprawie Brexitu. Budowany w ubiegłym tygodniu coraz to większy optymizm na bezsporne porozumienia Brukseli z Londynem musiał zostać poddany rewizji po słowach premier Wielkiej Brytanii May, która stwierdziła, że negocjacje trafiły na impas po tym, jak UE odrzuciła jej projekt Brexitu. Jakkolwiek strony dały sobie czas do połowy października, by rozwiązać kwestie sporne, do tego czasu nie obędziemy się bez szumu informacyjnego, gdzie scenariusz Brexitu bez porozumienia nie będzie mógł być wykluczony. Osobiście czuję się zmęczony tą polityczną przepychanka, która w europejskim stylu prawdopodobnie zostanie zakończona porozumieniem na ostatnią chwilę. Jednak z punktu widzenia GBP niemożliwym staje się obstawianie szczęśliwego zakończenia przy tylu potencjalnych zwrotach akcji po drodze.