Kurs S&P 500 obawia się powyborczej wyprzedaży
Tegoroczne wybory prezydenckie w USA odbędą się już w przyszły wtorek, 5 listopada 2024 r. Wcześniej jednak rynek pozna szereg kluczowych odczytów, w tym środowy raport ADP oraz piątkowy odczyt z amerykańskiego rynku pracy (NFP), który wpłynie na wycenę tegorocznych obniżek stóp procentowych.
– Spływające raporty finansowe z Wall Street dają mieszany obraz rynku. Z jednej strony 75% spółek z S&P 500 zaraportowały wyższy zysk na akcje, niż przewidywano. […] Z drugiej strony ten wzrost już nie jest taki silny, jak był wcześniej – to jest pierwsza rzecz. Druga – część spółek wskazuje na spadek przyszłych zysków, a na rynku mamy dużo więcej zabezpieczeń przed spadkami, bo rynek boi się sytuacji po wyborach w USA – wyjaśnia analityk Marcin Tuszkiewicz.
Tym samym ekspert wskazuje, że piątkowe wycofanie się z poziomu 5860 pkt. oraz oddanie wsparcia 5810 pkt. może sygnalizować pogłębienie dotychczasowej korekty, a nawet zmianę trendu.
– W piątek S&P 500 zamknął się poniżej krótkoterminowego wsparcia i po pierwsze załamało trend wzrostowy na wykresie 4-godzinnym. Po drugie spróbowało rosnąć, ale się to nie udało. Na wykresie dziennym mamy jeszcze trochę przestrzeni, bo dopiero spadek poniżej poziomu 5728 załamie ten trend wzrostowy. Niemniej jednak powiedziałbym na ten moment, że pachnie, żeby tak było – dodał Marcin Tuszkiewicz.
Największym problemem amerykańskiej giełdy może być jednak jej dotychczasowa postawa względem przyszłości. Na przestrzeni ostatnich miesięcy rynek rósł w nadziei na realizację najbardziej optymistycznego scenariusza, w którym Trump wygrywa wybory i wprowadza ulgi podatkowe dla firm, sytuacja geopolityczna powoli ulega stabilizacji, a Wall Street utrzymuje trend wzrostowy niesiony kolejną odsłoną hossy AI. W tym scenariuszu nietrudno o rozczarowanie, na co powinni uważać inwestorzy.