Cena palladu koryguje po osiągnięciu na początku tygodnia rekordowego poziomu 1701 dolarów za uncję oscylując obecnie w pobliżu poziomu 1650 dolarów. Kurs palladu ma jednak wciąż spore szanse na przebicie niedawno osiągniętego historycznego szczytu cenowego, ze względu na stale rosnący popyt ze strony producentów samochodów oraz niedobór podaży.
Pallad jest stosowany w samochodowych układach wydechowych w celu zmniejszenia szkodliwych emisji spalin. Ponieważ coraz surowsze przepisy środowiskowe zmuszają producentów samochodów do kupowania większej ilości palladu używanego do produkcji coraz bardziej zaawansowanych katalizatorów, ten szlachetny metal prawie podwoił swoją wartość od sierpnia ubiegłego roku. Spowodowane zwiększonym zapotrzebowaniem na metal niedobory podaży zmniejszyły się tego lata, powodując spadek cen poniżej poziomu 1400 dolarów za uncję. Ale producenci samochodów, którzy odpowiadają za 80% zużycia palladu, w ostatnich tygodniach znowu zwiększyli zakupy, doprowadzając do kolejnego wybicia kursu do góry i osiągnięcia nowych, rekordowych poziomów cenowych.
Bardziej rygorystyczne przepisy oznaczają wzrost popytu pomimo spowolnienia wzrostu gospodarczego na świecie i spadku sprzedaży samochodów na kluczowych rynkach, w tym w Europie, Stanach Zjednoczonych i Chinach. Na przykład obowiązujące obecnie w Chinach przepisy, wywołały wzrost użycia palladu, platyny i rodu przy produkcji samochodów o około 30%. A przecież Chiny już w przyszłym roku staną się największym rynkiem motoryzacyjnym na świecie wyprzedzając Stany Zjednoczone, które były niekwestionowanym liderem na tym rynku od wielu dekad.
Czynnikiem mającym kluczowy wpływ na tak szybki wzrost cen jest niewielki rozmiar i niska płynność rynku palladu, co czyni go bardziej niestabilnym i podatnym na mocne skoki lub spadki cen. Według analityków Metals Focus, pallad zaliczy w tym roku osmy z rzędu deficyt podaży na poziomie 617 tys. uncji, na tym niewielkim rynku na którym wydobywa się jedynie 10 milionów uncji rocznie. Stąd też zapasy metalu spadły od końca 2010 roku z około 18 milionów uncji do jedynie około 10 milionów uncji.
Stąd też pallad wciąż pozostaje na rynku hossy, zręcznie wykorzystując fundamentalne obawy inwestorów, aby osiągnąć nowe maksima. Niektóry analitycy przewidują wręcz, że kurs palladu w przyszłym roku przebije psychologiczny poziom 2000 dolarów za uncję.
Z drugiej strony wielu analityków oczekuje, że po tak silnych wzrostach ceny wkrótce mocno spadną, ponieważ producenci samochodów powoli zmniejszają ilość palladu używanego na korzyść platyny, która jest obecnie prawie o 800 dolarów tańsza. Analitycy JPMorgan czy Morgan Stanley (NYSE:MS) prognozują, że średnie ceny palladu ustabilizują się w przedziale od 1000 do 1189 dolarów w przeciągu dwóch lat. Rzadko bowiem zdarza się, aby jakikolwiek towar pozostawał tak długo powyżej długoterminowych norm cenowych i ceny w dłuższym okresie powinny powrócić do poziomu względnej równowagi.
Z technicznego punktu widzenia hossa na palladzie będzie kontynuowana dopóki nie zostanie przełamana strefa wsparcia zlokalizowana nad poziomem 1600 dolarów. Obecnie jednak wciąż bardziej prawdopodobne jest pokonanie historycznego szczytu na poziomie 1700 dolarów i zaliczanie kolejnych maksimów cenowych. Przemawiają za tym wciąż rosnące średnie kroczące 50 i 200-okresowe.