Inwestorzy planujący, bądź już rozgrywający „drugą falę pandemii” według dokładnego schematu, którego dostarczyła pierwsza fala, powinni pamiętać o jednej z popularniejszych giełdowych zasad – „kupuj plotki, sprzedawaj fakty”.
Skoro w marcu, kiedy – nie tylko w Polsce – mieliśmy do czynienia z lockdownem, wyraźnie drożały konkretne spółki czy całe branże, to w najbliższym czasie można oczekiwać sytuacji typu „kopiuj-wklej”? Niekoniecznie.
Sam tok rozumowania brzmi całkiem sensownie. Część inwestorów zaczęła zresztą już grać pod ten scenariusz i zainteresowała się spółkami, które mocno zyskiwały podczas pandemii koronawirusa. Moim zdaniem warto zachować zdrowy rozsądek i nie przyjmować koncepcji za pewnik.
Kupuj plotki, sprzedawaj fakty
Część spółek rosła właśnie pod drugą falę COVID-19. Wyceny wielu, często mimo rozpoczętych korekt, wciąż są wysokie. Nie wykluczyłbym scenariusza, w którym wzrostowi aktywności popytowej wśród drobnych graczy będzie towarzyszył wzrost podaży ze strony większego kapitału zgodnie z zasadą „kupuj plotki, sprzedawaj fakty”.
W takiej sytuacji rośnie ryzyko, że inwestorzy, którzy nie załapali się na mocne wzrosty mogą ucierpieć dwukrotnie. Najpierw mocno zabolała ich strata wielu świetnych okazji, o których dowiedzieli się po fakcie. Następnie może zaboleć „odbiór akcji” po wysokich cenach i w efekcie często utrata pieniędzy.
Strata okazji boli mocno, a walczy się z nią ciężko. O ile większość strat finansowych można odrobić, to straconej okazji odrobić się nie da. Często jest więc tak, że inwestor, który stracił okazję, o której wszyscy mówią – a realnie niewielu zarobiło – za wszelką cenę próbuje „załapać się” na kolejną. Skutki bywają dotkliwe.
Warto jednocześnie pamiętać, co wydarzyło się na rynkach zanim w marcu rozpoczęła się dynamiczna zwyżka indeksów. Warto też wspomnieć, że mocnemu odreagowaniu towarzyszyło oczekiwanie na odbicie V w gospodarce. Z upływem czasu to V coraz bardziej zmieniało się w W.
COVID-19 znów wpłynie na giełdy?
Wraz z szybko rosnącą liczbą zakażeń w wielu krajach, wzrostem obaw o wydolność służby zdrowia, kolejnymi restrykcjami, częściowym zamykaniem gospodarek, a niewykluczone, że ostatecznie także powrotem do pełnego lockdownu, zmierzamy w kierunku ponownego pogorszenia sytuacji makro.
To zapewne nie pozostanie bez wpływu na giełdy. Czy receptę na kłopoty wciąż będą drukować banki centralne? Czy ta recepta dalej będzie działać? Czy wygranymi znów okażą się te same spółki i segmenty rynku? Moim zdaniem pewnym odpowiedzi można być tylko na pierwsze pytanie.
Artykuł pochodzi z bloga : analitykgranagieldzie.pl