W tym tygodniu na rynku jest dużo optymizmu wniesionego przez dane o inflacji z USA, o których pisałem wczoraj. Kierunek ten został potwierdzony przez ceny producenta. Pozostaje jednak pytanie, czy rynek nie obiecuje sobie zbyt wiele?
Niższa inflacja w USA, w tym mniejsza presja widoczna w odczytach bazowych (bez cen energii i żywności) podlała rynkowego paliwa do gry na zmianę polityki Fed. Rynek wycenia maksymalną skalę dodatkowych podwyżek na ok. 100 punktów bazowych i obniżki już w przyszłym roku. Od takiego scenariusza jednak odżegnują się kolejni przedstawiciele Fed. Wczoraj w podobnym tonie wypowiedziała się Mary Daly. Jej zdaniem podstawowym scenariuszem na wrzesień jest podwyżka stóp o 50 bp, ale ona nie zamyka się na ruch o 75 bp i z pewnością nie uważa, że można mówić już o pokonaniu inflacji. We wczorajszym scenariuszu wskazywałem na to, że przedwczesny pivot faktycznie zapewniłby ożywienie gospodarki oraz z pewnością zapewniłby trwały powrót do hossy (i możliwe nowe maksima w USA), ale z punktu widzenia Fed jest to scenariusz niezwykle ryzykowny, gdyż presja inflacyjna utrwala się w wyniku samej już rynkowej gry na taki właśnie scenariusz.
Zatem przyjmując konsekwencję Fed w prowadzonej polityce (tak, założenie, którego nie można być bardzo pewnym) oraz nieuchronność problemów Europy jesienią (patrząc na notowania surowców energetycznych w kontraktach na jesień trudno być optymistą), należałoby założyć, że para EURUSD pozostaje we wzrostowej korekcie w dłuższym trendzie spadkowym. Para po raz trzeci w tym roku układa się w zawężającej się formacji klina wzrostowego, z którego wcześniej dwukrotnie następowały dynamiczne wybicia w dół. Teraz katalizatorem takiego ruchu może być zarówno zawiedzenie rynku brakiem zmiany postawy Fed jak i zdanie sobie sprawy ze złożoności problemów europejskiej gospodarki. Szczególnie, że pozycjonowanie na euro nie jest specjalnie niskie.
To zaś oznacza, że para USDPLN może mieć umiarkowany potencjał do spadków w krótkim terminie. Choć dolar długofalowo wydaje się być mocno przewartościowany, okoliczności do zmiany trendu na ten moment nie wydają się być sprzyjające. O 9:40 euro kosztuje 4,6759 złotego, dolar 4,5384 złotego, frank 4,8177 złotego, zaś funt 5,5329 złotego.