„Wystrzegajcie się proroków, którym kiedyś udało się coś spektakularnego przewidzieć”. Taka kolokacja z otwartego katalogu tzw. giełdowych prawd, może zabrzmieć dość niepokojąco, kiedy przypomnimy sobie, że od niedawna – także popularny „Doktor Zagłada”, czyli Nouriel Roubini, dość niespodziewanie dołączył do grona „mainstreamowców”.
Po piątkowej fali spadków na światowych rynkach finansowych, której towarzyszyły różne wydarzenia, od Ameryki Łacińskiej (Argentyna, Wenezuela) poprzez Północną Afrykę (Egipt) po Europę (Ukrainę, Turcję) i Azję (Tajlandia), przełom stycznia i lutego może skłaniać do nowych przemyśleń nad rynkami towarowymi.
Sporym już zaskoczeniem dla wielu obserwatorów rynku paliw było to, że po wystąpieniu w Davos emanującego koncyliacyjnością prezydenta Iranu, ceny ropy naftowej poszły w tym dniu w górę, a w ciągu całego tygodnia wzrosły pomiędzy +1,3% (OPEC Basket), +1,5% (Brent) a +2,7% (WTI). Swoją drogą tak się często zdarza, że notowania tego surowca, wędrują pod prąd – wbrew powszechnym oczekiwaniom, demonstrując w ten sposób swą nieprzemijającą a ciągle istotną nieodgadnioność. W niedzielę na największym parkiecie giełdowym Zatoki Perskiej, główny indeks Tadawul stracił –0,4%, akcje spółek sektora petrochemicznego wzrosły o +0,3%.
O +1,2% (obrót elektroniczny) i +1,3% (fixing) wzrosły tygodniowe notowania złota, kończąc piątkowy obrót z kursami, odpowiednio: 1269,80 USD/oz i 1267,00 USD/oz. Ten żyjący tradycyjnie geopolityką, ale też i z geopolityki rynek, w ocenie większości opiniotwórczych ekspertów, może w tych dniach ze względu na ową niespokojność, przypomnieć o instytucji „bezpiecznego portu”. Przy całej „powszechności” takiego rozumowania, które akurat może okazać się trafne, istotniejsze wsparcie otrzymałoby też srebro. W zeszłym tygodniu: w sieci –1,9%, tj. spadek do 19,90 USD/oz oraz +0,8%, tj. wzrost do 20,19 USD/oz. „Biały metal” odczuł jednak przecenę całego segmentu metali przemysłowych, który w ciągu pięciu poprzednich sesji stracił na wartości, w przypadku: aluminium (–2,2%), cyny (–1,2%), cynku (–2,3%) miedzi (–1,8%), niklu (–0,2%), a ołowiu (–1,3%).
Jeśli na czołówki światowych mediów trafiają nazwy takich państw jak Argentyna czy Ukraina, to niemal zawsze przykuwa to uwagę uczestników rynków towarów rolno – spożywczych, a zwłaszcza tych funkcjonujących w obszarze zbóż i po części też mięsa. W poprzednim tygodniu ceny pszenicy („zwykła” +0,6%, Kansas +0,8%) i kukurydzy (+1,0%) już na to jakoś zareagowały. Również soja, pomimo, iż zakończyła tydzień „pod kreską” (fasolka –2,3%, śruta –2,0%), to ruchy w górę w trakcie piątkowego handlu były widoczne. Spadkowo, bo o –0,7% skurczyły się w omawianym okresie notowania szorstkiego ryżu.
Co się zaś tyczy mięsa, w tym przypadku tego „czerwonego”, to w ubiegłym tygodniu mieliśmy wyraźny „szeroki” wzrostu cen: chuda wieprzowina (+2,2%), wołowina (buhaje +0,6%, krowi żywiec +2,1%). Przy czym, za progresją tą nie tyle (jeszcze?) stoi „efekt argentyński”, co przede wszystkim popyt, tak krajowy w USA, jak i ten azjatycki (zwłaszcza chiński).
Znaczną przeciwstronność kierunku notowań obserwowaliśmy wewnątrz „koszyka mokka”. Silnym, wynoszącym +3,7% wzrostem cen zakończyło miniony tydzień kakao. Skorygowane szacunki dotyczące światowych zbiorów w sezonie 2012/2013, mówią o wielkości rzędu 3931 tys. ton, co w odniesieniu do poprzedniego sezonu oznacza spadek o –3,6%. W rezultacie powstaje deficyt, czyli nadwyżka przerobu nad podażą na poziomie o 160 ton. Przy dwóch wcześniejszych jednak nadwyżkach ziarna, wynoszących w sezonie 2011/12 ok. 83 tony, a w sezonie 2010/2011 - ok. 331 ton. Ostrożność, co do perspektyw dalszego wzrostu cen - w dalszym ciągu zatem powinna być zachowana.
Miniowy tydzień nie był zbyt pomyślny ani dla notowań kawy (Arabica –2,3%, Robusta +0,05%) ani dla cukru (biały –1,2%, trzcinowy –0,1%). Kiedy na rynkach utrzymuje się nadwyżka podaży nad popytem, to każdy niemal impuls propodażowy skutkuje obsuwaniem się kursu. W tym przypadku były to doniesienia z Brazylii, potwierdzające, że utrzymująca się korzystna aura, powinna sprzyjać obfitości plonów obu odmian „czarnego napoju” oraz zbiorom trzciny cukrowej. W jednym i drugim przypadku, jak wiadomo, Brazylia „odpowiada” za co ok. 1/3 światowej produkcji.
Podobne proporcje reprezentuje ten kraj w światowej produkcji pomarańczy. W tym jednak przypadku uczeni z Uniwersytetu w São Paulo wskazują na gorsze warunki upraw oraz symptomy chorób cytrusowych drzewek. Nie wiadomo na ile jest to już uwzględnione w bieżących notowaniach soku pomarańczowego. W zeszłym tygodniu kurs wzrósł o +0,5%, dochodząc do 142,78 USc/lb. Mało to nie jest, ale w ostatnich latach znacznie wyżej też już bywało.
W miejscu ciągle drepcze bawełna, odnotowując tygodniową zmianę kursu na poziomie –0,1%. Strona podażowa oczekuje niezmiennie chińskich zakupów. Mający lepszą pamięć historyczną, mogą też wspominać dawne czasy, kiedy nie było wprawdzie Chińczyków, ale ożywiająca się gospodarka Stanów Zjednoczonych generowała impulsy do wzrost notowań. Na tej podstawie weszło do kanonu nauki o koniunkturze pojęcie 2-letniego „cyklu bawełny”.
Wojciech Szymon Kowalski