Niby ostatni raport analityczny Bank of America/Merrill Lynch nie wniósł nic, o czym uczestnicy rynku ropy naftowej wcześniej by nie wiedzieli (m.in. o możliwość wzrostu podaży przez Libię i Iran oraz o skuteczności obrony kursu przez Arabię Saudyjską), lecz niewątpliwie zwiększył on zachowawczość, która uwidoczniła się w zeszłotygodniowych stopach zwrotu. Notowania gatunku Brent spadły o –1,1%, tj. do 106,31 USD/bbl, a ceny WTI wzrosły do 94,32USD/bbl, tj. o +1,6%. W uzupełnieniu wartość „koszykowej” baryłki kartelu (OPEC Basket) obsunęła się w tym czasie o 20 centów, ze 104,40 do 104,20 USD/bbl. Analitycy BoFA/ML w rzeczonym raporcie szacują budżetowy „próg bólu” dla Arabii Saudyjskiej na poziomie ok. 85 USD/bbl. Nie mniej zorientowani w rynku ropy oraz gospodarkach narodowych krajów OPEC, przyjmują jednak, iż rzeczywisty poziom satysfakcji, nie tylko dla Królestwa Saudów, ale i innych członków kartelu, oscyluje wokół poziomu trzycyfrowego (i tego w sumie należałoby się trzymać).
Trzeci tydzień stycznia był niezły dla metali szlachetnych. Kurs złota - tak w handlu elektronicznym, jak i na fixingu - wzrósł o 0,4%. Różnice dotyczyły zaś ceny piątkowego zamknięcia, wynosząc odpowiednio: 1253,60 USD/oz i 1250,00 USD/oz. Nieco większą dodatnią dynamiką odnotowało srebro: +0,7% (obrót sieciowy) oraz +1,0% (fixing). Istotnym jest i to, że fixingowa (bardziej konserwatywna zazwyczaj) cena „białego metalu” przez cały tydzień nie spadała poniżej 20 dolarów za uncję, zamykając się w piątek przy 20,01 USD/oz, w sieci było to 20,29 USD/oz.
Jim Rogers, legendarny inwestor towarowy deklaruje, że póki co wstrzymuje się z jakimikolwiek ruchami na metalach szlachetnych, przy czym jeśli miałby już na coś wskazać, to prędzej byłoby to srebro niż złoto. Jednym z głównych wydarzeń, i to nie tylko w kontekście najbliższych dni, lecz takim, który zapisuje się w annałach, jeśli się to rzecz jasna potwierdzi, ma być opuszczenia przez Deutsche Bank „klubu wielkiej fixingowej piątki”, ustalającej codzienne ceny kruszcu w Londynie. Największy niemiecki bank stał się tzw. bullionowcem przed 20 laty, przejmując Sharp Pixley od Kleinwort Benson. Dla przypomnienia, obok Deutsche Bank , aktualny benchmarkowy kwintet stanowią: Bank of Nova Scotia - ScotiaMocatta, Barclays Bank PLC, HSBC Bank i Societe Generale.
Na rynku metali przemysłowych, który „szeroko” urósł w zeszłym tygodniu, tj. (w cenach spotowych): aluminium (+2,9%) cyna (+2,5%), cynk (++2,5%), miedź (+1,3%), nikiel (+6,6%), ołów (+3,7%), przypomniało się przy tej okazji, że podaż, popyt i koniunktura, zawsze znaczą bardzo wiele, ale to nie wszystko. Są jeszcze takie immanentne czynniki jak np. polityka eksportowa kraju - producenta (Indonezja) czy konflikty płacowe w sektorze wydobywczym i jego logistycznej infrastrukturze (w portach Chile).
Wprowadzony (od 12 bm.) przez władze Indonezji zakaz eksportu nieprzetworzonych rud metali musiał odbić się na cenach niklu. Kraj ten jest wiodącym producentem tego metalu z ok. 15% udziałem w jego światowej podaży. Inną znaczącą pozycją w tamtejszym bilansie bogactw naturalnych jest m.in. także miedź (ok. 6% globalnej podaży).
Z kolei największe znaczenie dla rynku towarów rolno – spożywczych, a zwłaszcza zbóż może mieć aktualna sytuacja makroekonomiczna Rosji. Oczekiwane zatrzymanie tendencji stagflacyjnych, przejawiać się może zapobieganiem wzrostowi cen żywności, a te istotnie uzależnione są od krajowej podaży żywności i surowców do jej wytwarzania. Jeśli więc żniwa w tym roku będą na świecie gorsze, wiosną przekonamy się jak wypadną w Brazylii, wówczas Rosja (ale nie tylko) może ograniczyć eksport. Ceny zbóż na rynkach światowych otrzymałyby wtedy potężne wsparcie, a przy obecnych choćby cenach jest dokąd rosnąć. W minionym tygodniu kursy pszenicy znów spadały („zwykła” –0,9%, Kansas –0,1%), zatrzymując się na poziomach odpowiednio: 562,88 USc/lb oraz 625,50 USc/lb, czyli najniższych, stosownie: od połowy 2010 r. i połowy 2012 r. Pozostałe zboża, oprócz silnie wzrostowej w minionym tygodniu soi (fasolka +3,0%, śruta +5,0%), straciły, w przypadku kukurydzy –1,6%, a szorstkiego ryżu –0,2%. Obserwowany wzrost cen soi, to w znacznym stopniu rezultat zapowiedzi wolumenów eksportowych, realizowanych przez amerykańskich dostawców, głownie do Chin, jeszcze przed wiosennymi zbiorami w Argentynie i Brazylii. Co się zaś tyczy pszenicy, to chętnych na nią na rynkach światowych nie brakuje, rzecz w tym, że surowiec z USA (i Kanady) musi ostro konkurować z ofertami z Francji i z regionu Morza Czarnego (Rosja, Ukraina, Rumunia).
Silne view otrzymał segment „czerwonego mięsa”, stąd w minionym tygodniu: chuda wieprzowina (aż +7,1% !), a wołowina (buhaje 0,0%, krowi żywiec +2,6%). Główną „siłą nośną” był raport Morgan Stanley, a „dźwignią” pozytywne czynniki makroekonomiczne amerykańskiej gospodarki, przy ograniczonej podaży i rosnącym popycie. Ów bank inwestycyjny postrzega ten rodzaj mięsa jako potencjalnego lidera tegorocznych wzrostów, na tle niezbyt obiecujące perspektywy, co do większości innych towarów z tej grupy.
„Szeroki” spadkowy tydzień zanotowały wszystkie popularne softs: kakao (–0,4%), kawa (Arabica –0,7%, Robusta –1,7%), cukier (biały –3,2%, trzcinowy –2,6%). Nie ochronił się również koncentrat mrożonego soku pomarańczowego (–3,5%), ale tutaj był na to chyba już najwyższy czas, po silnych uprzednio wzrostach, stymulowanych atakiem arktycznej zimy w Ameryce Północnej.
Sporo natomiast, bo o +4,9% wzrosły ceny bawełny, do 86,97 Usc/lb. Traderzy i producenci bawełny z USA żyją ciągle nadzieją, że połowa zgromadzonych przez Chiny światowych zapasów tego surowca, wisząca jak przysłowiowy miecz Damoklesa, jednak nie spadnie. Pokrzepienia upatrują również w dość przeciętnej jakości, jaka ma charakteryzować sporą część chińskich zapasów, co z kolei ma być impulsem do zakupów. Przynajmniej w takim stopniu, aby stabilizować rynek, np. w przedziale 80 – 85 USD/lb. Byłoby to i tak znacznie wyżej, niż wynikałoby to z prognozy Rabobanku, zakładającej przeciętny kurs w tym roku na poziomie ok. 75 centów za funt.
Wojciech Szymon Kowalski