Zgarnij zniżkę 40%
Nowość! 💥 Skorzystaj z ProPicks i zobacz strategię, która pokonała S&P 500 o +1,183% Zdobądź 40% ZNIŻKĘ

Komentarz tygodniowy z rynku towarowego

Opublikowano 02.01.2013, 22:05

Z pozoru lokalny epizod - uruchamiający jednak wkrótce przysłowiową lawinę zasadniczych przeobrażeń - to scenariusz bardzo dobrze znany z najnowszej historii. Zarówno tej trochę dalszej, gdy w roku 1980 narodziła się „Solidarność”, jak i tej, która – zachowując proporcje - przed prawie dwoma laty wprawiła w ruch koła historii Północnej Afryki i Bliskiego Wschodu, czyli „Arabskiej Wiosny”. Z tego względu niedorzecznością byłoby bagatelizować to, czego doświadczają teraz Indie, na skutek tragicznej przyczyny zgonu młodej hinduskiej kobiety.



Poglądy o tym, że przemiany w Azji mogą się rozpocząć właśnie od Indii, znajdują się wprawdzie w awangardzie geopolitycznych prognoz, lecz nie są też aż tak zupełnie odosobnione. Między innymi „hinduski zaczyn” brany był przez nas pod uwagę już przed kilkunastoma miesiącami przy pochylaniu się nad raportem prognostycznym na 2012 rok. Innymi słowy eskalujące, choć nie zawsze należycie dostrzegane napięcia społeczne w rzeczonej części Azji (np. w Chinach dziennie wybucha około kilkuset lokalnych konfliktów na tle społeczno-ekonomicznym), to przynajmniej potencjalnie nie mniej istotny czynniki globalnej (de)koniunktury niż tzw. „urwisko fiskalne” w USA. Skądinąd, gdyby ostatecznie do niego doszło, to jakaś kolejna krótkotrwała faza paniki mogłaby się przez rynki przetoczyć. Z drugiej strony Stany Zjednoczone zaczęłyby się nagle legitymować jednym z najniższych deficytów w gronie państw OECD i niekoniecznie dla wszystkich byłby to powód do zmartwień. Mielibyśmy wówczas do czynienia z mega aprecjacyjnym impulsem dla „zielonej waluty”, która zapewne dokonałaby głębszego przeorientowania na rynkach walut, papierów dłużnych, towarów i być może także akcji.



Nie potrzeba jednak testować efektu „klifu fiskalnego”, aby dostrzec, że transatlantycki rynek ropy naftowej od początku tej dekady staje się coraz bardziej dwudzielny. Rzecz nie tyle sprowadza się do odmiennych wektorów rocznej stopy zwrotu w minionym roku, co samo w sobie jest też jakimś novum (Brent +3,78%, WTI –7,34%), lecz odnosi się do przyczyn budujących dyferencje cenowe, które na koniec 2012 r. wyniosły 19,48 USD na baryłce. Taka bowiem była różnica pomiędzy notowaniami Brent (111,27 USD/oz), a WTI (91,27 USD/oz) na zamknięciu rynków 31 grudnia ub.r. Zasadniczych czynników tego zróżnicowania upatrywać należy w rezultatach „cichej rewolucji łupkowej”. W jej następstwie Stany Zjednoczone jeszcze w tym dziesięcioleciu stać się mają największym producentem ropy, a zarazem jej eksporterem netto. Niemniej, gdyby w najbliższych 12 miesiącach Ameryka rozwijała się dużo szybciej niż Europa, przy jednocześnie wolniejszym od większości przewidywań tempie wzrostu gospodarczego Chin, to za rok o tej porze niniejsze dyferencje mogą być istotnie zniwelowane.



W ostatnim, pełnym tygodniu zeszłego roku ropa naftowa należała do najlepiej zachowujących się towarów, odnotowując progresję kursu w wysokości od 1,2% (Brent) do 2,0% (WTI). Ci, który liczyli na dość częste wzrosty notowań, do jakich dochodzi między świętami a Nowym Rokiem, nie mogą być chyba zawiedzeni. Tym razem odbyło się to na skutek kilkudniowych manewrów marynarki wojennej Iranu w rejonie Zatoki Ormuz, nie pozwalających zapomnieć, że geopolityka to najistotniejszy czynnik cenotwórczy utrzymujący kursy baryłek Brent, Urals i OPEC Basket na poziomach trzycyfrowych, które w 2013 r. w ujęciu średniorocznym będą zapewne utrzymane.



Brylujący pod koniec roku w mediach Jim Rogers, ze znaną powszechnie ekspresją, zwrócił uwagę, że dwanaście kolejnych lat wzrostów wartości złota to doprawdy niezwykłe osiągniecie. W ujęciu fixingowym (będącym kruszcowym benchmarkiem) „żółty metal” podrożał w 2012 r. w wymiarze średniorocznym o 6,2%, a narastająco (tj. ostatnie odczyty z 2011 r. i 2012 r.) o 3,7%. J. Rogers liczy się z tym, że taka passa nie może trwać wiecznie: „nie zdziwiłbym się, gdyby korekta była kontynuowana”. Niemniej w dłuższej perspektywie definiuje się niezmiennie jako byk. „Jeśli złoto pójdzie w dół, to dokupię, jeśli spadnie dużo, mam nadzieję kupić go jeszcze więcej”. Zachowując niezłomność swych zasad, jednocześnie przestrzega – „jeśli nie wiesz co robić – nie rób nic”.



Kolokację legendarnego inwestora można odnieść choćby do srebra, a może nawet do całego segmentu metali przemysłowych. Średnioroczna (fixingowa) cena srebra w 2012 r. wyniosła 31,1497 USD/oz wobec 35,1192 USD/oz, co oznacza spadek o 11,3%, w wymiarze cen bieżących. Wzrost kursu pomiędzy ostatnim notowaniem 2011 r. (tj. 28,18 USD/oz) a 2012 r (tj. 29,95 USD/oz) wyniósł 6,2%.



Co się zaś tyczy metali przemysłowych, to trudno optymizm opierać jedynie na dość enigmatycznym mimo wszystko „motywie chińskim”. Odzwierciedleniem tego w powszechnej świadomości jest m.in. nader skromna podaż prognoz miedzi na 2013 r. W grudniu takiej próby podjęli się eksperci Morgan Stanley, prognozując przeciętną cenę „Red One” w 2013 r. na London Metal Exchange w wysokości 8600 USD/t. Nieco później głos w tej sprawie zajęli specjaliści z Bank of America. Według nich średnia cena „czerwonego metalu” ma w tym roku wynieść 7750 USD/t. W naszej prognozie jest to poziom 7600 USD/t, z perspektywą silnych wahań dochodzących do 6,5 tys. USD/t.



Asekuracyjny brak prognostycznej aktywności na miedzi częściowo „rekompensowany” jest optymistycznymi narracjami względem cyny i ołowiu. W przypadku pierwszego z wymienionych metali kluczowe znaczenie w ocenie np. analityków Commerzbanku są przede wszystkim wąskie gardła podażowe z Indonezji. Odnośnie zaś ołowiu, stratedzy z BNP Paribas wyrażają pogląd, że jest to metal zdolny przynosić godziwe zyski także w 2013 r., w wyniku wzrostu popytu prognozowanego o kolejne ok. 5%, co będzie poważnym wyzwaniem dla producentów. Szacuje się, że ok. ¾ wydobywanego na świecie ołowiu (głównie Chiny, Australia, USA) wykorzystywane jest przy produkcji baterii i akumulatorów. W kontekście rosnącej już chyba „ołowianej bańki” - warto pamiętać o podaży recyklingowej, która w tej branży dochodzi nawet do ok. 90 – 95%.



Rok 2013 r. może być rynkiem byka, tak w żargonie giełdowym, jak i dosłownie, jako konsekwencja horrendalnie wysokich cen zbóż, czyli pasz, które z kolei stały się następstwem katastrofalnej suszy, jaka nawiedziła w zeszłym roku Stany Zjednoczone oraz regiony upraw czarnomorskich (Rosja, Ukraina). Ceny czerwonego mięsa odnotowały w 2012 r. wzrost. W najmniejszym stopniu dotyczył on chudej wieprzowiny (+1,8%), ale dla buhajów i krowiego żywca było to już odpowiednio: 3,4% oraz 8,4%.



Trudno jednak decydować się na zaangażowanie w mięso bez osądu sytuacji na parkietach zbożowych. Ceny pszenicy od połowy listopada zaczęły już wyraźnie spadać, wracając do średniego poziomu z ostatnich kilku lat (stopy zwrotu za lata 2008 – 2012 wynosiły kolejno: –32,9%, –11,3%, +46,4%, –17,6% i 19,3%). Gdyby okazało się, że zboża jest jednak na rynku znacznie więcej, choćby za sprawą Rosji, to notowania kontraktów w sposób umiarkowany będę uwzględniały efekt tzw. mięsnego dołka.



Niejednoznaczne sygnały wydobywają się z „koszyka mokka”. Silne, zeszłoroczne przeceny kawy (Arabica –36,4%, Robusta –10,7%) i cukru (biały –12,7%, trzcinowy –16,1%) mogą w kolejnych czterech kwartałach wprawić wahadło cenowe w drugą stronę. Budowanie takiego scenariusza dla cukru jest o tyle kontrowersyjne, że słodzik w kolejny rok wchodzi z wyraźną nadpodażą. Szacowaną przez londyńskiego Czernikowa na ok. 7,8 mln ton. Tym co może – na przekór nadprodukcji - pchać w górę ceny cukru, to wysokie ceny ropy naftowej, a ściślej niesłabnący popyt na biopaliwa. Trzcina cukrowa, jak przypomniał nam ostatnio goszczący w Polsce profesor Ladislau Dowbor (tłumaczący też przyczyny „cudu gospodarczego” w brazylijskim stanie Pernambuco) jest przy produkcji bioetanolu aż osiem razy wydajniejsza od amerykańskiej kukurydzy (+8,2% w 2012 r.).



Nie mniej bezpiecznymi inwestycjami w kontekście najbliższych kilkunastu miesięcy mogą okazać się kakao (w 2012 r. +3,4%) oraz wychodząca konsekwentnie z cenowej zapaści bawełna (w 2012 r. spadek cen o 17,5%). Tym co cenią sobie nade wszystko ryzyko graniczące z hazardem, można poddać uwadze kontrakty na mrożony koncentrat soku pomarańczowego. Gdyby grać pod pewien rozkład zmienności cenowej ostatnich lat (w okresie 2008 – 2011 było to odpowiednio: –45,2%, +72,1%, +35,4%, –0,5%) oraz skalę zeszłorocznego spadku (–29,6%), to niewątpliwie może mieć to sens.

Wojciech Szymon Kowalski

EFIX Dom Maklerski SA

Jest to reklama strony trzeciej. Nie jest to oferta ani rekomendacja Investing.com. Zapoznaj się z polityką tutaj lub usuń reklamy .

Najnowsze komentarze

Zainstaluj nasze aplikacje
Zastrzeżenie w związku z ryzykiem: Obrót instrumentami finansowymi i/lub kryptowalutami wiąże się z wysokim ryzykiem, w tym ryzykiem częściowej lub całkowitej utraty zainwestowanej kwoty i może nie być odpowiedni dla wszystkich inwestorów. Ceny kryptowalut są niezwykle zmienne i mogą pozostawać pod wpływem czynników zewnętrznych, takich jak zdarzenia finansowe, polityczne lub związane z obowiązującymi przepisami. Obrót marżą zwiększa ryzyko finansowe.
Przed podjęciem decyzji o rozpoczęciu handlu instrumentami finansowym lub kryptowalutami należy dogłębnie zapoznać się z ryzykiem i kosztami związanymi z inwestowaniem na rynkach finansowych, dokładnie rozważyć swoje cele inwestycyjne, poziom doświadczenia oraz akceptowalny poziom ryzyka, a także w razie potrzeby zasięgnąć porady profesjonalisty.
Fusion Media pragnie przypomnieć, że dane zawarte na tej stronie internetowej niekoniecznie są przekazywane w czasie rzeczywistym i mogą być nieprecyzyjne. Dane i ceny tu przedstawiane mogą pochodzić od animatorów rynku, a nie z rynku lub giełdy. Ceny te zatem mogą być nieprecyzyjne i mogą różnić się od rzeczywistej ceny rynkowej na danym rynku, a co za tym idzie mają charakter orientacyjny i nie nadają się do celów inwestycyjnych. Fusion Media i żaden dostawca danych zawartych na tej stronie internetowej nie biorą na siebie odpowiedzialności za jakiekolwiek straty lub szkody poniesione w wyniku inwestowania lub korzystania z informacji zawartych na niniejszej stronie internetowej.
Zabrania się wykorzystywania, przechowywania, reprodukowania, wyświetlania, modyfikowania, przesyłania lub rozpowszechniania danych zawartych na tej stronie internetowej bez wyraźnej uprzedniej pisemnej zgody Fusion Media lub dostawcy danych. Wszelkie prawa własności intelektualnej są zastrzeżone przez dostawców lub giełdę dostarczającą dane zawarte na tej stronie internetowej.
Fusion Media może otrzymywać od reklamodawców, którzy pojawiają się na stronie internetowej, wynagrodzenie uzależnione od reakcji użytkowników na reklamy lub reklamodawców.
Angielska wersja tego zastrzeżenia jest wersją główną i obowiązuje zawsze, gdy istnieje rozbieżność między angielską wersją porozumienia i wersją polską.
© 2007-2024 - Fusion Media Limited. Wszelkie prawa zastrzeżone.