Zsuwające się coraz bardziej w fazę spowolnienia gospodarki Zachodu, choć w różnej skali i tempie w zależności od strony Atlantyku po której leżą, skłaniają do refleksji nad dość powszechnie oczekiwanym ożywieniem rynków kapitałowych, które na rok 2013 przepowiada spore grono strategów i analityków. Spadek amerykańskiej stopy bezrobocia o 0,2%, wynoszącej w listopadzie 7,7% interpretuje się przede wszystkim jako pochodną odpuszczenia w poszukiwaniu pracy przez sporą rzeszę bezrobotnych w USA. Swoją drogą problem strukturalnej bariery zatrudnienia, spowodowanej w istotny sposób brakiem adekwatnych kwalifikacji (np. częściowo to dotyczy Apple), stał się jedną z tytułowych „Linii uskoku”, autorstwa R.G. Rajana, amerykańskiego ekonomisty hinduskiego pochodzenia, jednego z tych o którym się powiada, że „lepiej się z nim zgadzać”.
Fala kolejnej zadumy nad słabością światowej gospodarki, bo przecież koniunktura w Azji też niepokoi, to zasadniczy powód przecen, jakie dotknęły rynki towarowo – surowcowe w minionym tygodniu. W przypadku ropy naftowej regres wyniósł kilka procent (Brent –3,6%, WTI–3,3%, OPEC Basket–2,5%), niemniej warto pamiętać, że przełom roku to czas w którym paliwa płynne często reagują silnym wzrostem na różne, niestety pejoratywne, wieści ze świata. W sobotę największy parkiet Zatoki Perskiej, tj. saudyjski Tadawul urósł o 0,73%, a sektorowy Petrochemical Industries o 0,69%. Na koniec niedzielnych notowań wartości te kształtowały się na poziomie, odpowiednio: +0,08% i +0,92%.
W nowy tydzień świat finansów, jak napisał w niedzielę na swych internetowych stronach „Handelsblatt” – wchodzić będzie jednak z drżeniem serca, bo „Cavaliere” zamierza powrócić na sam szczyt włoskiej sceny politycznej. O tym, że Silvio Berlusconi nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, pisano na tych stronach przed rokiem (komentarz z 14 listopada 2011 r.), takie są bowiem osobliwości „sytemu Italia”. Jak nie come back na fotel premiera, to może być w przyszłości Kwirynał.
Dezorientacja, przekleństwa traderów („co się do cholery dzieje?”) oraz quasi niedźwiedzie prognozy Goldmana Sachsa (1800 USD w 2013 r. oraz 1750 USD/oz w 2014), połączone z tonującym komentarzem jednego z głównych ekspertów „bulionowego” Deutsche Banku. Tak najkrócej można streścić klimat jaki towarzyszył rynkowi złota w poprzednim tygodniu. W wymiarze skwantyfikowanym najistotniejszym wydarzeniem nie były wcale spadki cen kruszcu jako takie (tygodniowo w sieci –0,6%, a na fixingu –1,4%), lecz fakt, że przez dłuższy czas kursy tkwiły poniżej 1700 dolarów za uncję, czyli przełamały „żelbetonową” zaporę ustawioną jeszcze kilka dni wcześniej przez techników. Ostatecznie „żółty metal” zakończył piątkowy obrót, w zależności od miejsca odczytu powyżej 1,7 tys. „zielonych” (na fixingu 1701,50 USD/oz, w handlu sieciowym 1705,3 USD/oz), ale irytujący większość inwestorów kryzys zaufania póki co trwa.
Do tego klimatu dostroiło się w minionym tygodniu srebro (w handlu elektronicznym –1,0%, w ramach fixingu –4,1%), a także z wyjątkiem miedzi (+0,2%) segment metali nieszlachetnych, przed którym notabene przestrzegano poprzednim razem na tych stronach. I tak w ujęciu spotowym: aluminium (–0,4%), cyna (–0,8%), cynk(–1,9%), nikiel (–0,4%), ołów (–3,3%). Spore zróżnicowanie wykazywały w minionym tygodniu towary rolno – spożywcze. Najlepiej znów prezentował się pod tym względem nieprzewidywalny de facto koncentrat mrożonego soku pomarańczowego (+2,8%), a także kontrakty na wołowinę (buhaje +2,0%, krowi żywiec +2,8%) oraz soję (+2,2%). Inny rodzaj mięsa czerwonego (chuda wieprzowina –3,6%) czy zbóż (kukurydza –2,2%, pszenica –0,4%) nie miały najwyraźniej tak dobrego okresu. Ale błędem byłoby zapewne wyciągać z tego jakieś wnioski na dłużej.
W wyraźne selektywny przebieg zeszłotygodniowych notowań wpisała się także kawa. Wartości kontraktów na Arabikę wzrosły o +1,9%, natomiast ceny Robusty obsunęły się o –1,0%. Z kolei znaczący, bo wynoszący –3,1% spadek kursu kakao zdaje się zupełnie nie konweniować z rosnącymi obawami o wielkość afrykańskich plonów w sezonie 2012/2013, związanymi z nadmiarem deszczów. Istotnie zwiększających groźbę rozprzestrzenienia się chorób grzybicznych na plantacjach Wybrzeża Kości Słoniowej i Ghany. Sporo emocji dostarcza w ostatnim okresie rynek cukru. W minionym tygodniu biały i trzcinowy słodzik potaniały o –0,6%. Aby zmienić kierunek trendu na cukrze, kosztującego o ok. 40% mniej niż w szczycie ostatniej hossy z lat 2010 – 2011, musiałaby być spełniona - w opinii analityków z Commonwealth of Australia, przynajmniej jedna z dwóch przesłanek, tzn.: niesprzyjająca w dłuższym czasie pogoda w Brazylii i/lub nowa fala popytu na etanol. Do spełnienia tej drugiej konieczne jest też nastawienie rynku, że ceny ropy naftowej nie będą trwale spadać.
Podobne „petro-czynniki” dotyczą również bawełny (w tygodniu +0,2%). Dziewięciomiesięczny bilans branżowych obrotów z zagranicą chińskiego sektora odzieżowo – tekstylnego wcale nie wypada tak źle. Skala regresu, wywołanego słabszym nieco popytem oraz rekordowo wysokimi cenami zaopatrzeniowymi z 2011r. przełożyły się do spadku eksportu odzieży w trzech minionych kwartałach, w stosunku do analogicznego okresu sprzed roku, o 0,2%, a tekstyliów ogółem o 0,7%. Katastrofy więc nie ma, a nadmiary zapasów raczej prędzej niż później zostaną zagospodarowane. Tym bardziej, że wg Międzynarodowego Komitetu Rady Bawełny, w sezonie 2013/2014 spadek upraw w skali świata skurczyć się ma o ok. 11%.
Wojciech Szymon Kowalski
EFIX Dom Maklerski SA