Echa objazdowej rundy greckiego premiera po Niemczech i Francji, oczekiwania na piątkowe (31 bm.) wystąpienie Bena Bernanke w Jackson Hole – to obok dzisiejszego odczytu indeksu Ifo – najsilniej akcentowane, ale pewnie też nadinterpretowane czynniki jakie mają budować klimat na rynkach w ciągu kilku najbliższych dni.
W przypadku ropy naftowej (w ubiegłym tygodniu: –0,2% Brent, –0,1% WTI oraz +1,2% OPEC Basket), tym co petryfikuje jej ceny, z realną perspektywą na dalszą progresję jest przede wszystkim geopolityka. W bieżącej sytuacji dotyczy to w szczególności arsenału broni chemiczno – biologicznej znajdującej się rękach syryjskiego dyktatora Baszara Asada. Ośrodki wywiadowcze miały bowiem poinformować, iż w tego typu śmiercionośne ładunki została uzbrojona część reżimowych myśliwców i śmigłowców. Skala ryzyka jest tym większa, że w samobójczym odruchu mogą one zostać wymierzone nie tylko przeciw siłom powstańczym, ale również wobec Arabii Saudyjskiej, Izraelowi czy Turcji. Wówczas interwencja zbrojna Stanów Zjednoczonych stanie się faktem, a wszelkie tzw. racje dyplomatyczne zejdą na dalszy plan. Choć stać się tak bynajmniej i nie musi (przynajmniej na razie), to jednak rynki naftowe taki właśnie scenariusza uwzględniają i będą jeszcze uwzględniać w cenach.
W oczywisty sposób częściowo przekłada się to na rynek złota (w ubiegłym tygodniu: +3,4% w sieci i +3,3% na fixingu). „Żółty metal” kończąc piątkowy handel z ceną 1670 USD/oz (handel elektroniczny) i 1667 USD/oz (fixing) przekroczył psychologiczną 200-sesyjną średnią 1658,70 USD/oz. Aby nieco ostudzić apetyt trzeba powiedzieć, że silnie artykułowane w rodzimych mediach biznesowych - rosnące zaangażowanie w kruszec ze strony banków centralnych (tak na marginesie na stronach akcentowaliśmy ten fakt) trzeba zestawić z wyraźnym spadkiem fizycznego popytu na kruszec (ilościowo o ok. 17,3%, a wartościowo 22,6%), jaki w II kw. br. (ujęcie rok do roku) wykazała Światowa Rada Złota, oznacza, że złoto powinno utrzymywać się na ścieżce wzrostowej, lecz forma progresji w tym i kolejnym kwartale będzie raczej stonowaną, gdzie istotnym, a nieco zapomnianym ostatnimi czasy stymulatorem wzrostu będzie popyt sezonowy (mimo niekorzystnych monsunów w Indiach). Jeśli zaś wystąpienia szefa Rezerwy Federalnej okaże się rozczarowaniem, a jest to mimo wszystko dość prawdopodobne (np. zdaniem analityków UBS), to czekać nas będzie jakaś szersza korekta.
Objęłaby ona nie tylko srebro, które w poprzednim tygodniu zwiększyło swą wartość wręcz skokowo, tj. o 9,7% (obrót ciągły) i o 7,7% (fixing), ale i dynamicznie rosnący w tych dniach segment metali nieszlachetnych. W poprzednim tygodniu ceny spotowe wzrosły, w przypadku: aluminium o 3,3%, cyny o 9,8%, cynku o 3,2%, miedzi o 1,4%, niklu o 6,4%, a ołowiu o 3,7%. Rynek metali przemysłowych znajduje się obecnie pomiędzy dwiema narracjami. Pierwsza dotyczy krótkookresowych impulsów wzrostowych generowanych w związku ze spodziewaną akcją stymulowania gospodarki przez chińskie władze. Druga to nieuchronnie pogłębiająca się dekoniunktura, nie tylko w Państwie Środka, ale w ogóle w Azji, a której nie da się uniknąć, lecz jedynie odsunąć nieco w czasie. Taką właśnie ewentualność dla Chin naszkicował ostatnio profesor Kiyohiko Nishimura z Bank of Japan. Niżej podpisanemu pogląd ten nie jest obcy, jednak bliżej mu do przewidywań, iż silne wstrząsy w tamtej części świata, wywołane pełzającym po naszym globie kryzysem dotrą najpierw do Indii.
W poprzednim komentarzu napisano, że w obliczu dużej niepewności, część inwestorów operujących na rynkach towarowych zainteresowała się tym, co ze względu na relatywnie niskie ceny spełnia kryterium bezpieczeństwa. Wskazując w ten sposób na bawełnę oraz sok pomarańczowy, gdzie tej drugiej z wymienionych kategorii przypisano znacznie większą wagę ryzyka. Pogląd ten zostaje jak najbardziej podtrzymany. Tym bardziej, że już w trakcie następnego tygodnia wartości kontraktów na bawełnę wzrosły o 1,6%, a na sok z cytrusów aż o 14,6%.
Istotne okazały się również spostrzeżenia dotyczące cen kawy Arabika, akcentujące najniższy ich pułap od dwóch miesięcy. W ubiegłym tygodniu kurs tej odmiany używki wzrósł o 2,3%. Niemniej jednoczesny spadek notowań Robusty (o 2,1%) nakazuje zważyć, czy nie było to aby tylko techniczne odbicie. W spadkowy nurt zeszłego tygodnia wpisało się także kakao(–1,4%) i cukier (–1,8% biały i –2,2% trzcinowy).
Ciągle niemrawo po panice z 13 na 14 sierpnia, wywołanej obawami o skalę epidemii wirusa H3N2 (potocznie zwanego świńską grypą) zachowuje się amerykański rynek czerwonego mięsa. W poprzednim tygodniu notowania kontraktów na chudą wieprzowinę spadły o 4,9%, dochodząc do 72,5 centów za funt, czyli do poziomu najniższego od prawie dwóch lat. Ceny wołowiny wykazały zaś nikłą zmienność (na +0,5% zamknęły się ubiegłotygodniowe kontrakty na tuczniki, a na –0,7% te dotyczące żywca).
Z kolei zeszłotygodniowe zwyżki cen zbóż, tj. pszenicy (+3,5%), kukurydzy (+1,1%) oraz soi (+3,9% ziarno, +2,1% śruta) interpretowane są jako pokorekcyjny powrót do trendu, implikowanego tegoroczną amerykańską suszą. Potencjał do kontynuacji tej tendencji nie został prawdopodobnie jeszcze wyczerpany, ale warto pamiętać, że towarzyszy temu silne przeświadczenie, że w wyniku suszy jaka nawiedziła też Rosję, sięgnie ona wkrótce po środki ograniczające eksport. Wprawdzie tego rodzaju posunięć nie można wykluczyć, to warto mieć też na uwadze i to, iż Rosja od 22 sierpnia stała się wreszcie (po 18 latach starań!) członkiem Światowej Organizacji Handlu (WTO). Inauguracja członkostwa poprzez kontrowersyjne, restrykcyjne instrumentarium uderzyłoby w jej image. A ten u Rosjan, w przeciwieństwie do wielu tzw. dojrzałych demokracji, często bywa „droższy od pieniędzy”.
Wojciech Szymon Kowalski
EFIX Dom Maklerski SA