Od kolejnego (wtorkowego) rekordu wszech czasów (12 841,66 pkt), poprzez głębszą (i oczekiwaną) korektę, aż do wyraźnej poprawy nastrojów w trakcie piątkowej sesji (+0,39%). Tak w największym skrócie można podsumować ubiegły sinusoidalny tydzień na parkiecie DAX, w którym zaledwie 7 spółek zdołało zamknąć omawiany okres na plusie, a 23 “pod kreską”, zaś główny indeks zatrzymał się na poziomie 12 638,50 punktów.
W centrum dość skromnej i selektywnej opcji zakupowej znalazły się akcentowane w poprzednich tygodniach impulsy konsolidacyjne. To one wpłynęły głównie na wzrost zeszłotygodniowych notowań RWE (+8,85%), kiedy przy energetycznej firmie pojawiły się informacje o zainteresowaniu biznesem jej spółki zależnej Innogy przez Gaz de France Suez. Kursowi RWE towarzyszyły także pozytywne rekomendacje Morgan Stanley (NYSE:MS) podwyższające cenę docelową z 15,50 do 18,00 euro (w piątek na zamknięciu sesji było to 16,92). Część tego zainteresowania inwestorów udzieliła się też konkurencyjnej spółce E.ON, której kurs urósł w minionym tygodniu w sumie o +2,49%.
Narracja konsolidacyjna dla spółki zależnej T-Mobile US, najwyraźniej pchała też w górę ceny akcji Deutsche Telekom. Papiery narodowego operatora zyskały w ubiegłym tygodniu +1,54%, przy jednoczesnym wsparciu rekomendacji oraz także podwyższonym kursie docelowym z 18,00 do 21,80 euro, przy obecnych 17,80 euro.
Ostatnie dwa tygodnie to czas znakomitej passy dla walorów ThyssenKrupp, stalowy koncern zyskuje w rezultacie ożywienia w niemieckim i światowym przemyśle obronnym. Zeszły tydzień przełożył się na dalszą zwyżkę kursu, tym razem o +8,81%. Rosnąca kapitalizacja tej spółki to m.in. efekt antycypacji przyjazdu Donalda Trumpa do Europy, i spodziewanego przekazu jakie wówczas zapewne popłynie na temat wzrostu nakładów na zbrojenia w największych zachodnioeuropejskich gospodarkach – członkach Paktu Północnoatlantyckiego.
Jeśli rynek w tych dniach ponownie się ożywi i będzie kontynuować marsz ku 13 tys. punktom, wówczas w centrum zainteresowania mogą się znaleźć np. akcje relatywnie tańszych aktualnie spółek motoryzacyjnych. W zeszłym tygodniu ponownie spadały ceny: BMW (–1,21%), Daimlera (–17,0%), i Volkswagena (DE:VOWG) (–3,63%). Mimo, że problemy z różnymi wadliwymi elementami (akcesoriami) definitywnie ich jeszcze nie opuszczają, to starają się one szukać optymalnej ścieżki wyjścia z tych impasów. Przykładem tego w minionym tygodniu był BMW oraz znana sprawa wadliwych poduszek, które pochodziły od jednego dostawy i trafiły na rynek Stanów Zjednoczonych. Przy czym nie tylko znajdowały się w modelach BMW, lecz także znajdowały się w pojazdach Toyoty, Mazdy i Subaru.
W sumie problem ten przekłada się na koszt 553 mln dolarów, z czego niemiecki koncern brać ma na siebie kwotę 131 mln USA, tj. mniej niż pierwotnie oczekiwano, Toyota 278 mln USD, zaś Mazda i Subaru, odpowiednio po: 76 mln USD i 68 mln USD.
Jeśli o motoryzacyjnym rynku amerykańskim mowa, to Volkswagen nie tylko tam “płacze i płaci”, ale też tą droga pozyskuje przychylność czynników prawno – administracyjnych w USA. Tym, co teraz może pogorszyć wizerunek Volkswagena w najbliższych dniach, to przede wszystkim futboliści fabrycznego VFL Wolfsburg, którzy przegrali ostatni mecz sezonu z Hamburger SV (2:1) i teraz w barażach muszą rywalizować o miejsce w piłkarskiej elicie Niemiec.
Z kolei Daimler, notabene wspierający ekipę VFB Stuttgart, właśnie wraca do 1. Bundesligi, stara się sukcesywnie umacniać swoją pozycję na rynku azjatyckim. W tych dniach koncern ze stolicy Badeni – Wirtembergii poinformował o zaangażowaniu kapitałowym w firmę dystrybucyjną z Hongkongu, operującą oprócz Chin również na rynkach Korei Południowej oraz Wietnamu. O ile spółki motoryzacyjne wychodzą z impasu, tak nie może się z niego wydobyć Deutsche Börse (w tygodniu spadek kursu o –2,60%), który tkwi w przedmiocie oczekiwanego połączenia z London Stock Exchange (LON:LSE). Nie brakuje opinii, że ten stan rzeczy może się wydłużyć i to nie tylko ze względu na opory administracyjne czy polityczne (zwłaszcza unijne po Brexicie), ale również z powodu znajdującego się w prokuraturze frankfurckiej dochodzenia w sprawie insider tradingu, w którą wplątany jest Carsten Kengeter, obecny CEO giełdowego operatora. W marcu 2018 r. kończy się mu 3-letnia kadencja, a jej przedłużenie może już nie zależeć tylko od woli akcjonariuszy. Warto przypomnieć, że entuzjastycznie przyjęte przez inwestorów plany C. Kengetera przewidywały, aby niemiecko – brytyjska giełda rozszerzyła swoją ofertę o obrót walutami, surowcami czy energią, w obliczu braku przełomu co do fuzji, ciągle jednak pozostają na papierze.