🐦 Promocja dla najszybszych! Zgarnij najgorętsze akcje za grosze. Teraz InvestingPro 55% TANIEJ. Łap okazje na Czarny PiątekAKTYWUJ RABAT

Kakao - czarny koń na rynku towarowym?

Opublikowano 15.04.2013, 16:57
BHP
-
CA
-
GC
-
SI
-
AURA
-
DU
-
FALF
-

Jastrzębie nastawienia decydentów Rezerwy Federalne to w nie mniejszym stopniu element werbalnej interwencji niż rzeczywisty symptom realnych decyzji o wygaszeniu monetarnych stymulatorów koniunktury. Gdyby szefowie Fed nie zachowywali się powściągliwie, to ich postawa w kontekście mega agresywnej polityki Bank of Japan zakładającej wpompowanie w ciągu dwóch lat po ok. 75 mld dolarów miesięcznie (co daje w sumie ok. 1,4 bln USD), wraz wypłoszonym kapitałem depozytowym w Europy Zachodniej, świadczyłaby o społecznej i politycznej nieodpowiedzialności. Stwarzającej wystarczające przesłanki do tego, by nie tylko indeksy akcyjne biły w tych osobliwych warunkach kolejne rekordy na Wall Street, lecz także to wszystko co jest urynkowione i składa się na koszty prowadzenia biznesu oraz utrzymania (paliwo i żywność). Nie wiadomo zresztą, czy nowa fala „szerokich” zwyżek niebawem i tak już nie nadejdzie. Bo jeśli doświadczymy ponownego zaognienia sytuacji w jakiś roponośnych regionach świata i/lub aura przełoży się na dużo gorsze plony, to wówczas ewentualna skala wzrostów cen może przybrać rozmiary, które oglądaliśmy w poprzedniej dekadzie.

Stąd też nie powinno się zbytnio przywiązywać do zniżkujących cen ropy naftowej, a w każdym razie postrzegać ich jako synonimu dekoniunktury. Obserwowany od ubiegłego czwartku spadek nastrojów na rynkach ma nie tyle podłoże ekonomiczne, co przede wszystkim polityczne. Do inwestorów oraz krótkoterminowych graczy powoli zaczyna docierać, że Europa, a poniekąd i świat, stają się zakładnikami jesiennych wyborów do Bundestagu. Sytuacja nad Sprewą robi się coraz bardziej gorąca. W tym tygodniu niemiecki parlament ma przegłosować kwestię pomocy finansowej dla Cypru. Weekendowe doniesienia niemieckich mediów artykułowały utrzymujący się w tej sprawie wyraźny rozdźwięk wewnątrz CDU. W obecnej fazie cyklu wyborczego nie ma klarownych i jednoznacznych kryteriów politycznych zysków i strat. Niepodzielnie króluje wówczas makiawelizm. Poza tym, gdy niemieccy politycy podnosić będą na forum Bundestagu kwestię Cypru, to jednocześnie też myśleć będą o Słowenii, Malcie, a może nawet i Luksemburgu. Jeśli chodzi o Księstwo Luksemburga, to jego dość nagłe nastawienie koncyliacyjne w sprawie uchylania „dogmatycznej” tajemnicy bankowej samo w sobie rodzi już niepokojące zapytania o kontekst.

Jak więc w obliczu powyższego nie skupiać uwagi na złocie, a przy tym choćby trochę nie kręcić głową z niedowierzania. Obiecująco zachowujący się przez pierwszą cześć poprzedniego tygodnia kurs kruszcu został zahamowany wieściami z Wyspy Afrodyty, o konieczności wyprzedaży części cypryjskich rezerw złota (ok. 10,4 ton) w celu wsparcia unijnego pakietu pomocowego. Tego typu „akt ogołocenia” może złagodzić przebieg debaty w niemieckim parlamencie, i być może temu właśnie ma być częściowo podporządkowany, lecz sprawa ma znacznie szerszy kontekst.

Gdy w piątkowe popołudnie na rynki dotarła wypowiedź Mario Draghiego podtrzymująca „kruszcowy warunek pomocowy”, polegający na konieczności wyzbycia się lwiej części kruszcowych rezerw przez Cypr, rynki wpadły w panikę rzucając się do wyprzedaży. W rezultacie kurs „żółtego metalu” runął w sposób podobny jak zboża dwa tygodnie wcześniej. Ostatecznie notowania skończyły się w minionym tygodniu z łączną stratą –6,2%, na fixingu regres ze zrozumiałych względów był trzykrotnie mniejszy i wyniósł –2,0%. Czy złoto czeka w tym tygodniu dalsza, pogłębiająca się przecena? Niekoniecznie. Wprawdzie fala poważnych obaw będzie z początku towarzyszyła rynkom, gdyż kruszcowa dezinwestycja Cypru stwarza potencjalną możliwość, że precedens ów może znaleźć też zastosowanie w przypadku Portugalii (z rezerwami 382,5 ton), Hiszpanii (281,6 ton) czy wreszcie Włoch (aż 2451,8 ton, i czwarte pod tym względem miejsce w świecie, za USA, Niemcami i MFW). Niemniej taka osobliwa powtórka z XVII-wiecznego bulionizmu, gdy wysokorozwinięte na ówczesne czasy gospodarki europejskiej Północy wydrenowały Półwysep Pirenejski ze złota i kosztowności przywiezionych uprzednio z Ziem Nowego Świata, jest mimo wszystko mało prawdopodobna, ponieważ mogłaby wywołać wybuchy niekontrolowanego społecznie oburzenia. Być może byłoby to właśnie to, co przesądziłoby o rozpadzie strefy euro, a przynajmniej w jej obecnym kształcie.

Podobny kierunek myślenia będzie zapewne też obecny w dyskusji jaka przewinie się przez media w najbliższych tygodniach. Co się zaś tyczy samej transakcji na cypryjskim złocie, to trzeba też – po pierwsze – pamiętać, że jest to jakby nie było autonomiczna formalnie decyzja tego kraju i tamtejszego banku centralnego. Nie wiadomo jeszcze czy nie włączy się w to wszystko ze stanowczym vetem parlament oraz jak zareaguje na to podburzona i tak już do granic możliwości ulica. Po drugie, takie transakcje przeprowadzane są z reguły poza wolnym rynkiem, czyli bezpośrednio pomiędzy bankami centralnymi a zainteresowanymi instytucjami. Po trzecie, nie powinno być problemów z wchłonięciem tej podaży, ponieważ potencjalnych chętnych nie brakuje. „Chiński smok” mogłyby wystawione przez Cypr zasoby wchłonąć dosłownie „jednym haustem”. Na koniec 2012 r., Chiny dysponowały rezerwami złota szacowanymi na 1054,1 ton, co odpowiadało ok. 2% stanu ich rezerw walutowych.

„Scenariusz haustu” oznaczałby z kolei, że pozostali zainteresowani np. pro-popytowo nastawione od kilku lat banki centralne „rynków wschodzących”, musiałyby w dalszym ciągu wypatrywać okazji zakupowych na wolnym rynku. Mając przy tym świadomość, że czas na korzystne transakcje może być znacznie krótszy niż się to wydaje.

Jeśli chodzi o przewidywania kruszcowych analityków, to nim nastąpił piątkowy wstrząs, (doprowadzający wartość złota w sieci do 1482,66 USD/oz) ci znad Tamizy zdołali wycofać się znacznie dalej niż większość ich kolegów z USA czy Kanady. Budując hipotetyczne linie obrony na poziomie 1470 USD/oz, a następne 1340 USD/oz. Jednocześnie swoje opinie obudowywali szacunkami, według których dług wewnętrzny USA wzrośnie w tym roku z 16,8 do 17,8 biliona dolarów. Taka artykulacja nie tylko uwypukla bezsens oddawania pola niedźwiedziom, ale też zwraca uwagę, że powrót kapitałów inwestycyjnych do Stanów Zjednoczonych, czy też masowy ich napływ z zachodnioeuropejskich depozytów, nie byłby również wolny od poważnego ryzyka. Dlatego takich transatlantyckich ruchów nie powinno się traktować w kategoriach tzw. scenariusza bazowego, lecz raczej jako jedną z istotniejszych, choć wcale nie dominujących tendencji.

W podobnej co złoto, ultra defensywnej sytuacji znalazło się srebro. Wraz z „żółtym metalem” jego wartość topniała w piątkowy wieczór z jeszcze większa siłą (kończąc sesję na –6,0%). W rezultacie cały tydzień przyniósł kursowo – instytucjonalną dychotomię. W handlu elektronicznym –4,9% przy cenie 25,91 USD/oz, a w ramach fixingu +2,0% z odczytem 27,57 USD/oz.

Być może zabrzmi to teraz nieprawdopodobnie, ale największą pomoc znalezieniu przez srebro stabilizacji, nawet na poziomie istotnie wyższym niż styk 25/26 dolarów za uncję, może przyjść ze strony metali przemysłowych, a zwłaszcza miedzi. „czerwony metal” (+1,8 ) i reszta industrialnych metali zakończyły poprzedni tydzień na plusach: aluminium (+0,5%), cyna (+0,1 ), cynk (+0,3%), nikiel (+0,1%) a ołów (+0,9%). Ceny miedzi wspierały przede wszystkim roszczenia chilijskich związków zawodowych wysuwane pod adresem państwowego giganta Codelco oraz koncernu BHP Billliton. Konflikty płacowe są jak wiadomo immanentną cechą sektora wydobywczego, takim swoistym stymulatorem surowcowej koniunktury. W najbliższym czasie ceny miedzi (i nie tylko) mogą zadziwiać.

„Red One” ciągle jest wartościową alternatywą dla „gorącego” i lokacyjnego kapitału. Skupienie istotnej części tegorocznych nadwyżek podażowych czy przewietrzenie magazynów London Metal Exchange, może okazać się trafną alternatywą tezauryzacyjną. Szczególnie bardzo bogate doświadczenia w tym zakresie mają Japończycy – mimo, że nie zawsze finał był po ich myśli (lata 1991 i 1993, casus Sumitomo). Tak czy inaczej nie powinno być zaskoczeniem, gdy pęczniejące od jenów portfele skłonią Japończyków do spektakularnego powrotu na rynek „czerwonego metalu”. Jak powiadają: przyzwyczajenie jest ponoć drugą naturą!

Na rynkach towarów rolno – spożywczych przez drugi tydzień z rzędu trwało premiowanie tych, którzy w momencie „huraganu” jaki przetoczył się w oktawie Wielkiej Nocy przez zbożowe parkiety Chicago, zdecydowali się łapać „spadające noże”. Ubiegłotygodniowe notowania pszenicy (zwykła +2,1%, Kansas +3,7%), kukurydzy (+4,7%), soi (ziarno +3,7%, śruta +2,1%) sprawiły, że nie mogli więc mieć powodów do narzekań. Rynek zbóż wchodzi w ten tydzień z kakofonią przeróżnych mniej i bardziej przekonywujący ocen i opinii, ale i tak najważniejszym czynnikiem o tej przednówkowej porze roku jest i będzie pogoda. Prace polowe w wielu regionach uprawnych Europy i USA zostały opóźnione w tym roku o dobry miesiąc.

Słabo rodziło sobie natomiast „czerwone mięso”. Tygodniowe ceny kontraktów na chudą wieprzowinę zdołały utrzymać się jeszcze nad kreską (+0,4%), ale wołowina tego już nie zaznała (buhaje –1,9%, krowi żywiec aż –4,2%). Jest to o tyle zastanawiające, że ptasia grypa w Chinach (pandemia z 2003 r. pochłonęła życie 770 osób) powinna stymulować popyt na wolne od tej epidemii artykuły. Chyba, że pierwszą reakcję na skażony drób był drożejący ponownie w minionym tygodniu szorstki ryż (+2,0%). Poza tym, odbudowujące się ceny zbóż – ponownie nie dają większych szans na to, że warunki hodowli będą tańsze. „Czerwonego mięsa” najdalej za kilka miesięcy może na rynku po prostu brakować, i to znacznie.

Z kolei uzasadnione okazały się oczekiwania co do przystanku jaki zrobiły sobie dwie „gwiazdy” pierwszego kwartału, czyli bawełna i koncentrat soku pomarańczowego. Ich stopa zwrotu za ten poprzedni tydzień była ujemna i wynosiła odpowiednio: –0,8% i –1,6%.

Sporej zmienności dostarcza „koszyk mokka”. Za tygodniowym spadkiem cen kawy Arabica (–3,8%) i dużo mniejszym regresem Robusty (tj. –0,4%) stało właśnie zwiększone zainteresowanie tym drugim, pośledniejszym gatunkiem „czarnego napoju”. Pojawiły się prognozy, że zbyt sucha aura w Wietnamie, światowym zagłębiu Robusty, w razie kontynuacji, może skutkować gorszymi plonami z tego kraju nawet do ok. 30%. Poza tym, wiadomo, że w warunkach kryzysu tańszy, choć gatunkowo gorszy towar „lubi się” lepiej sprzedawać. Z drugiej strony, jeśli potwierdzą się symptomy zbyt dużego ochłodzenia w Brazylii, to Arabika, znacznie bardziej ma dokąd rosnąć.

Przemienność cechowała także ubiegłotygodniowy rynek cukru. Biały, notowany w Londynie słodzik stracił 0,5%, podczas, gdy jego brązowy odpowiednik – będący domeną amerykańskich instytucji giełdowych, zyskał w tym czasie 1,9%. Rynek cukru to jednak teraz ciągle bardziej loteria niż czynniki fundamentalne. „Skazujące” kurs słodkiego surowca w najlepszym razie na trend boczny, z uwagi na kolejny sezon nadwyżki.

Liderem minionych dni, ze stopą zwrotu w wysokości 6,4%, było kakao. Kto wie czy nie „czarny koń” tegorocznych rynków towarowo – surowcowych, i to nie tylko rolno – spożywczych.

Wojciech Szymon Kowalski
EFIX Dom Maklerski SA

Najnowsze komentarze

Wczytywanie kolejnego artykułu...
Zainstaluj nasze aplikacje
Zastrzeżenie w związku z ryzykiem: Obrót instrumentami finansowymi i/lub kryptowalutami wiąże się z wysokim ryzykiem, w tym ryzykiem częściowej lub całkowitej utraty zainwestowanej kwoty i może nie być odpowiedni dla wszystkich inwestorów. Ceny kryptowalut są niezwykle zmienne i mogą pozostawać pod wpływem czynników zewnętrznych, takich jak zdarzenia finansowe, polityczne lub związane z obowiązującymi przepisami. Obrót marżą zwiększa ryzyko finansowe.
Przed podjęciem decyzji o rozpoczęciu handlu instrumentami finansowym lub kryptowalutami należy dogłębnie zapoznać się z ryzykiem i kosztami związanymi z inwestowaniem na rynkach finansowych, dokładnie rozważyć swoje cele inwestycyjne, poziom doświadczenia oraz akceptowalny poziom ryzyka, a także w razie potrzeby zasięgnąć porady profesjonalisty.
Fusion Media pragnie przypomnieć, że dane zawarte na tej stronie internetowej niekoniecznie są przekazywane w czasie rzeczywistym i mogą być nieprecyzyjne. Dane i ceny tu przedstawiane mogą pochodzić od animatorów rynku, a nie z rynku lub giełdy. Ceny te zatem mogą być nieprecyzyjne i mogą różnić się od rzeczywistej ceny rynkowej na danym rynku, a co za tym idzie mają charakter orientacyjny i nie nadają się do celów inwestycyjnych. Fusion Media i żaden dostawca danych zawartych na tej stronie internetowej nie biorą na siebie odpowiedzialności za jakiekolwiek straty lub szkody poniesione w wyniku inwestowania lub korzystania z informacji zawartych na niniejszej stronie internetowej.
Zabrania się wykorzystywania, przechowywania, reprodukowania, wyświetlania, modyfikowania, przesyłania lub rozpowszechniania danych zawartych na tej stronie internetowej bez wyraźnej uprzedniej pisemnej zgody Fusion Media lub dostawcy danych. Wszelkie prawa własności intelektualnej są zastrzeżone przez dostawców lub giełdę dostarczającą dane zawarte na tej stronie internetowej.
Fusion Media może otrzymywać od reklamodawców, którzy pojawiają się na stronie internetowej, wynagrodzenie uzależnione od reakcji użytkowników na reklamy lub reklamodawców.
Angielska wersja tego zastrzeżenia jest wersją główną i obowiązuje zawsze, gdy istnieje rozbieżność między angielską wersją porozumienia i wersją polską.
© 2007-2024 - Fusion Media Limited. Wszelkie prawa zastrzeżone.