Wczorajsze decyzja Banku Nowej Zelandii (RBNZ) wywołała lawinowy skok notowań dolara nowozelandzkiego. Wszystko z racji tego, że pomimo konsensusu wskazującego na brak cięcia stóp, ekonomiści byli bardzo podzieleni, przez co decyzja do końca nie była z kategorii "z góry ustalonych".
Po pierwsze należy zwrócić uwagę na jeden, bardzo istotny aspekt, z którego to powodu NZD prawdopodobnie dostał wiatry w żagle. O ile RBNZ podkreślał, że kurs NZD jest na wyższym poziomie niż powinien się znajdować, to usunięto z oświadczenia frazę mówiącą, iż dalsza jego deprecjacja jest pożądana.
Słowa te w połączeniu z ostatnim komentarzem Wheeler'a, iż nie ma na razie potrzeby wprowadzania nowych środków polityki makro-ostrożnościowej zostały odczytane, jak mimowolna akceptacja kursu dolara nowozelandzkiego.
Z drugiej strony zwrócić trzeba uwagę, że we wczorajszym komunikacie RBNZ jasno wskazał, iż NZD pozostaje wyżej, niż powinien być, biorąc pod uwagę zaniżone ceny surowców eksportowanych przez Nową Zelandię. Tym samym, dalsze spadki cen mleka lub aprecjacja NZD mogą pobudzić władze monetarne do ponownego działania.
Ponadto wskazać trzeba, że RBNZ wskazał, że oczekiwania inflacyjne ustabilizowały się, a to właśnie ten czynnik miał być głównym powodem cięcia stóp w marcu. Niemniej nie jest do końca szczerzy, gdyż 2-letnie oczekiwania są na kilkuletnich minimach, wskazując poziom 1,6%. Prezes Wheeler nie ukrywał na konferencji prasowej, że chciałby również zobaczyć spadające ceny nieruchomości. Poza tym zasugerowano (podobnie jak na ostatnim posiedzeniu), że dalsze luzowanie monetarne może być wymagane. RBNZ estymuje obecnie jedno cięcie w tym roku, niemniej podkreślano, iż wszystko zależy rozwoju sytuacji. Zatem możemy zobaczyć zarówno więcej, jak i mniej obniżek. Prawdopodobnie z racji odbicia cen ropy w górę poszły nieco projekcje inflacyjne, a także lekko te, dotyczące PKB. Nie są to jednak specjalnie znaczące różnice, stąd rynek nie przejął się nimi mocno.
Reasumując, RBNZ zostawił sobie wyraźnie otwartą furtkę do cięcia stóp w sierpniu (wówczas będziemy już znać dane o inflacji za drugi kwartał). Warto również wskazać, że pomimo silnego wzrostu NZDUSD rynek stopy procentowej nie urósł na tyle, by zdyskontować tak silny popyt na nowozelandzką walutę. Tak więc powinniśmy być przygotowani na cofnięcie ostatniego mocnego odbicia.
Od strony technicznej pokonaliśmy tym sposobem silny opór rozciągający się w rejonie 0,7050, niemniej decydujące będzie zamknięcie się całego tygodnia. W przypadku powrotu poniżej tego pułapu, szanse na wznowienie spadków mocno wzrosną. W przeciwnym razie nie można wykluczyć przetestowania silnego oporu na 0,7200.
Biorąc jednak pod uwagę dość mocno już wyprzedanego USD, lekko gołębi komunikat RBNZ, wykupienie rynku NZD, a także negatywną dywergencję z rynkiem stopy procentowej (stawki IRS) należy sądzić, że owa aprecjacja popularnego kiwi powinna okazać się jedynie tymczasową. Trzeba również zaznaczyć, że prawdopodobieństwo obniżki stóp w sierpniu (na podstawie stawek OIS) wzrosło do 60%.