Wczoraj opublikowane zostały kluczowe dane makroekonomiczne z polskiej gospodarki czyli PKB oraz inflacja. Szczególnie ta druga miara jest niezwykle istotna z uwagi na dynamicznie rosnące ceny w Polsce, które zaczęły zbliżać się niebezpiecznie do 20%. Zgodnie z wstępnymi szacunkami dynamika wzrostu cen w Polsce w październiku wyhamowała do 17,4% z 18%, co było jednocześnie rezultatem niższym od prognoz na poziomie 17,9%. Nie licząc odczytów z lutego, gdzie inflacja w wyniku wprowadzenia tarczy antyinflacyjnej spadła z 8,6% do 9,2% mamy za sobą okres 16 miesięcy nieprzerwanego wzrostu cen, który właśnie został zatrzymany. Zgodnie z oczekiwaniami spada również PKB, którego średnia wartość w przyszłym roku według najnowszych prognoz makroekonomicznych NBP znajdzie się niewiele powyżej granicy recesji 0,7%. Pomimo optymistycznych danych bardzo prawdopodobne, że na początku przyszłego roku inflacja wróci ze zdwojoną siłą
Rysunek 1. Odczyty PKB oraz inflacji (lewy wykres) w Polsce
Ceny nośników energii w dalszym ciągu napędzają inflację
Szczegółowe dane dotyczące struktury wzrostu cen w Polsce poznamy w późniejszym terminie, jednak już teraz wiemy, że w dalszym ciągu największy udział w ramach odczytów CPI mają ceny nośników energii na poziomie 36,8%. Mocno trzymają się również ceny żywności 22,3% oraz paliw 15,5%, które w wyniku wycofania tarczy inflacyjnej od nowego roku ponownie znajdą się pod presją. Dobrą wiadomością jest z pewnością fakt, że ceny głównych surowców energetycznych gazu ziemnego oraz ropy naftowej spadają konsekwentnie od kilku miesięcy, co powinno być czynnikiem łagodzącym wzrosty na przestrzeni przyszłego roku.
Rysunek 2. Notowania ropy naftowej oraz gazu ziemnego
Spadek notowań surowców w połączeniu ze środowymi odczytami to dobre informacje dla NBP, który ma argumenty za tym aby pozostawić stopy procentowe na niezmienionych poziomie. Ostatnie wypowiedzi członków Rady Polityki Pieniężnej sugerują, że dalsze podwyżki oprocentowania groziłyby zduszeniem gospodarki i coraz większym problemem dla kredytobiorców. Kolejne posiedzenie odbędzie się w przyszłym tygodniu w środę.
Co dalej z tarczą antyinflacyjną?
Dużym problemem dla polskiej gospodarki oraz rządu szczególnie w okresie przed wyborczym będzie wycofanie tarczy antyinflacyjnej w zakresie opodatkowania prądu, paliw, nawozów czy nośników energii. Wymuszają to na nas przepisy unijne, które precyzyjnie określają minimalny poziom opodatkowana danych dóbr czy usług, z związku z tym stawki podatkowe będą musiały wzrosnąć od nowego roku. Wyjątkiem jest żywność, na którą w dalszym ciągu możemy pozostawić zerową stawkę VAT.
Co to oznacza dla gospodarki? Z pewnością czeka nas wzrost inflacji na początku przyszłego roku. W ramach ostatnich wypowiedzi Premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że w wyniku działań tarczy antyinflacyjnej udało się obniżyć wzrost cen w graniach 4 pp. W związku z tym jeżeli teraz większość elementów pakietu osłonowego zostanie wycofana można oczekiwać ruchu zwrotnego na poziomie 2-3%, co wraz z podwyżkami w innych obszarach gospodarczych powinno wynieść odczyty CPI na nowe szczyty powyżej 20%. Otwarte zostaje pytanie czy w tej sytuacji NBP zakończy pauzę i podniesie stopy procentowe co najmniej do poziomu 7%.
USDPLN utrzymuje kierunek południowy
Notowania pary walutowej USDPLN w dalszym ciągu poruszają się w kierunku południowym, głównie na fali słabości dolara amerykańskiego. Paliwa dla strony podażowej dolał wczoraj wieczorem czasu polskiego Prezes FED Jerome Powell, który potwierdził, że tempo podwyżek stóp procentowych zostanie wyhamowane, co oznacza prawdopodobną podwyżkę o 50 pb. na kolejnym posiedzeniu. Obecnie niedźwiedzie walczą o przełamanie lokalnego poziomu wsparcia zlokalizowanego w rejonie cenowym 4,48 zł za jednego dolara.
Rysunek 3. Analiza techniczna USDPLN
Bardzo prawdopodobne, że dojdzie do wybicia wskazanego obszaru, co powinno skutkować atakiem na okrągły poziom 4,40 zł. Wszystko wskazuje na to, że sytuacja na parach walutowych z polskim złotym zmierza do powrotu w okolice realnej siły polskiego złotego jeszcze przed wybuchem wojny czyli rejonu 4,10-4 zł za jednego dolara, jednak do tego jeszcze daleka droga.