Jeżeli ktoś liczył na spokojne zakończenie tygodnia w piątek, to mocniej nie mógł się pomylić. Piątkowe dane z USA rozpoczęły reakcję łańcuchową na rynkach. Należy jednak pamiętać, że nie tylko one są powodem aktualnej sytuacji.
Amerykanie dali sygnał
W piątek dane z amerykańskiego rynku pracy zanosiły się na bardzo interesujące. Po słabszych odczytach cząstkowych pojawiły się spekulacje o możliwym słabszym odczycie za lipiec. Rynek był przygotowany na niewiele, ale otrzymał jeszcze mniej. Spodziewano się niewielkiej liczby w zmianie zatrudnienia, ale otrzymano około ⅔ oczekiwań. Do tego wzrost bezrobocia z 4,1% od razu na 4,3%. I jeszcze na deser słabsze odczyty zamówień – 6,7% spadku zamówień na dobra trwałego użytku w ujęciu miesięcznym w czerwcu. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Inwestorzy bardzo szybko rozpoczęli ucieczkę od dolara. W czwartek dolar był najsilniejszy względem euro w ciągu ostatniego miesiąca, dzisiaj rano jest już najsłabszy od marca. Warto pamiętać, że cały czas trwa też masowa ucieczka kapitału z USA do Japonii na spłatę tanich kredytów w jenie, które po ostatnich zmianach kursów przestają być aż tak tanie. Wygląda na to, że ostatnie dane tylko przyspieszyły ten ruch.
Szybka zmiana oczekiwań
Jeszcze tydzień temu mówiliśmy o tym, że we wrześniu obniżka stóp procentowych o 0,25% jest niemal pewna. Dzisiaj rynek przewiduje już zdecydowanie 0,5% w dół. Jeszcze miesiąc temu analitycy spodziewali się drugiej obniżki w grudniu i łącznego spadku stóp procentowych do końca roku o 0,5%. Dzisiaj oczekiwania uległy gwałtownej zmianie. Oczekuje się spadku o 1,25%. Powodem jest głównie rynek pracy. Rezerwa federalna nie chce mieć na koncie wywołania fali bezrobocia w ramach walki z inflacją. Inwestorzy szybko zatem doszli do wniosku, że Fed będzie starał się tańszym kredytem bronić miejsc pracy, nawet kosztem utrzymania dłużej podwyższonego wzrostu inflacji. W rezultacie historia opowiadana na ostatniej konferencji prasowej po decyzji Fed już się zdezaktualizowała. Jeszcze w środowy wieczór słuchaliśmy o tym, że do obniżek konieczne jest zmierzanie inflacji do celu. Półtorej dnia później historia ta już niemal nie istnieje.
Przeceny idą dalej
Wstrząsy po tych danych na rynkach to nie tylko para EURUSD. Na obligacjach widać gwałtowny spadek rentowności, a to przecież z nich liczy się szanse na dalsze zmiany stóp procentowych. Giełdy również gwałtownie spadają. Główne indeksy europejskie otwierały się dzisiaj z przeceną 2-3%. Podobnymi spadkami zamykały się w piątek indeksy amerykańskie. Z kolei Japonia zaliczyła dzisiaj ponad 12% spadku. To nie jest tak, że rynek lubi próżnię. Pieniądze, oprócz obligacji, gdzie doprowadziły do dużego spadku rentowności, trafiły również na rynek złota. Ten kruszec w piątek po raz kolejny w tym roku pobił nominalny rekord wartości. Spadki nie ominęły też rynku ropy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy,
16:00 – USA – zamówienia na dobra.