Dwie dekady temu – legenda Wall Street i wymarzony pracodawca absolwentów kierunków finansowych. W ostatnich latach – enfant terrible branży bankowej z tysiącami zawiedzionych pracowników, menadżerów i inwestorów. Od wczoraj – nowa nadzieja na powrót do czołówki.
Wzrost zysku netto o 93% w samym środku globalnej pandemii daje powód, by sądzić, że dla Goldman Sachs (NYSE:GS) los rzeczywiście zaczyna się odmieniać. Zaraportowane wczoraj wyniki finansowe za trzeci kwartał pobiły wszystkie prognozy analityków.
Przychody z działalności inwestycyjnej wzrosły w tym czasie o 30%; z działaności konsumenckiej o 50%; a z handlu obligacjami o 60%. To spektakularne wyniki, zwłaszcza biorąc pod uwagę pozostałe sprawozdania finansowe opublikowane przez konkurentów Goldmana. Jedynie JPMorgan (NYSE:JPM) może pochwalić się podobną dynamiką, depcząc po piętach kolegom z 200 West Street.
Wbrew wielu przepowiedniom, kredytobiorcy nie przestali spłacać w terminie swoich zobowiązań, kapitał nie uciekł z pojedynczych akcji, ani z funduszy inwestycyjnych, a nowe spółki nie przestały wchodzić na giełdę.
Najbardziej spektakularne zyski Goldman Sachs wygenerował jednak nie z działalności kredytowej czy konsumenckiej, ale z tego, co było kiedyś głównym zajęciem banków z Wall Street, czyli z pośrednictwa w handlu instrumentami finansowymi.
130% wyższy zysk z transakcji na rynku akcji i derywatów oraz 65% wyższy z obracania na rzecz klientów obligacjami rządowymi i korporacyjnymi potrafią zrobić wrażenie.
Stosunkowo mała ekspozycja banku na ryzykowne pożyczki czy karty kredytowe, która w ostatnich latach sprawiała, że Goldman pozostawał w tyle za konkurencją, teraz paradoksalnie może mu pomóc tę konkurencję prześcignąć.
Interwencja rządów i banków centralnych na niespotykaną skalę sprawiają bowiem, że to właśnie na giełdę trafia spora część dodatkowej gotówki, która zostanie tu na dłużej. Wygląda na to, że Goldman Sachs – zupełnie jak w dawnych czasach – staje się głównym beneficjentem takiego scenariusza.
Wczoraj akcje banku były praktycznie jedynymi, spośród całego sektora, które zamknęły dzień na plusie. Mimo tego, biorąc pod uwagę stosunek zysków do przychodów i do wartości księgowej, w dalszym ciągu akcje Goldman Sachs są jeszcze wyceniane niżej niż papiery JPMorgan czy Bank of America.
Jeśli kolejne kwartały okażą się równie dobre, to sytuacja powinna jednak szybko ulec zmianie.