Kluczowe informacje z rynków:
Chiny: Ludowy Bank Chin ustalił średni USD/CNY na poziomie 6,6001 wobec 6,5791 wczoraj (juan jest najsłabszy od 2011 r.). Dane nt. rezerw walutowych wskazały na ich pierwszy od 3 miesięcy spadek i to do najniższego poziomu od grudnia 2011 r. (3,19 bln USD). Niemniej przedstawiciele banku centralnego uspokajali, że mieszczą się one w akceptowalnych limitach. Z kolei ministerstwo handlu zapewniło, że sprzedaż detaliczna powinna się w najbliższych miesiącach ustabilizować, po tym jak w maju jej dynamika spadła do najniższego od roku poziomu 10 proc. r/r.
Australia: Indeks zaufania konsumentów Westpac spadł w czerwcu do 102,2 pkt. z 103,2 pkt. (o 1,0 proc. m/m). Nie jest to jednak powód do niepokoju, gdyż w maju zwyżka była rekordowa (8,5 proc. m/m).
Nowa Zelandia: Bilans na rachunku obrotów bieżących wskazał na nadwyżkę rzędu 1,31 mld NZD wobec szacowanych 0,96 mld NZD. Indeks cen domów REINZ (mediana) wskazał na wzrost o 10,3 proc. r/r wobec 7,7 proc. r/r wcześniej
Wielka Brytania: Na rynek spływają kolejne sondaże ws. Brexitu – wczoraj po południu poznaliśmy szacunki TNS (7 p.p. przewagi dla Brexitu, ale przy 13 proc. niezdecydowanych). Dzisiaj rano badanie Comres dla The Sun wskazało na niewielką przewagę zwolenników pozostania we Wspólnocie (46/45 proc.) przy 9 proc. niezdecydowanych, choć mocno ona zmalała względem poprzedniego sondażu, kiedy to wynosiła 11 p.p. Z kolei zdaniem badaczy z Uniwersytetu w Oxfordzie szanse na Brexit wynoszą 40 proc. Głos zabrał też minister finansów George Osborne, który przestrzegł zwolenników Brexitu przed koniecznością podwyżki podatków i ograniczenia wydatków, tak aby sfinansować znacznie wyższy deficyt budżetowy, jaki mógłby się pojawić w takiej sytuacji. Dzisiaj poznaliśmy też dane makro – o godz. 10:30 podany został odczyt bezrobocia (spadek w kwietniu do 5,0 proc. z 5,1 proc.), oraz liczby nowych wniosków od bezrobotnych w maju (spadek o 0,4 tys.). W obu przypadkach dane są lepsze od oczekiwań. Na rynek napłynęła też informacja nt. średniej dynamiki wynagrodzeń, która w maju wyniosła 2 proc. r/r, a bez bonusów 2,3 proc. r/r – odczyty wyraźnie przewyższyły prognozy.
Naszym zdaniem: Wczoraj po południu zwracaliśmy uwagę, że to nie sondaże (wokół, których jest coraz więcej zamieszania, co do ich jakości), a prawdopodobieństwo Brexitu szacowane przez brytyjskich bukmacherów, staje się dla rynków finansowych coraz bardziej przydatnym narzędziem. Wczoraj rano zrobiło się dość nerwowo, gdyż szanse na wyjście ze Wspólnoty poszły mocno w górę przekraczając 40 proc. Na rynkach pojawiły się objawy paniki, nie zastanawiano się zbytnio nad tym, że do referendum mamy jeszcze 8 dni, a wciąż dużą grupą w sondażach pozostają niezdecydowani. Tymczasem za „uświadamianie” obywateli i to nieraz dość brutalne wzięli się pracodawcy (strasząc zwolnieniami w przypadku utraty wspólnego unijnego rynku), oraz politycy (minister finansów Osborne otwarcie przyznał, że Brytyjczycy zapłacą wyższe podatki, oraz doświadczą cięć w wydatkach budżetowych). Ostateczny wynik przy urnach może być, zatem zupełnie inny, niż wskazuje na to średnia z ostatnich sondaży. Tymczasem szanse na Brexit u bukmacherów nieco spadły i wynoszą 36 proc. Rynki złapały oddech.
Niemniej nie tylko Brexit będzie się liczył w najbliższym czasie. Tematem, który równie interesuje rynki jest sytuacja w Chinach, gdzie rezerwy walutowe banku centralnego po raz pierwszy od trzech miesięcy spadły, a PBOC ustalił kurs juana wobec dolara na najniższym poziomie od 5 lat. Jednocześnie w ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy słabsze dane makro za maj, a niektórzy ekonomiści zwracają uwagę, że władzom trudno będzie utrzymać tempo wzrostu gospodarczego przekraczające 6,5 proc. r/r. Tym samym obawy, że bank centralny będzie zdeterminowany utrzymać w ryzach kurs juana, mogą znów powrócić.
Pośrednio z tym wiąże się też to, co czeka nas dzisiaj wieczorem, czyli sygnały wysyłane przez FED po zakończonym posiedzeniu. Rynek liczy na to, że Rezerwa utwierdzi go w przekonaniu, że nie będzie się spieszyć z zaostrzeniem polityki monetarnej w najbliższych miesiącach (model CME FedWatch wskazuje dopiero na grudzień i to tylko z 58 proc. prawdopodobieństwem). Tylko czy przekaz będzie rzeczywiście tak „gołębi”, skoro członkowie FED dawali do zrozumienia, że ostatnie słabe dane z rynku pracy, które wytrąciły oręż za podwyżką stóp procentowych już w lipcu, mogą być przejściowe? Dzisiaj poza komunikatem o godz. 20:00 mamy też konferencję prasową Janet Yellen z sesją pytań, która zacznie się o godz. 20:30 (niewykluczone, że szefowa FED będzie podpytywana o termin pierwszej podwyżki i to dlaczego podczas swojego wystąpienia 6 czerwca w Filadelfii zrezygnowała z użycia zwrotu, że dojdzie do niej w „najbliższych miesiącach”, które to słowa padły w końcu maja). Wreszcie – kluczowym aspektem dzisiejszego spotkania mogą okazać się nowe, bo publikowane co kwartał projekcje makro, w tym oczekiwania członków FED, co do poziomu stóp procentowych w przyszłości. Ciekawe wnioski stawia w tym temacie bank Goldman Sachs, który twierdzi, że spadek długoterminowych oczekiwań do 3,00 proc. z 3,25 proc. będzie sygnałem, że FED zaczyna być coraz mniej pewny, co do kondycji gospodarki, ale i też … zaczyna bać się o sytuację w Chinach i presję na dalszy wzrost USD/CNY. Oczywiście to miałoby negatywny wpływ na dolara. Nie sposób się z tym nie zgodzić, niemniej równie ważne będzie to w jaki sposób FED będzie próbował odnieść się dzisiaj do wspomnianych już krótkoterminowych oczekiwań.
Na wykresie koszyka BOSSA USD widać, że zmienność to już stała cecha zachowania się rynków w ostatnich dniach. Niemniej perspektywa testowania okolic oporu przy 80,20 pkt. do czego nie doszło wczoraj (szczyt 80,12 pkt.) nadal pozostaje aktualna, a nie można też wykluczyć, że rejon ten zostanie złamany w perspektywie kolejnych dni.
Jeden z ciekawszych układów to USD/JPY, zwłaszcza, że jutro rano mamy też komunikat Banku Japonii (naszym zdaniem może uderzać w „gołębie” nuty). Na wykresie tygodniowym widać próbę formowania się podwójnego dna, chociaż drugi dołem wypadł nieco wyżej niż pierwszy (105,62 wobec 105,54). W takim układzie kluczowy w najbliższych dniach może okazać się test oporu 107,60. Dla jena ważne będzie też to, na ile rynki będą nadal eskalować temat Brexitu przed referendum, a na ile sytuacja się ustabilizuje, a emocje ponownie wzrosną na 2-3 dni przed głosowaniem (w takim układzie JPY miałby przestrzeń do osłabienia w najbliższym czasie).
Ciekawy układ jest na samym GBP/USD. To zasługa lepszych danych makro z Wielkiej Brytanii (płace), które sprawiają, że gdyby odjąć ryzyko Brexitu, to gospodarka zaczyna pomału przygotowywać się na potencjalne zacieśnienie polityki przez Bank Anglii (czy nastąpi ono prędzej, niż w połowie przyszłego roku?). Na wykresie GBP/USD widać, że nie udało się przetestować wsparcia przy 1,4080 (minimum ze stycznia b.r.), choć było blisko (1,4089). Niemniej trend spadkowy jest dość silny, a dzisiejsze sygnały z FED mogą sprawić, że okolice 1,4080 zostaną „sprawdzone” nawet dzisiaj wieczorem.