Ubiegły tydzień przyniósł sporo emocji. FED podniósł stopy procentowe o 25 pkt. bazowych. Uncja kruszcu kosztuje obecnie niemal 1229 dolarów. Podobnie zachowywało się srebro, które odrobiło połowę straty z marca i ponownie wróciło powyżej linii 17 dolarów za uncję.
Niestety, wzrosty ominęły polskich inwestorów. Złoto w krajowej walucie zyskało symboliczne 0,2% i zamknęło piątkową sesję lekko powyżej 4900 złotych za uncję. Srebro znalazło się w pobliżu 70 złotych za uncję.
Zaskoczenia nie było. FED podniósł stopy procentowe – stopa funduszy federalnych znalazła się w przedziale 0,75-1%. Była to pierwsza podwyżka w tym roku, druga w ciągu ostatnich czterech miesięcy i trzecia od krachu w 2008 roku. Bank centralny podtrzymał też prognozę jeszcze dwóch podwyżek do końca 2017 roku oraz trzech w 2018 roku.
Zaskoczeniem okazał się komunikat banku, który ostudził zapędy zwolenników restrykcyjnej polityki monetarnej. Zabrakło w nim zapowiedzi, która sugerowała by kolejną podwyżkę na najbliższych posiedzeniach. Dodatkowo Janet Yellen stwierdziła, że w dłuższym terminie poziom kosztu pieniądza w USA będzie niższy od tego, do którego przyzwyczailiśmy się w ostatnich latach.
Reakcja rynku była zdecydowana – wskaźnik U.S. Dollar Index spadł do 100 punktów i jest najniżej od miesiąca, a rentowności amerykańskich obligacji o 5 punktów bazowych i znajdują się w pobliżu marcowych minimów. Oprócz metali szlachetnych, na podwyżce stóp zyskały również rynki akcji. Najpierw Wall Street, a później najważniejsze indeksy w Europie i Azji. Ta reakcja potwierdza, że rynek nieco zszedł z oczekiwaniami wobec tempa podnoszenia stóp w USA.
Utrzymanie poziomu 1200 dolarów za uncję przez złoto i szybki wzrost powyżej linii 1220 dolarów to dobry prognostyk dla dalszych notowań kruszcu. Sprzedający będą próbowali dojść do głosu dopiero w pobliżu pułapu 1240-1250 dolarów uncję. Jeśli trend wzrostowy się utrzyma, następnym poważnym przystankiem będzie linia 1300 dolarów, gdzie złoto po raz ostatnia znajdowało się w listopadzie ubiegłego roku.