Czerwiec to historyczny miesiąc nie tylko dla Unii Europejskiej, ale i dla Wielkiej Brytanii. Siła głosów za wyjściem UK z UE pokazała, co oznacza dla rynku finansowego brak wiarygodności. Potężny spadek wartości GBP i wyceny gospodarki klasyfikowanej, jako 5 - ta największa na świecie. Czy to koniec dominacji Londynu?
Z punktu widzenia ekonomii informacja o odłączeniu UK z UE jest na razie sygnałem, a nie faktem. To, że w referendum większość opowiedziała się za wyjściem, nie oznacza jeszcze, że UK wyjdzie ze struktur. Natomiast na pewno stało się coś bardzo ważnego. Bardzo wyraźny sygnał, którego nowy rząd nie będzie w stanie bagatelizować. Od razu spadła wycena GBP i wycena całej gospodarki, co automatycznie zwiększa koszty „życia” w UK. Zarówno przeciętny Brytyjczyk będzie musiał płacić więcej za importowane dobra bo spadła wartość funta, i to dość sporo bo o ok 9%, jak i rząd Wielkiej Brytanii będzie musiał płacić więcej dla tych, którzy zdecydują się jeszcze kupować dług UK. Obsługa obecnego zagranicznego zadłużenia też wzrasta o ok 11%. Tuż po wynikach referendum dwie największe agencje ratingowe obniżyły rating UK i ustawiły negatywną perspektywę dla tego kraju. Z punktu widzenia zarządzania kapitałem inwestowanie w aktywa wyrażone w GBP staje się teraz bardzo ryzykowne. Dlaczego bardzo? Obniżka ratingu to jedno, ale należy pamiętać, że nie jest to koniec obniżek, bo jeśli UK zdecyduje się kontynuować ścieżkę wyjścia z UE to ten rating spadnie dalej i to na pewno do poziomu BB. Zatem inwestowanie w aktywa, które w ciągu najbliższych dwóch lat będą dalej przeceniane jest nieracjonalne z punktu widzenia zarządzania kapitałem i nikt z zarządzających funduszami z dziesiątkami miliardów dolarów nie wystawi kapitału na takie ryzyko. Można spekulować, czy UK wyjdzie, czy nie, ale to jest spekulacja. Dla tych, którzy zarządzają funduszami hedgingowymi sygnał jest jeden; sprzedawać, ograniczyć ekspozycje w GBP. Zatem najbliższe miesiące będą upływały pod znakiem przeceny na krosach z GBP. Rykoszetem dostało się także EUR, jako walucie opuszczonego regionu, ale w tym przypadku ryzyko dalszych spadków jest znacznie bardziej ograniczone. Na przykładzie Brexitu widać, że koalicje mają większe szanse na przetrwanie niż pojedynczy gracze. Do czasu wyborów w UK i określenia, kto stanie na czele nowego rządu, którego zadaniem ma być wyprowadzenie UK z UE, będziemy zarówno świadkami prób ratowania sytuacji, znajdowania jakiegoś złotego środka, luk w przepisach, aby spróbować odwrócić bieg akcji, ale nie zmienia to na pewno nowego trendu na GBP. Tylko oficjalnie odwrót od tego scenariusza może pomóc funtowi. W innym przypadku jakiekolwiek optymistyczne sygnały będą jedynie sprzyjały korekcie w trendzie spadkowym, którą należy wykorzystywać do sprzedaży funta. Nie zmieni się bowiem główny nurt funduszy – sprzedawać, ograniczać ekspozycje w GBP.
Z technicznego punktu widzenia dla GBPUSD utrzymywanie się kursu przy dolnych partiach po wynikach referendum, przez tydzień czasu oznacza, że nikt nie chce kupować GBP. Od 26 czerwca tworzy się mini układ mogący oznaczać krótkotrwała korektę wzrostową, ale nie zakładam rozwinięcia się teraz większego ruchu niż do 1,3652. Tam podaż powinna na nowo zaatakować. W normalnym układzie technicznym, bez udziału polityki, korekta miałaby zasięg nawet do 1,3990, ale bez pozytywnych sygnałów z UK nie ma na razie szans na tak mocne odreagowanie. Podaż celuje na niższe partie. Można zauważyć, że nie cały zysk został zrealizowany na transakcjach sprzedaży po wynikach referendum. Rynek balansuje na minimum widocznym w styczniu 2009 po drastycznym spadku funta z poziomu 2,1143. Jeden negatywny sygnał, a na wykresie miesięcznym wskaźniki pokazują jeszcze dużo miejsca do spadku, i tak naprawdę nowa fala silnego trendu spadkowego na GBPUSD staje się faktem, którego efektem może być test parytetu wobec dolara w okresie najbliższych 12-24 miesięcy. (Wykres poniżej)
W ujęciu krótkoterminowym na EURUSD już dawno jest w fazie korekty po spadku w wyniku Brexit i zbliża się do swojego oporu, odpowiednika wskazanego na GBPUSD jako miejsce zakładanego nowego ataku podaży. Dla EURUSD 1,1189 to opór którego pokonanie powinno mieć miejsce, choć nie za pierwszym razem. Na EURUSD rozrysowany jest trójkąt, którego wsparcie jest dość blisko bo przy 1,1097. Zgodnie z techniką z takiego układu powinno nastąpić wybicie dołem, ale na wykresie dziennym zasięg korekty powinien być większy, przynajmniej do 1,1227. Tam dopiero zakładam, że rozstrzygnie się walka pomiędzy podażą i popytem. Wykres poniżej.