Dziennik tradera – wstęp
Nareszcie rozpoczął się trading. Właśnie czytasz pierwszy dziennik w tym roku. Na początku tygodnia rynki były jeszcze płytkie, ale w czwartek wszystko wróciło już do normy. Moim zadaniem jest teraz jak najlepsze i jak najszybsze wkomponowanie się w rynek. Warto pamiętać, że na początku roku zawsze należy określić cele na najbliższe 12 miesięcy. Trader musi wiedzieć, w którym kierunku chce podążać. Standardowo poniżej przedstawiam swoje spostrzeżenia wyniesione z tradingu w minionym tygodniu.
Aklimatyzacja
Po nieco dłuższej przerwie w tradingu, warto w rozsądny sposób zaplanować powrót do niego. Na własnej skórze doświadczyłem, co oznacza zbyt szybkie „grube granie”. Pierwsze transakcje były wręcz rozdaniem pieniędzy. Moi koledzy trejdowali na początku mniejszymi pozycjami i wyszli na tym zdecydowanie lepiej. Cierpliwie wyczuwali rynek. W tradingu jest podobnie jak w innych dziedzinach np. w sporcie czy tańcu. Po dłuższej absencji należy powoli wracać do wykonywania czynności i poprzedzić to porządną rozgrzewką. Na szczęście dość łatwo udało mi się później odrobić straty, dzięki wzrostowi umiejętności, który miał miejsce w ostatnich tygodniach. Mimo wszystko, następnym razem po przerwie, zacznę trejdować mniejszym klipem. To zdecydowanie rozsądniejsze podejście.
Scenariusze
Prosta zasada. Najwięcej zarabiam wtedy, gdy określę porządnie wiele różnych wariantów. To wynika z tego, że zdecydowanie trudniej oszukać mnie na rynku. Większość traderów traci pieniądze nie dlatego, że są głupi, ale dlatego że są leniwi i dają się zaskoczyć, nie mając różnych scenariuszy w głowie. Później, na koniec sesji taki trader patrzy na rynek i zastanawia się jak mógł stracić na danym walorze, jak mógł wziąć longa na szczycie i wyrzucić go na dołku. Każdy mistrz (nie tylko w tradingu), wyróżnia się bardzo starannym przygotowaniem do wykonywania swojej profesji każdego dnia. Podążaj drogą mistrzów, a nie frajerów oddających pieniądze na giełdzie. Nie daj się zaskoczyć, bo wtedy budzą się najgorsze instynkty i strach. Gdy wyrobisz w sobie nawyk budowania różnorodnych wariantów, to zdecydowanie łatwiej będzie Ci trejdować razem z grubasami, przeciwko tłumowi.
Pojazdki
Pojazdki, czy też przez innych nazywane jako „czarne łabędzie” albo „spike’i”, to sytuacje w których możesz bardzo wiele stracić albo bardzo dużo zarobić. Nauczyłem się już nie tracić w takich warunkach rynkowych. Teraz staram się w tym czasie zarabiać. Brakuje mi jeszcze kilku drobnych elementów, głównie większej cierpliwości, pewności siebie i mniej kombinowania. Zdarza mi się uchwycić grubasa i złapać dołki/szczyty, tam gdzie większość się wyrzuca lub wchodzi w drugim kierunku. Jednak później ten grubas, potrafi mnie jeszcze czasem oszukać przed samym wystrzałem ceny, przez co jedzie już beze mnie. Druga sprawa to zbyt szybka realizacja zysków po tym jak złapie się świetną okazję na rynku. Coraz lepiej sobie z tym radzę, dzięki świadomemu powtarzaniu, że typowy trader tnie zyski i trzyma straty. Wiem, że świetny trader robi inaczej i do tego dążę. To jest trudniejsze. Bo takie ma być. Łatwiej jest tracić pieniądze na giełdzie. Trudniej jest je zarabiać. Coraz lepsze radzenie sobie z „pojazdkami” jest też wynikiem poznania pewnych cykli rynkowych i cykli wewnątrz każdego tradera (o których jednak napiszę oddzielny wpis, bo jest to bardzo ważna kwestia). Może nawet się okazać pewnym brakującym elementem u wielu traderów, ich swoistym graalem.
Prawdopodobieństwo
Myślenie w kategoriach prawdopodobieństwa bardzo uspokoiło mój trading. Po pierwsze, wycisza to w dużym stopniu „hoping”. Ogranicza to posiadanie oczekiwań wobec rynku i innych traderów. Pozwala zdecydowanie łatwiej odczytywać i wykorzystywać informacje płynące z rynku. Przykład: jeśli rynek dojeżdża w okolice ostatnich highów (i jest range) to większe prawdopodobieństwo sukcesu będzie miał szort (oczywiście musisz brać pod uwagę wybicie i mieć sl i gotowość na odwrócenie pozycji). Na początku może być to abstrakcyjne. Jednak po odpowiednim opanowaniu samej mechaniki tradingu (własnej strategii, MM, czytania rynku i własnych zachowań) bazowanie na prawdopodobieństwie jest bardzo opłacalne. Ostatnio bardzo często dostrzegam, jak spóźnieni traderzy zostają oszukani przez grubasów i kupują na szczytach, czy sprzedają na dołkach, bo wydaje im się, że jeszcze coś mogą z tego zarobić. Dostrzegają range, dopiero gdy rynek już wielokrotnie testował dany poziom i jest już większe prawdopodobieństwo na wybicie. Wtedy trejdują pod range i trzymają straty gdy następuje wybicie i rynek podąża w jednym kierunku. Myślę, że trader powinien najmniej bazować na swoich oczekiwaniach, za to najwięcej na neutralnych informacjach płynących z rynku oraz prawdopodobieństwie. Warto więc pracować nad coraz lepszym określaniu tego prawdopodobieństwa, bo to bardzo wartościowe narzędzie.
Podsumowanie
Bardzo się cieszę, że powróciłem już do tradingu. Mam niesamowicie mocno naładowane baterie i pozytywne nastawienie. Rozpiera mnie duma gdy widzę jaki zrobiłem postęp w tradingu, od momentu dołączenia do OSTC. Czuję ogromny potencjał. Dużo pomagają mi moi koledzy z flooru, którzy są bardzo dobrymi traderami, a każda konwersacja z nimi jest bardzo cenna. Chcę jak najlepiej wykorzystać środowisko w którym przebywam, by wspiąć się na wyżyny swoich możliwości.