Wahania w stosunkowo wąskim przedziale cenowym przy utrzymującej się przewadze popytu (kształt konsolidacji), to najkrótszy opis zachowania rynku EUR/USD z ostatnich kilkunastu godzin.
Przy takim spojrzeniu nie ma powodów do zmiany nastawiania do tego rynku, a to z ostatniego mojego raportu zakłada kontynuację wzrostów w kierunku strefy 1.1967-1.2012, której genezę pokazałem wyżej. Moim zdaniem ważnym czynnikiem, który może wpłynąć na zachowanie USD w perspektywie najbliższych dni będzie skala zniszczeń wynikająca z oddziaływania huraganu Irma, która zbliża się do wybrzeży Florydy. Niestety według obecnych komunikatów coś więcej w ww. strawie będziemy widzieć w nadchodzący weekend, a to oznacza, że poniedziałkowe otwarcia na rynkach mogą być „gorące”. Warto to uwzględnić w swoich strategiach inwestycyjnych, a konkretnie przy ustalaniu dźwigni finansowej czy też ogólnie przy szacowaniu ryzyka przetrzymywanych przez weekend pozycji. Tak jak pisałem w poprzednim raporcie, dopóki 1.2012 nie zostanie pokonane, to obecne wzrosty eurodolara klasyfikowane będą przeze mnie jako korekta. W innym przypadku oczekiwałbym skutecznego ataku na szczyt z 29 sierpnia br. i być może testu okolic 1.22, gdzie biegnie wewnętrzna linia prezentowanego niżej kanału wzrostowego.
Co byłoby sygnałem pro spadkowym dla omawianej pary ? Wybicie dołem z prezentowanego wyżej kanału, co stanie się faktem po pokonaniu okolic 1.1895.
Pierwsze opory, wskazywane we wczorajszym raporcie zostały już osiągnięte na rynku GBP/USD i jak widać na poniższym wykresie mamy tutaj pewną realizację zysków.
Na obecnym etapie jest ona za mała aby wyciągać z tego ruchu jakieś znaczące wnioski, jednak jeśli ten rynek zszedłby poniżej 1.2990, to moim zdaniem budujący się od 24 sierpnia ruch korekcyjny można byłoby uznać za zakończony. Patrząc na strukturę ostatnich wzrostów nie wykluczam jeszcze jednej, lokalnej fali wzrostowej na tej parze być może nawet do okolic 1.3150-1.3180.