Po wyznaczeniu nowych historycznych szczytów późnym wieczorem doszło do mocnej realizacji zysków na amerykańskich indeksach giełdowych. Wczorajsza sesja była jedną z gorszych w mijającym kwartale. Patrząc jednak na zachowanie innych aktywów, a przede wszystkim walut i obligacji, nie widać, żeby były powody do paniki. Czy w takim razie możemy mówić jedynie o mocnej realizacji zysków napędzonych spekulacjami na temat rychłych cięć stóp procentowych?
Spadek na S&P 500 i Nasdaq sięgnął wczoraj 1,5%. Dosyć dawno mogliśmy obserwować tak silne sesje spadkowe. Patrząc jednak na zachowanie rynku walut, trudno mówić o jakiejś większej panice. EURUSD spadł podczas wczorajszej sesji, ale cały czas znajduje się w zasięgu poziomu 1,10. Rentowności obligacji w USA minimalnie rosną dzisiaj, ale wczoraj spadły głębiej poniżej 3,90%. Do tego prawdopodobieństwo obniżki stóp procentowych w USA w marcu cały czas pozostaje na poziomie 75%. Patrząc na taki stan rynku, można wyciągnąć wnioski, że była to jedynie realizacja zysków. Czy w takim razie końcówka roku cały czas będzie pozytywna? Coraz więcej mówi się o napięciach między Chinami oraz Stanami Zjednoczonymi. Prezydent Chin, Xi Jingping powiedział prezydentowi USA, Joe Bidenowi, że „prędzej czy później” dojdzie do zjednoczenia Chin i Tajwanu. Warto wspomnieć, że początkiem roku mamy wybory na Tajwanie, co może doprowadzić do zwiększenia niepewności na rynku. Co więcej, Stany Zjednoczone planują zwiększyć taryfy celne na chińskie samochody, co mogłoby się spotkać z działaniami zwrotnymi ze strony Chin.
Jak widać, pojawiają się ważne czynniki ryzyka na rynku, a dodatkowo nie można wykluczyć powrotu obaw o inflację, jeśli dojdzie do większego rajdu na rynku ropy naftowej. Póki co, problemy z transportem w Kanale Sueskim oraz decyzja OPEC+ o cięciu produkcji w pierwszym kwartale przyszłego roku przyniosły na razie mizerne rezultaty. Z perspektywy Polski warto zwrócić uwagę na planowany większy deficyt budżetowy w przyszłym roku. Na razie nie stanowi on problemów, ale przy mniejszym wzroście gospodarczym oraz lepszej postawie innych krajów mogłoby się to spotkać z korektą na polskim złotym. W szczególności, że twarde dane nie zachwycają. Produkcja przemysłowa za listopad nieoczekiwanie spadła o 0,7% r/r, choć oczekiwano podobnego wzrostu.
O poranku widać słabość dolara, co jest po prostu neutralizacją części wczorajszego ruchu. Z kolei w Polsce za dolara płacimy 3,9609 zł, za euro 4,3371 zł, za funta 5,0018 zł, za franka 5,8998 zł.