Niech się wreszcie coś zadzieje – myśl, która siedzi w głowach większości inwestorów. Stan zawieszenia podtrzymywany jest przez równoważenie się nadziei o porozumienie handlowe USA-Chiny i obawy o spowolnienie gospodarcze. Na głównych parach walutowych siedzimy w wąskich zakresach wahań z tendencją do wygaszania odchyleń.
Dziś wieczorem prezydent USA Donald Trump ma się spotkać z wicepremierem Chin Liu He, co może przynieść finalne postanowienia kończące długie negocjacje handlowe między dwoma mocarstwami. Przez ostatnie dwa tygodnie rynki są karmione strzępami informacji, że rozmowy przynoszą postępy i uda się zawrzeć porozumienie przed terminem granicznym 1 marca, po którym groziłoby podwyższenie ceł na produkty z Chin. I jak to bywa na rynkach finansowych, plotki mogą znaczyć więcej niż fakty i finalne zawarcie porozumienia może nawet nie przynieść dużej reakcji, gdyż częściowo zostało już zdyskontowane. Z drugiej strony przez wiele miesięcy wokół wojen handlowych narosła spora dawka pesymizmu i negatywnych wizji względem globalnego ożywienia, więc zamknięcie tematu daje podstawy, by przychylniej spojrzeć na to, co może jeszcze przynieść ten rok. Tylko że jeśli rynek ma faktycznie wyceniać lepsze perspektywy globalnego wzrostu, przydałoby się potwierdzenie odbicia w danych. Tymczasem jesteśmy jeszcze w trakcie trawienia efektów spowolnienia z końca czwartego kwartału. Widać to było wczoraj w słabych wynikach indeksów PMI z Eurolandu, czy rozczarowującym odczycie indeksu Fed z Filadelfii. Stąd same nadzieje to za mało, by rozkręcić solidny rajd ryzyka, ale znów wystarczają, by uciąć spiralę strachu przed recesją. Z perspektywy tradingu to toksyczne środowisko, które nie pozwala budować długoterminowej strategii (no bo w którym kierunku?). EUR/USD, USD/JPY, AUD/USD – wszystko porusza się w trendzie bocznym, gdzie preferowaną strategią jest gra od bandy do bandy.
Nie sądzę, aby piątkowe publikacje mogły wiele odmienić. Indeks Ifo z Niemiec prawdopodobnie potwierdzi nie za bardzo optymistyczne wskazania z wczorajszego raportu PMI, ale rynek jest już na to przygotowany. Inflacja HICP z Eurolandu przejdzie bez echa, gdyż obecnie EBC bardziej martwi się siła ożywienia niż trendami cenowymi. W USA kilku członków FOCM będzie uczestniczyć w Forum Polityki Pieniężnej i mówić o docelowym poziomie bilansu Fed. Jednak po tym, jak w środę minutki Fed ujawniły, że prawie wszyscy członkowie zarządu Fed chcą zakończyć redukcję bilansu do końca roku, wpływ dzisiejszych przemówień na rynek będzie prawdopodobnie ograniczony. Po południu mamy też wystąpienie prezesa EBC Mario Draghiego, gdzie część rynku liczyłaby na wzmianki dotyczące nowego programu pożyczkowego dla banków komercyjnych. Jednak uroczystość nadania tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Bolońskiego nie jest chyba miejscem na ważne komunikaty dotyczące przyszłości polityki monetarnej.