Sytuacja pandemiczna na świecie w ostatnim czasie uległa pogorszeniu pomimo postępującej akcji szczepień. Kolejne obostrzenia uderzają w gospodarki. Banki centralne w dalszym ciągu podejmują działania w celu ratowania gospodarek. FED oznajmił, że nie podniesie stóp procentowych co najmniej do końca 2023 roku.
FED nie podniesie stóp procentowych
Członkowie FOMC (Federalnego Komitetu do spraw Operacji Otwartego Rynku) jednogłośnie zdecydowali, że nie podniosą stóp procentowych co najmniej do końca 2023 roku. Od wiosny ubiegłego roku, kiedy to FED rozpoczął swoje działania ukierunkowane na wsparcie gospodarki w walce ze skutkami pandemii COVID-19, stopy procentowe w USA znajdują się na rekordowo niskim poziomie 0-0,25 proc. Wraz z drastyczną obniżką stóp, rozpoczęto także program luzowania ilościowego na bezprecedensową skalę.
Jak poinformował Jerome Powell, inflacja utrzymuje się poniżej celu i FED będzie dążył do tego, by w dłuższym terminie znajdowała się ona w okolicy poziomu 2 proc. Zapowiedział także, że FED będzie kontynuował skup obligacji skarbowych za 80 mld USD miesięcznie, a także agencyjnych obligacji hipotecznych, za kwotę 40 mld USD miesięcznie. Daje to łącznie 120 mld USD wpompowywanych w amerykańską gospodarkę każdego miesiąca, do momentu, aż osiągnięte zostanie maksymalne zatrudnienie i stabilność cen. Od początku pandemii FED wstrzyknął w amerykańską gospodarkę już 3,3 bln USD. Z kolei nowy plan pomocowy Joe Bidena będzie kosztował 1,9 bln USD i lwia część tej kwoty zostanie zapewne wyemitowana jako dług, a następnie skupiona przez FED.
O tym, że amerykańscy inwestorzy nie do końca ufają Powellowi w kwestii inflacji, świadczyć może rosnąca rentowność 10-letnich obligacji skarbowych, która przekroczyła już 1,65 proc., osiągając nowe, trzynastomiesięczne maksimum. Jak pokazują wyniki ankiety przeprowadzonej przez firmę CivicScience, aż 77 proc. amerykanów obawia się inflacji, 42 proc. jest bardzo zaniepokojonych, a zaledwie 17 proc. w ogóle się nią nie przejmuje.
Sytuacja pandemiczna
Pomimo szczepień, sytuacja pandemiczna nie ulega znaczącej poprawie. W wielu krajach wprowadzane są nowe obostrzenia, stany wyjątkowe czy nawet całkowite lockdowny. W Polsce od soboty 27 marca zaostrzone zostały obostrzenia na terenie całego kraju. Zamknięte zostały m.in. przedszkola i salony fryzjerskie, a w sklepach i kościołach zaczęły obowiązywać limity. Zaostrzenie obostrzeń nastąpiło w konsekwencji przekroczenia dziennego progu nowych zakażeń na poziomie 30 tysięcy, co miało miejsce w czwartek 25 marca (w środę był 29 978 nowych przypadków).
Jak podkreślił w czasie swojej konferencji Premier, zbliżamy się do granic wydolności służby zdrowia. Podkreślił on jednocześnie, że to nie sprzęt jest wąskim gardłem, ale dostępność lekarzy, pielęgniarek i służb medycznych.
W związku z pojawieniem się doniesień na temat niepożądanych skutków ubocznych szczepień preparatem Astra Zeneca, pojawiła się chwilowa panika, która zaowocowała spadkiem zainteresowania szczepieniem tym preparatem. We wtorek pełnomocnik rządu ds. szczepień Michał Dworczyk poinformował podczas konferencji prasowej, że zaufanie do szczepionki Astra Zeneca wraca. Powiedział, że w ciągu 24 godzin na szczepienie tym preparatem zapisało się ponad milion osób.
Metale szlachetne
Po osiągnięciu lokalnego minimum 8 marca (1 684 USD), cena złota odbiła nieco, choć w dalszym ciągu nie jest to wyraźne odbicie. Kolejne dwa tygodnie przyniosły kompletny brak zdecydowania, co nie znaczy, że brakuje popytu na złoto. Atrakcyjna cena kruszcu, a także niepokoje związane ze wzrostem inflacji, i z ogólną sytuacją pandemiczną, powodują, że zainteresowanie złotem nie maleje.
Dwa tygodnie temu prezes NBP Adam Glapiński poinformował w wywiadzie, który opublikowany został na łamach tygodnika „Sieci”, że bank zamierza zakupić kolejne 100 ton kruszcu. Obecne rezerwy złota Polski wynoszą 229 ton, z czego 125,7 ton zakupionych zostało w latach 2018-2019, co stawia nas na 23. Miejscu pod względem rezerw kruszcowych. W dalszym ciągu jednak udział złota w rezerwach walutowych jest stosunkowo niski, bo wynosi zaledwie 9 proc. W przypadku Niemiec czy USA jest to 76-78 proc.