Spadek światowych cen żywności sprzyjał obniżeniu inflacji. W najbliższych miesiącach nie powinno się to zmienić. Szczególnie istotne są ceny pszenicy.
- Zmiany są duże, ale sytuacja nie jest tak ekstremalna jak w 2022 r. czy w trakcie pandemii, wówczas mieliśmy mocniejsze ruchy wzrostowe bądź spadkowe – mówi w rozmowie z MarketNews24 Michał Stajniak, ekspert XTB (WA:XTB). – Jednak tworzą się już lokalne dołki, a dotyczy to zwłaszcza pszenicy.
Ostatni raport z USA pokazał spadek oczekiwanej produkcji rolnej na koniec sezonu 2023/2024. Prognozy dla pszenicy ścięto o 6-7 mln ton, ze względu na susze w Australii, Argentynie czy Kanadzie. Ze względu na wojnę pomiędzy Rosja i Ukrainą każdy ubytek produkcji (lokalne dołki) jest bardzo ważny.
Cena dla pszenicy poniżej 600 centów za buszel mogą oznaczać, że znalazły one już swój lokalny dołek.
- Do końca roku ceny pszenicy mogą jeszcze spaść do 550-560 centów, co będzie już związane z sytuacją w Europie, ponieważ UE zdjęła embargo na import drogą lądową z Ukrainy – komentuje ekspert XTB. – Na przełomie roku ceny mogą zacząć odbijać, jednak na kontraktach terminowych nie ma dużych zmian i panuje względny spokój.
Ekstremalne wzrosty cen są już za nami, ale ceny pozostają wysokie. Rosja miała bardzo wysokie zapasy i wykorzystała czas, aby zalać rynki drożejącą pszenicą. Ukraiński eksport jest więc bardzo ważny, szczególnie dla najbiedniejszych krajów.
Sytuacja na rynku zbóż jest więc zupełnie odmienna niż na światowym rynku ropy naftowej, która drożeje i może wywołać silny nowy impuls inflacyjny.