- Wojna na Ukrainie trwa już blisko 4 miesiące
- Ryzyko recesji pozostaje istotne, podobnie jak widmo wzrostu inflacji
Złoto potaniało do 1835 dol. za uncję
Przez ostatnie tygodnie kurs złota cechował się sporą zmiennością. Przed tygodniem byliśmy świadkami nagłego i tymczasowego wybicia do 1880 dol. za uncję, a później zaliczenia lokalnego dołka na 1810 dol. w następnej sesji.
We wtorek rano cena złota spada o 0,16% do 1835,5 dol. za uncję, po dwóch spadkowych dniach z rzędu. Łącznie od początku roku kruszec podrożał o 0,37%.
Rynek metali szlachetnych stara się otrząsnąć po tygodniu licznych decyzji banków centralnych, a przede wszystkim po znamiennej podwyżce stopy procentowej o 75 pb przez Rezerwę Federalną. To jednak nie koniec monetarnych zawirowań, bo po komunikatach i decyzjach czas na wypowiedzi i komentarze ze strony przedstawicieli banków centralnych: przemówi m.in. Jerome Powell z Fed.
– Chociaż nie spodziewamy się, że Powell wymyśli nowe rozwiązania w zakresie polityki pieniężnej, możemy oczekiwać, że umocni on pogląd, iż Fed działa w trybie zależnym od danych. W związku z tym złoto i wszystkie aktywa ryzykowne wrażliwe na stopę procentową będą narażone na ryzyko związane z nowymi informacjami. – zaznaczył Stephen Innes, analityk SPI Asset Management.
Presję na notowaniach złota wywołuje wzrost rentowności amerykańskich obligacji 10-letnich, która wynosi obecnie 3,27% (przed tygodniem tymczasowo osiągnęła nawet 3,5%).
– Dobrą wiadomością dla złota jest to, że wiele zacieśnień monetarnych jest już wycenionych, co jest głównym argumentem przeciwko niedźwiedziom. Zwiększone ryzyko recesji wydaje się napędzać popyt na tradycyjną bezpieczną przystań, co może utrzymać ją w przyszłości. Nie jestem pewien, czy to wystarczy, aby wypchnąć kurs powyżej 1870 dol. za uncję i wywołać większy rajd. Jednak w obliczu coraz głośniejszych rozmów o recesji, argumenty przemawiające za bykami są tak dobre, jak nie były od pewnego czasu. – stwierdził Craig Erlam, analityk OANDA.