Wczoraj funt wzbił się wyżej pompowany optymizmem wokół procesu brexitu. Pierwszy raz premier Wielkiej Brytanii Theresa May publicznie zaakceptowała możliwość odroczenia brexitu poza 29 marca, nawet jeśli sama jest takiemu rozwiązaniu przeciwna. W szerszym ujęciu jej deklaracja wciąż nie eliminuje najgorszego scenariusza, ale rynek zdaje się być bardziej zainteresowany rozgrywaniem krótkoterminowych impulsów. Wrażliwość na nagłówki podtrzymuje podwyższoną zmienność, co jednak obowiązuje w obu kierunkach.
May postawiła warunek, że jeśli na głosowaniu 12 marca jej propozycja porozumienia z UE zostanie ponownie odrzucona, Izba Gmin będzie miała do wyboru „krótkie odroczenie” brexitu (prawdopodobnie do majowych wyborów do Europarlamentu) lub bezumowne rozstanie z UE. Biorąc pod uwagę, że ostatnim razem projekt porozumienia został zmiażdżony w parlamencie przewagą 230 głosów przeciwnych, a negocjacje z ostatnich dni nie przyniosły żadnych istotnych zmian w stanowisku Brukseli, odroczenie Artykułu 50. wydaje się nieuniknione.
Czy bezumowny brexit jest już wykluczony? Technicznie nie, gdyż May potrzebuje tej opcji, by wywierać presję na Brukseli, ale też podtrzymać strach części posłów, którzy nie chcą być obwiniani o gospodarczą katastrofę kraju. Jednocześnie, chce zablokować plany frakcji torysów przeciwnej jej wersji porozumienia, którzy głosowaną dziś poprawką chcą całkowicie wykluczyć opcje „no deal”. Tylko że tą drogą May umacnia wrogość do siebie eurosceptyków, dla których realne odroczenie brexitu powiększa szanse, że w przyszłości proces negocjacyjny zagmatwa się jeszcze bardziej i do brexitu w ogóle może nie dojść.
Podsumowując, choć ryzyko bezumownego brexitu za miesiąc drastycznie zmalało, a odroczenie jest coraz bardziej prawdopodobne, to bałagan w brytyjskiej polityce może doprowadzić do chaotycznego rozstania z UE w późniejszej dacie. Z tego punktu widzenia entuzjazm na GBP wydaje się trudny do uzasadnienia. Chyba że inwestorzy zamiast oceniać szerszego kontekstu zadowalają się krótkoterminową spekulacją wyzwalaną karuzelą nagłówków, w przeciwnym razie rynek funta byłby nietykalny. Dziś rano świeżym impulsem są słowa Jacoba Rees-Mogga, lidera European Research Group - eurosceptycznej frakcji torysów, który teraz jest gotów poprzeć projekt porozumienia May mimo sprzeciwu dla zapisów dotyczących irlandzkiego backstopu, by tylko uniknąć odroczenia brexitu. Jeśli taka opcja staje się możliwa, to każdy zwrot w brytyjskiej polityce pozostaje prawdopodobny. Trzymam kciuki za zdrowy rozsądek brytyjskich posłów i pozytywnie patrzę na perspektywy GBP w dłuższym horyzoncie, ale w horyzoncie godzin i dni nie wykluczam już niczego.
Polityka pozostanie tematem dnia także poza brexitem. Prezydent USA Donald Trump spotyka się dziś z liderem Korei Północnej Kim Dzong Unem i nie brakuje nadziei na kolejny krok w stronę denuklearyzacji reżimu. Prezes Fed Jerome Powell ma przed sobą drugi dzień sprawozdania w Kongresie z prac banku, ale szanse na rewelacje po wczorajszym neutralnym wystąpienia są niewielkie. Poza tym przedstawiciel ds. handlu w Białym Domu Lighthizer będzie występował w Kongresie w temacie rozmów handlowych USA-Chiny i możemy dowiedzieć się więcej o szczegółach szykowanego porozumienia. W kwestii danych CPI z Kanady może mieć największy wpływ na FX, a poza tym dostaniemy indeksy nastrojów z Eurolandu i zamówienia na dobra trwałe z USA.