Gdy duża spółka potrzebuje kapitału lub prywatna firma szuka kupca, bardzo często Warren Buffett i jego „książeczka czekowa” są pierwszymi adresatami. Czy taki stan rzeczy pozostanie, gdy ktoś inny zacznie się zajmować Berkshire Hathaway? Był to jeden z tematów trapiących inwestorów podczas corocznego spotkania akcjonariuszy spółki. Kwestia następcy 87-letniego Buffetta jest coraz głośniejsza.
„Reputacja obecnie należy do Berkshire, a nie do mnie” – powiedział Buffett podczas sobotniego spotkania. „Jesteśmy pierwszym podmiotem, z którym kontaktują się zainteresowane spółki i tak pozostanie, nieważne kto będzie na stanowisku kierowniczym.”
Charlie Munger – 94-letni wiceprezes spółki – powiedział również, że już obecnie większość zakupów dokonywanych przez Berkshire dokonywanych jest przez menedżerów różnych działów operacyjnych firmy, a nie przez niego czy Buffetta.
Buffett w ciągu ostatniego roku mianował dwóch nowych wiceprezesów spółki jako krok w kierunku sukcesji, ale nie wypowiedział się na temat wyścigu o fotel prezesa. Ogólnie klimat spotkania nie różnił się od tych z ostatnich lat. Buffett i Munger jak zwykle poradzili sobie z kilkoma trudnymi pytaniami. Również z opinii akcjonariuszy wynika, że wszelkie obawy dotyczące tego, co się będzie działo po erze Buffetta, zostały rozwiązane.
Podczas piątkowej sesji cena akcji Berkshire Hathaway wzrosła o 1,93% do poziomu 292 600 USD. Do szczytów ze stycznia tego roku brakuje jeszcze około 10%.
Poza chwilowym tąpnięciem ceny piątkowa sesja należała do spokojnych