Para EURUSD znalazła się w ostatnim tygodniu mniej niż 1% od parytetu. To oznacza, że dolar był najmocniejszy od niemal 20 lat. Inwestorzy uważali, że są przesłanki do tego, aby Fed nieco spuścił ze swojego jastrzębiego tonu, ale w zasadzie po danych z amerykańskiego rynku pracy szanse są na to bardzo małe. W tym tygodniu poznamy dane inflacyjne z USA, które mogą dać nam nieco większy ogląd na to, co może zrobić Fed.
Rynek pracy w USA jest wciąż bardzo mocno, to pokazały nam miesięczne dane NFP. Wzrost zatrudnienia powyżej 300 tysięcy, utrzymanie stopy bezrobocia i płace z dynamiką wzrostu rzędu 5,1%. Fed powinien być zadowolony, ale najprawdopodobniej nie jest. Oczywiście mandatem Rezerwy Federalnej jest utrzymanie silnego rynku pracy, ale przy takim jej stanie osłabienie inflacji będzie bardzo trudne. Wobec tego Fed chciałby zauważyć przede wszystkim znaczne osłabienie wzrostu płac, prawdopodobnie poniżej 2% oraz nieznaczny wzrost stopy bezrobocia. Prawdopodobnie jest to kwestia czasu, ale nie nastąpi to w tym momencie.
Wobec tego swoją uwagę powinniśmy kierować na dane inflacyjne. To one powiedzą nam to, co zrobi Fed podczas lipcowego posiedzenia. Rynek widzi dalsze przyspieszenie inflacji do poziomu 8,8% r/r z poziomu 8,6% r/r, ale jednoczesne spowolnienie inflacji bazowej do 5,8% r/r z poziomu 6,0% r/r. Najprawdopodobniej odczyty w konsensusie zagwarantują podwyżkę o 75 pb, dlatego inflacja musiałaby faktyczne zejść kilka dziesiątych ze szczytu, aby Fed był zadowolony. Najprawdopodobniej Fed nie widzi jeszcze żadnych przesłanek do tego, że inflacja się cofa, dlatego większa podwyżka byłaby uzasadniona. Jednak jeśli okazałoby się inaczej, to można będzie założyć, że dolar w niedługim czasie może zacząć się cofać, gdyż oznaczałoby to, że podwyżki mogą być jednak mniej agresywne i ograniczone.
Nie można oczywiście wykluczyć podobnego scenariusza jak w Polsce. Stopy procentowe zostały podniesione jedynie o 50 pb, choć wiele osób wskazywało, że będzie to 100 pb. Wydaje się, że mniejsza podwyżka ani nie zmniejszy inflacji, ani nie zmniejszy szansy na recesję. Wobec tego kluczowe ze strony Rady będzie kontynuowanie podobnych podwyżek do końca tego roku. Kontrakty na stopy sugerują, że dojdziemy najprawdopodobniej w okolice 7,25-7,5%, choć niektórzy mówią, że ta poprzednia podwyżka była już ostatnia. Niestety inflacja w Polsce dalej szaleje, dlatego podwyżki powinny być w dalszym ciągu prowadzone, z nadzieją na faktyczny spory zjazd inflacji w przyszłym roku, co mogłoby dawać nawet podstawy do obniżania w perspektywie roku, ale z bardzo wysokiego poziomu.
Przed otwarciem europejskich rynków za euro płacimy 4,7860, za dolara: 4,7216 zł, za franka 4,8210 zł, za 5,6549 zł.