Udziały niewielkiego producenta wyrobów z marihuany Sundial Growers od początku roku zyskały ponad 140%. Groszowa spółeczka, której akcje jeszcze trzy miesiące temu kosztowały mniej niż 20 centów, została niedawno wciągnięta w wir giełdowej spekulacji. Czy walcząca z problemami firma stanie się kolejnym GameStopem?
Chociaż niewątpliwie da się zauważyć wzmożony ruch na akcjach kanadyjskiego producenta, za ostatnimi wzrostami stoi nie tylko spekulacja nastolatków z Robinhooda. Akcje sektora marihuany zyskują na popularności od czasu wyborów w Stanach Zjednoczonych, ponieważ legalizacja zielska w celach medycznych i rekreacyjnych, która dokonała się w kilku kolejnych stanach (łącznie już 15 stanów), a także zmiany na szczeblach administracyjnych, szerzej otwierają perspektywy federalnej legalizacji doniczkowego biznesu. Społeczne poparcie dla legalizacji marihuany jest na najwyższym poziomie w historii i wskazuje, że dwóch na trzech Amerykanów popiera taki właśnie kierunek działań. Ostatni impuls pojawił się kilka dni temu, gdy przywódca większości Demokratów w Senacie Chuck Schumer oraz senatorowie Cory Booker i Ron Wyden zobowiązali się do poprowadzenia wysiłków zmierzających do zniesienia federalnego zakazu marihuany. Dla branży to sygnał, że coś drgnęło w sprawie.
Sundial Growers było ostatnio mocno promowane m.in. na Reddicie, zwłaszcza w subreddicie WallStreetBets, którego zasięgi docierają do milionów członków szukających akcji do handlu. Dla nowych inwestorów i drobnych spekulantów nominalnie tania spółka to woda na młyn - dużo bardziej atrakcyjna niż większe, bardziej znane szyldy. Jest to oczywiste, ponieważ spółka o małej kapitalizacji, w dodatku kosztująca 1 dolara, może i będzie wykazywać większą zmienność. Problem w tym, że na small capach łatwo przestrzelić i zostać z pozycją na długo lub na zawsze. Niska cena nie oznacza, że idzie za tym wartość, często jest dokładnie odwrotnie. Sundial ostatnio wykazuje dużo większy wolumen handlu i zmienność, co wróciło uwagę drobnicy. Jako że nie został zablokowany przez brokerów jak Robinhood lub WeBull, spółka zrobiła się atrakcyjna, przynajmniej jeśli mówimy o krótkoterminowej spekulacji, a nie fundamentach.
Bo Sundial to mała firma w skali całego doniczkowego biznesu, wykazująca w trzecim kwartale 12,9 miliona USD przychodów (spadek o 46% r/r) przy wysokiej nierentowności. Swoje produkty z naciskiem na sprzedaż detaliczną oferuje na razie tylko w Kanadzie, gdzie posiada skromny nieco ponad 3% udział w rynku rekreacyjnej marihuany, który wprawdzie powoli rośnie, jednak nie odzwierciedla to skokowego wzrostu ceny akcji na giełdzie. Konkurencja w kraju klonowego liścia jest znacząca, wiele dużo większych i bardziej znanych firm walczy o udział w rynku. W dłuższej perspektywie Sundial ma większe szanse zostać przejętym, niż samodzielnie dokonać przełomu. Kluczem do przyszłego sukcesu może być skorzystanie z dużego popytu na zielsko w USA, ale najpierw trzeba się na ten rynek dostać. Daleka droga do pozycji znaczącego gracza.
Ostatnie wzrosty cen akcji firma wykorzystała na przeprowadzenie oferty nowej emisji, aby wzmocnić swój bilans gotówkowy oraz restrukturyzację zadłużenia. Przy kolejnych wzrostach, kierownictwo najpewniej będzie powtarzać proces. To normalne zjawisko praktykowane w wysoce nierentownych firmach, które środki z emisji przeznaczają na kapitał bieżący. Akcjonariat jest rozwadniany.
Innymi słowy akcje Sundial to dość ryzykowny zakup, z wieloma znakami zapytania i łatwo podatnym na sztuczne manipulacje kursem. Nowi inwestorzy, 'zgrzani' ostatnimi wzrostami na GameStop, przed podjęciem decyzji inwestycyjnych, powinni poczekać, aż sytuacja się uspokoi, ponieważ trudno ocenić, na ile poziomy cenowe mogą utrzymać się w dłuższym czasie. Skupianie się na sztucznej podbitce ceny może narazić inwestorów na duże straty.