Główny Urząd Statystyczny poinformował, że miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw, wzrosło w ciągu roku o 7,5%. Wynosi 4848 zł, czyli 3444 netto. To realnie prawie 350 zł podwyżki na umowie i 220 zł “na rękę” w ciągu roku. Co ten parametr jednak oznacza realnie? O ile więcej zarabiają Polacy co roku? Czy naprawdę jesteśmy w ogonie Europy? Czy sytuacja się pogarsza czy poprawia?
Według danych GUS, średnio na jednego pracownika pracującego w przedsiębiorstwach zatrudniających ponad 9 osób, przypada właśnie prawie 5 tysięcy złotych. Jednak do takich statystyk trzeba podchodzić z dystansem, ponieważ mają one swoje wady. Po pierwsze to średnia. Po drugie w takich przedsiębiorstwa pracuje tylko 37% Polaków. Nie można zatem zakładać, że zjawisko dotyczy całej polskiej gospodarki.
Dlaczego zatem przywiązujemy uwagę do tego wycinka rzeczywistości? Dane dla przedsiębiorstw publikowane są miesięcznie, dane dla całej gospodarki publikowane są co kwartał. W rezultacie mamy tę informację trzykrotnie częściej. Nie bez znaczenia jest też podział na województwa. Czy wartości dla gospodarki i przedsiębiorstw się różnią? Oczywiście tak. Wynagrodzenie w przedsiębiorstwa w ostatnich latach kształtuje się około 5% wyżej niż średnia dla gospodarki narodowej. Mają jednak niemal takie same tendencje. Specjaliści wskazują dwa główne powody. Z jednej strony kadra zarządzająca zawyża średnią płacę, z drugiej w małych przedsiębiorstwach częściej część pensji dawana jest niestety wciąż “pod stołem”.
Nie trudno się domyślić, że wartości te nie są takie same dla całej Polski. Najlepiej wypada oczywiście Mazowsze. Średnia dla sektora przedsiębiorstw przekracza już 6000 zł. Najgorzej wypada za to województwo warmińsko-mazurskie. Średnia płaca znajduje się tam wciąż poniżej poziomu 4000 zł.
Jak to wypada w ostatnich latach? Ogólnie rzecz biorąc, widać wzrosty. W 2000 roku średnie wynagrodzenie ledwo przekraczało 2000 zł, a w kryzys 2008 roku wchodziliśmy już zarabiając średnio ponad 3000 zł. 4000 zł zarabialiśmy średnio w 2015 roku, a jeśli tendencja nie zmieni się, w tym roku przekroczymy 5000 zł. Oznacza to, że w ciągu 18 lat nasze zarobki wzrosną 2,5 krotnie! W tym samym czasie płaca minimalna rosła nawet szybciej, bo aż trzykrotnie. Niestety parametry te nie uwzględnia inflacji, a jak wiemy ceny także wzrastały. Wzrost cen na szczęście był wolniejszy - w tym samym czasie zmieniły się e mniej więcej o połowę. Oznacza to, że gdyby produkty w 2000 roku kosztowały tyle, ile dziś, to, żeby kupić ich tyle samo zarabialiśmy średnio 3000 zł.
Jak wypadamy na tle Europy? Bardzo przyzwoicie. Tutaj nie ma się tak naprawdę czego wstydzić. Z nowych członków Unii, więcej od nas zarabiają tylko Estończycy i Czesi. Na tym samym poziomie są zarobki Słowaków i Chorwatów. Warto natomiast zwrócić uwagę, że już teraz przekroczyliśmy średnie wynagrodzenie Greków, a niewiele brakuje nam do Portugalczyków. Powodem nadrabiania dystansu do reszty Unii jest znacznie wolniejszy wzrost płac we wspólnocie. Podczas gdy u nas rosną one o 7,5%, w całej Unii zaledwie o 1,8%.