Myślę, że ostatni tydzień, szczególnie piątek wniósł na giełdy trochę czegoś w rodzaju kubła zimnej wody. Nagonka medialna w kontekście koronawirusa trwa w najlepsze praktycznie od połowy stycznia. Co tydzień dochodzą nas słuchy o nowych zachorowaniach i przypadkach śmiertelnych, a rynek wobec tego robił dobrą minę do złej gry. Te kilkadziesiąt dni pokazało dobitnie, jak kruche są względnie euforyczne nastroje. Umacniający się dolar na tle tych wydarzeń oraz spora siła popytowa na rynku złota po cichu sugerowały nam, że "za kulisami" spekulacji o poprawie światowej sytuacji gospodarczej, kryje się jednak głębsza korekta.
Czego tak naprawdę obawiają się rynki? W mojej opinii największy strach budzi nie sam wirus, a konsekwencje gospodarcze, jakie za sobą pociąga. Wystarczy rzucić okiem na sytuację w Chinach. Być może jest to skrajny przykład, aczkolwiek dobitnie pokazujący, jak epidemia (której śmiertelność nie jest wysoka) potrafi skutecznie wstrzymać procesy gospodarcze. Nie rozwlekając natomiast dłużej tematu wirusa przejdę do omówienia wybranych par, gdzie walutą kwotowaną lub bazową jest dolar.
Dolar przez cały czas sukcesywnie umacniał się względem głównych walut. Oczywiście paliwem jego aprecjacji są wszelkie niepewności globalne, które powodują ucieczkę kapitału do tzw. bezpiecznych przystani. Skoro obserwujemy obecnie panikę, którą sieje koronawirus i ubiegłotygodniową deprecjację amerykańskiej waluty, czy w związku z tym nastąpiła pewna anomalia na rynku? Wydaje mi się, że nie. W dużej mierze strach z wiązany z samą epidemią był sukcesywnie wyceniany w dolarze, a skutecznie omijany na rynkach akcyjnych. Bańka obaw, która pękła w ubiegłym tygodniu, przeceniła głównie indeksy, które wykazywały się sporą ignorancją w stosunku do wydarzeń globalnych. W ich kontekście można mówić o swego rodzaju anomalii, która polega na wybijaniu nowych szczytów, podczas kiepskich danych makroekonomicznych (mam na myśli głównie niemiecki indeks DE30). Inna sytuacja występowała natomiast na USD, które skutecznie aprecjowało na fali nowych doniesień o epidemii. W związku z tym, przy wylewie paniki na rynek, nie było praktycznie niczego, co nie zostało wcześniej uwzględnione w jego cenie.
Oczywiście nie mówię, że aprecjacja dolara w świetle długookresowym została wyczerpana. Twierdzę natomiast, że obecne informacje, które trawią indeksy zostały wliczone w cenę USD, co dało pewną swobodę innym walutom, by wykorzystać miejsce na umocnienie względem USD. Przyjrzyjmy się zatem z czysto technicznego punktu widzenia, jak wygląda USD/PLN oraz EUR/USD.
USD/PLN (korekta z możliwym, ostrożnym odbiciem)
Na tej parze obecnie panuje (praktycznie od 27 lutego) trend spadkowy. Biorąc pod uwagę długi okres konsolidacji przed nim, na poziomie 3,960080, podaż tą traktuję bardziej, jako solidną korektę ostatnich ruchów aprecjacyjnych USD. Dzisiejsza spora świeca (02.03, na interwale H3 o godzinie 9:00) zakłóciła wizję bezwzględnego kierowania się notowań na południe. Z technicznego punktu widzenia oczekuję raczej korekty notowań do poziomu 3,915192 i ewentualnych odbić w górę przy utrzymaniu tej ceny. Obecnie wstęga średnich EMA(20,40,100) sugeruje nam raczej dalsze podążanie kursu w trendzie spadkowym. Natomiast zachowanie ceny przy obecnym wsparciu (3,890558) sugeruje zastosowanie większej dozy bezpieczeństwa, przy chęci zawarcia pozycji krótkich.
EUR/USD (mała korekta z większym testem)
Euro dość impulsywnie odrobiło ostatnie bardzo silne umocnienie dolara. Ruch wzrostowy nadal jest bardzo "stromy" i intensywny. Co więcej, nie zatrzymał się na dłużej przy żadnym poziomie oporu, co sugeruje nie tylko dużą siłę podażową względem USD, ale też zwiększa ryzyko przyzwoitej korekty notowań. Obecny impet lekko wyhamowuje (02.03. godz. 14:00). Oczekuję ściągnięcia ceny w okolicę 1,104101 oraz testu tego poziomu. Euforyczne zachowanie euro w moim odczuciu nie miało większych fundamentalnych podstaw do tak silnego ruchu, w związku z czym skłaniam się do tego, że w najbliższym tygodniu nie tylko zwolni dalszą aprecjację, ale cofnie się, by zweryfikować autentyczność całości wzrostowego ruchu.
Analiza jest wyłącznie prywatną opinią autora tekstu i nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej.