(PAP) Prezes NBP, Adam Glapiński, zapowiedział, że w najbliższym czasie spotka się z prezydentem RP ws. ustawy o płacach w NBP. Glapiński dodał, że nie spodziewa się odejść pracowników banku w związku możliwym wejściem w życie ustawy.
"Co do ustawy, nie będę komentował ustawy, która jeszcze nie jest ustawą. Ona musi być przez Sejm przegłosowana, oczywiście z tą jedną poprawką, pomyłką legislacyjną i podpisana przez prezydenta. Jeszcze nie rozmawiałem z prezydentem, nie wiem jaką ma opinię, będę w najbliższym czasie rozmawiał, nie ingeruję w proces legislacyjny (...). Na pewno rozmowa ta jest potrzebna, prezydent na pewno by chciał się dowiedzieć, jak ta ustawa wpłynie na prace banku" - powiedział Glapiński.
"Mamy ustawę i wszystko jest na stole, lada moment. (...) Jeśli będzie ustawa, to będziemy ujawniać, już byśmy ujawniali, gdyby nie to, że się pomylono, i wymaga powrotu do Sejmu. Bo już dziś być może bylibyśmy po podpisie prezydenta, albo po jakiejś innej jego decyzji, a tak to 20-ego chyba (ustawa - PAP) idzie do Sejmu i zaraz potem prezydent może podpisywać lub wetować, lub podpisywać i wysyłać od Trybunału, albo od razu wysyłać, ma dużo decyzji, to jest jego prezydenckie prawo" - dodał.
W ubiegłym tygodniu Senat poparł ustawę ujawniającą zarobki kadry kierowniczej w NBP. Senatorowie wprowadzili do ustawy jedną poprawkę, korygującą błąd redakcyjny.
Ustawa stanowi, że pensja prezesa i wiceprezesów NBP jest ustalana na podstawie przepisów o wynagradzaniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. Z kolei zasady wynagradzania pracowników NBP będą ustalane przez zarząd banku w drodze uchwały. Wielkość środków na wynagrodzenia ustalana będzie corocznie w planie finansowym NBP, z uwzględnieniem poziomu płac w sektorze bankowym. Maksymalne wynagrodzenie dla poszczególnych pracowników, poza wiceprezesami oraz członkami zarządu NBP, nie będzie mogło przekroczyć 0,6-krotności (60 proc.) wynagrodzenia prezesa NBP.
Prezes NBP, zapytany na konferencji o potencjalne odejścia pracowników z NBP w związku z możliwym wejściem w życie ustawy powiedział: "Nie sadzę, żeby ktoś z NBP chciał odchodzić, to jedno z najlepszych miejsc pracy w Polsce. Nie ze względu na zarobki, które są na odpowiednim poziomie, na takim, na jakim powinny być, ale ze względu na komfort pracy" - powiedział Glapiński.
"Jest jeden element, który dla pracowników wyższego szczebla, bo mówimy tu o dyrektorach, jest dyskomfortowy. Ujawienie wszystkich wynagrodzeń, czy wszystkich składników wynagrodzenia, czyli wynagrodzenia, premii i nagrody jest dyskomfortem. Oświadczenia majątkowe jawne, to też bardzo poważny problem. Mamy w samej centrali, w oddziałach, mamy 43 dyrektorów chyba, we wszystkich większych miastach, to dyrektorzy i zastępcy. O ile publiczne oświadczenia prezesa i zarządu nie budzą żadnych wątpliwości, to wszystkich dyrektorów to ewenement. Żaden bank europejski nie ma jawnego systemu wynagrodzeń dyrektorów" - dodał.
Glapiński dodał, że odejścia z NBP mogą ewentualnie nastąpić wtedy, kiedy któryś z dyrektorów, z jakichś względów, nie będzie chciał ujawienia oświadczenia majątkowego, ale "nie ze względu na sam współczynnik".
Zgodnie z opinią NBP do projektu noweli, wejście w życie projektu noweli autorstwa grupy posłów PiS w obecnym kształcie, zmieniającej zasady wynagradzania w NBP, zagroziłoby ciągłości działalności banku i jego niezależności.
Wśród wstępnych, przewidywanych przez NBP możliwych konsekwencji ewentualnego wejścia w życie projektowanej ustawy wymieniono m. in. to, że w odniesieniu do około 25 proc. ogółu pracowników NBP można się spodziewać odmowy przyjęcia nowych warunków zatrudnienia. Dodano, że dotyczyć to może zwłaszcza osób o najwyższych kompetencjach, do których już w chwili obecnej zgłasza się sektor komercyjny z ofertami pracy. W opinii zaznaczono też, że w odniesieniu do około 330 pracowników NBP, którzy nabyli prawo do emerytury, możliwa jest rezygnacja z pracy w relatywnie krótkim terminie. (PAP Biznes)